Rząd przyjął wstępnie projekt budżetu na 2015 rok
Rząd przyjął w środę wstępnie projekt budżetu na 2015 rok - poinformowała PAP rzeczniczka resortu finansów Wiesława Dróżdż. MF planowało deficyt w wysokości 46 mld 80 mln zł, dochody na poziomie 297 mld 252 mln zł 925 tys. zł, a wydatki - 343 mld 332 mln 925 tys. zł.
03.09.2014 | aktual.: 03.09.2014 11:23
Zgodnie z projektem przyszłorocznego budżetu przesłanym na Radę Ministrów przez resort finansów wzrost PKB ma wynieść 3,4 proc., a średnioroczna inflacja - 1,2 proc.
W dokumencie przyjęto, że przeciętne wynagrodzenie brutto w gospodarce wyniesie 3 tys. 959 zł, a w sektorze przedsiębiorstw 4 tys. 185 zł. Założono, że w gospodarce będzie zatrudnionych 9 mln 754 tys. osób, z tego 5 mln 591 tys. osób w sektorze przedsiębiorstw. Stopa bezrobocia na koniec przyszłego roku ma wynieść 11,8 proc.
W 2015 roku założono deficyt budżetu środków europejskich w wysokości 3 mld 435,5 mln zł. W budżecie środków europejskich zaplanowano dochody w wysokości 77 mld 842 mln 493 tys. zł, wydatki w wysokości 81 mld 277 mln 996 tys. zł.
"Założono, że wobec aktualnych perspektyw wzrostu gospodarczego oraz utrzymywania się inflacji na niskim poziomie w dłuższym okresie, Rada Polityki Pieniężnej obniży w bieżącym roku stopy procentowe NBP o 0,5 pkt proc. Dla 2015 roku przyjęto, że stopy procentowe banku centralnego pozostaną na niezmienionym poziomie" - napisano w uzasadnieniu do projektowanej ustawy. W rezultacie przyjęto, że w 2014 roku podstawowa stopa procentowa wyniesie średnio 2,4 proc., a w 2015 r. obniży się do 2 proc.
Założono ponadto, że średnioroczny kurs euro wyniesie 3,98 zł, a dolara 2,92 zł.
Ustawa o Komisji Trójstronnej mówi, że nie później niż 20 dni przed przesłaniem projektu ustawy budżetowej do Sejmu, rząd przedstawia projekt budżetu Komisji. Zgodnie z konstytucją rząd musi ostatecznie przekazać projekt do Sejmu do końca września.
Parlament może pracować nad budżetem cztery miesiące, z tym że Senat ma na zgłoszenie swoich poprawek 20 dni od dnia przekazania ustawy przez Sejm. Jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu budżetu uchwalona ustawa - po rozpatrzeniu przez obie izby parlamentu - nie zostanie przedstawiona prezydentowi do podpisu, może on w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu.
Prezydent ma siedem dni na podpisanie ustawy budżetowej; może też - przed podpisaniem go - zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności budżetu z konstytucją. Trybunał musi orzec w tej sprawie w ciągu dwóch miesięcy. Wicepremier Janusz Piechociński ocenił, że zakładany w projekcie przyszłorocznego budżetu wzrost polskiego PKB o 3,4 proc. to powód do dumy i satysfakcji. Podkreślił, że rząd przyjął takie założenie, mimo rozmaitych niepokojów w Europie i jej otoczeniu.
Mówiąc o zakładanej na przyszły rok wielkości wzrostu PKB Piechociński wskazał, że jednocześnie należy mieć świadomość, iż dla "krajów goniących", a do takich zaliczył państwa Europy Środkowo-Wschodniej, groźna jest - jak mówił - "pułapka średniego wzrostu, który daje statystyczne 1,5-2 proc. wzrostu PKB, ale wcale nie powoduje, iż rośnie konkurencyjność gospodarki, że przyrastają nowe miejsca pracy, że tworzą się przemysły nowej gospodarki".
Piechociński wskazał na konieczność ciągłego zwiększania udziału eksportu w strukturze polskiego PKB; jego zdaniem za kilka lat powinno to być ok. 60 proc., wobec ok. 40 proc. w ubiegłym roku.
Wicepremier wskazał na niepokoje w Europie i wokół niej - na Ukrainie, ale także w Libii, Syrii, Afganistanie, Egipcie, Iraku, Iranie, oraz trudne relacje izraelsko-palestyńskie. - Coś w naszym otoczeniu się zmieniło (...). Rośnie radykalizacja postaw i tworzą się nowe napięcia - jak nigdy dotąd blisko Europy i jak nigdy dotąd w Europie - przestrzegał Piechociński, mówiąc o gospodarczych skutkach tych niepokojów.
Szef resortu gospodarki podzielił opinię, że Europa utraciła swoje przewagi konkurencyjne i z trudem odnalazła się w wielkim światowym kryzysie. - Nawet te optymistyczne szacunki i opinie z grudnia zeszłego roku co do kierunku rozwoju europejskiej gospodarki w roku 2014 nie potwierdziły się - nie będzie 1,5-proc. wzrostu PKB niemieckiej gospodarki; jeżeli wyjdzie 0,6-0,8 proc., to już będzie świetnie - ocenił.
Piechociński podkreślił, że Europa Środkowo-Wschodnia odnotowuje ponadprzeciętny wzrost gospodarczy, przy czym "startuje z niższego wyniku brutto". Jest to wprawdzie wzrost wyższy niż w strefie euro i wśród państw "starej" Unii, ale znacząco mniejszy niż np. w Chinach i USA. Zdaniem wicepremiera Europa odczuła również negatywnie skutki polityki gospodarczej USA, dzięki której wzrost odnotowała amerykańska gospodarka, a straciły gospodarki europejskie.
- Wygasł już impuls do pompowania do światowej gospodarki kilku bilionów pustego dolara, który pozwolił odzyskać konkurencyjność amerykańskiej gospodarce, przyciągnąć inwestycje, wykorzystać fenomen gazu łupkowego i energii z nowych źródeł - ale odbyło się to kosztem naszej małej Europy - ocenił Piechociński.
Minister gospodarki ubolewał, że Europa została w tyle w zakresie rozwoju przemysłów nowej generacji.
- Gdzie jest europejski Microsoft, Google czy Facebook? Nie ma. (...) Największy rynek konsumpcji, o największym potencjale, traci swoje pozycje w wymianie handlowej, traci w udziale eksportu, ale zaczyna także tracić w przemyśle; stoi też przed fundamentalnymi pytaniami o dalszy kierunek integracji - powiedział, wskazując na wiele podziałów gospodarczych w Europie. Wśród wyzwań dla Europy wymienił m.in. "mądre poszerzanie przestrzeni integracji", mądre przywództwo europejskie w wielu obszarach oraz wzmacnianie konkurencyjności.