Rząd pomoże powodzianom; w razie konieczności możliwa nowela budżetu
Premier Donald Tusk po spotkaniu z przedstawicielami sześciu południowych województw zapewnił, że rząd nie będzie oszczędzał na pomocy dla terenów dotkniętych powodzią. Poinformował, że jeśli będzie potrzeba, zwróci się do Sejmu o nowelizację budżetu.
18.05.2010 | aktual.: 18.05.2010 09:51
Premier Donald Tusk po spotkaniu z przedstawicielami sześciu południowych województw zapewnił, że rząd nie będzie oszczędzał na pomocy dla terenów dotkniętych powodzią. Poinformował, że jeśli będzie potrzeba, zwróci się do Sejmu o nowelizację budżetu.
Nie chciał precyzować, na jaką pomoc mogą liczyć poszkodowane gminy, bo nie wiadomo, jakie są straty.
- Uzgodniłem wstępnie z ministrem finansów, że jeśli będzie taka potrzeba, to jeszcze w tym tygodniu przeprowadzimy nowelę budżetu. Środków na pomoc nie zabraknie - powiedział szef rządu.
Dodał, że rezerwa do szczególnych celów nigdy nie jest w stanie przewidzieć wydatków większych niż typowa sytuacja.
- Ta sytuacja na razie nie jest katastrofalna, ale musimy przewidzieć takie okoliczności. Jeśli będzie taka potrzeba, to także będę prosił Sejm o natychmiastowe przyjęcie ewentualnej nowelizacji budżetu w tej konkretnej sprawie - zapowiedział szef rządu.
Premier zapowiedział, że rano we wtorek zamierza odwiedzić zalane wodą tereny w Małopolsce i na Śląsku. Jakie będą to miejsca, zdecyduje po porannej rozmowie z szefem MSWiA Jerzym Millerem, który także uczestniczył w naradzie z wojewodami.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller - jak mówił premier - jest w stałym kontakcie ze swoim odpowiednikiem w Pradze, żeby koordynować wszystkie działania.
Podkreślił, że jest zbudowany spotkaniem z wojewodami.
- Nie ma paniki, wszyscy wiedzą, co robić, więc to jest najważniejsze - dodał. Stan mobilizacji służb premier ocenił jako pełny, ale - jak mówił - rozwój sytuacji, zależy od tego, na ile sprawdzą się prognozy dotyczące opadów, które - podkreślił - nie są pesymistyczne.
W opinii premiera szczególnie dzięki temu, że lewe dopływy Odry są dość spokojne, wydaje się, że nie grozi nam katastrofa taka, jak w roku 1997. - Ale musimy czuwać, bo bardzo dużo zależy niestety od tego, co nam spadnie z nieba - mówił premier.
- Nie jest tragicznie źle, jeśli chodzi o skalę w tej chwili, ale to nie zmniejsza dramatów ludzi, więc będziemy starać się działać tak, by te straty były jak najmniejsze - powiedział Donald Tusk.
Narada premiera z wojewodami z Małopolski, Śląska, Opolszczyzny, Dolnego Śląska, Podkarpacia i woj. świętokrzyskiego odbyła się po godz. 22 w poniedziałek w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim. Uczestniczyli w niej także przedstawiciele Straży Pożarnej, IMiGW i innych służb zaangażowanych w akcję ratunkową podczas powodzi. Przed spotkaniem szef rządu powiedział dziennikarzom, że jest po rozmowach z premierami Czech i Słowacji, które dotyczyły koordynacji działań związanych z powodzią i zapobieganiem jej skutkom.
- Będziemy robili wszystko, by skutki zagrażającego nam żywiołu były jak najmniejsze - zapewnił także premier.
Premier mówił, że sytuacja jest zmienna, a prognozy są niestabilne.
- Opady przemieszczają się na zachód, a Odra także w wielu miejscach jest w stanach krytycznych. Musimy na wszelki wypadek założyć, że pełna koncentracja naszych środków i działań musi dotyczyć wszystkich województw południowych - powiedział Tusk.
Pytany o udział wojska w walce z powodzią premier powiedział, że wojsko jest potrzebne głównie ze względu na sprzęt, którym można się poruszać po terenach podmokłych. Dodał, że najważniejsza jest teraz pełna dyspozycja straży pożarnej i innych służb, a o to on jest spokojny.