Rynek pracy w USA też sygnalizuje spowolnienie

Gracze w USA czekali w piątek przede wszystkim na publikację miesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy. Okazał się być niezwykle słaby.

Rynek pracy w USA też sygnalizuje spowolnienie
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

06.06.2011 09:15

„Szeptane” prognozy mówiły o wzroście zatrudnienia o jedynie 100 tys. (oficjalne prognozy około 160 tys.). Okazało się, że szepty były zbyt optymistyczne. Zatrudnienie wzrosło jedynie o 54 tys. Zatrudnienie w sektorze prywatnym wzrosło jedynie o 83 tys. To 50 procent oczekiwań. Pracodawcy zwiększali zatrudnienie najwolniej od ośmiu miesięcy. Stopa bezrobocia wzrosła z 8,9 do 9,1 proc. Gracze spodziewali się złych danych, więc wydawało się, że o pozytywne zaskoczenie jest łatwo, ale realia okazały się być brutalne.

Pozytywem okazała się być publikacja indeksu ISM dla sektora usług. To około 80 procent gospodarki USA. Okazało się, że indeks wzrósł z poziomu 52,8 pkt. do 54,6 pkt. (oczekiwano wzrostu do 54 pkt.). Jednak subindeks aktywności biznesowej spadł z poziomu 53,7 do 53,6 pkt. Też oczekiwano wzrostu. Jak widać dane były niejednoznaczne.

Początek sesji na rynku akcji był bardzo „niedźwiedzi”. Indeksy spadły po około jeden procent. Potem opublikowanie indeksu ISM poprawiło nastroje. Poza tym, byki usiłowały bronić wsparcia. Indeksy zaczęły odbijać, ale w końcu sesji walka nadal była bardzo zażarta. Na pół godziny przed końcem sesji indeksy testowały już sesyjne dno. Wtedy to (jak to często się zdarza) byki zaatakowały. Nic z tego jednak nie wyszło. Kontratak niedźwiedzi był jeszcze mocniejszy i indeksy spadły od 0,8 do 1,5 proc., pokonując wsparcia.

Indeksy spadają już pięć tygodni. Jednak, jak na pięć tygodni spadków, to korekta jest symboliczna (pięć procent). Widać, że byki nie mają zamiaru się poddać, mimo tego, że zakończenie tygodnia było fatalne. Przez dłuższy czas nie należy jednak oczekiwać powrotu do hossy. Technika mówi o spadku przynajmniej do 1.250 pkt.

GPW rozpoczęła piątek niewielkim wzrostem, który szybko zamienił się na niewielki spadek, podczas którego na rynku panował marazm. Publikacja danych dostarczyła niedźwiedziom argumentów. Indeksy w całej Europie ruszyły na południe. Wyjątkiem nie był nasz WIG20. Potem jednak przyzwoicie zachowujące się rynki amerykańskie i niezły odczyt amerykańskiego indeksu ISM-sektora usług pomogły bykom w Europie, dzięki czemu i nasz WIG20 zredukował spadek do mizernych 0,4 proc. Widać już było jednak więcej niepewności niż podczas poprzednich sesji.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)