Rząd się pomylił? Emerytury miały być wyższe
Po reformie skracającej wiek emerytalny w 2017 roku przeciętne świadczenie dla kobiet miało wynieść 1786 zł, a dla mężczyzn - 3117 zł (brutto). W rzeczywistości okazały się znacznie niższe.
08.01.2018 | aktual.: 08.01.2018 07:19
Skrócenie wieku emerytalnego dla kobiet (do 60 lat ) i mężczyzn (do 65 lat) miało skutkować obniżeniem świadczeń - pisaliśmy o tym w Wirtualnej Polsce już w 2015 roku. Niższych świadczeń oczekiwali także rządzący, którzy reformę przeprowadzili Jednak, jak zauważa poniedziałkowy "Fakt", różnica między rządowymi prognozami a wypłacanymi emeryturami jest ogromna.
Z obliczeń rządu przedstawionych podczas sejmowych prac nad zmianami wieku emerytalnego wynikało, że po zmianach w 2017 roku średnie świadczenie dla osób, które zdecydują się przejść na emeryturę, wyniesie 1786 zł w przypadku kobiet i 3117 zł w przypadku mężczyzn (obie kwoty brutto). Tymczasem najnowsze dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują, że obliczenia te były na wyrost, a świadczenia, jakie otrzymują Polacy, są znacznie niższe.
W pierwszych trzech miesiącach obowiązywania nowego prawa średnia emerytura była niższa od wyliczeń rządu o 172 zł w przypadku kobiet (1614 zł) i o aż 417 zł w przypadku mężczyzn (2700 zł). Dziennik przedstawia zestawienie przeciętnych emerytur w zależności od miasta i płci. I tak na najwyższą emeryturę liczyć mogą mieszkanki Warszawy (2044 zł), podczas gdy emerytki z Tarnowa muszą zadowolić się kwotą 1504 zł. W przypadku warszawskich emerytów przeciętne świadczenie to 3108 zł, ale - jak się okazuje - nie jest ono najwyższe w kraju. Przebijają je emerytury ze Śląska i Zagłębia: emeryt z Sosnowca może liczyć na przeciętnie 3257 zł, a z Rybnika - nawet 3533 zł. Tymczasem w - położonym również na Śląsku - Chorzowie przeciętna emerytura dla mężczyzn to zaledwie 2285 zł.
Dlaczego emerytury wypłacane Polakom po reformie są niższe, niż pierwotnie zakładano? Jak tłumaczy "Faktowi" prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, świadczenia byłyby wyższe, gdyby więcej osób, które o nie wnioskują, było przed wystąpieniem o emeryturę aktywnych zawodowo.
- Dziś o wysokości emerytury decydują składki płacone przez całe zawodowe życie - mówi cytowana przez dziennik prezes ZUS. Im jest ich mniej, tym niższa jest emerytura.
Z przytaczanych przez dziennik danych ZUS wynika, że ponad połowa osób, które wystąpiły o emeryturę w ostatnich trzech miesiącach 2017 roku, przed złożeniem wniosku nie było zatrudnionych (to bezrobotni albo osoby, które odbierały rentę lub świadczenie przedemerytalne). Pozostałe 55 tys. osób nie pobierało żadnych świadczeń i nie odprowadzało składek.