Samotni rodzice nową kategorią bezrobotnych
Systematycznie wzrasta liczba samotnych rodziców bez pracy. Od 2010 roku w całej Polsce przybyło niemal 50 tys. takich osób. Ogółem stanowią oni niemal 10 proc. wszystkich bezrobotnych
06.03.2014 | aktual.: 06.03.2014 13:25
Systematycznie wzrasta liczba samotnych rodziców bez pracy. Od 2010 roku w całej Polsce przybyło niemal 50 tys. takich osób. Ogółem stanowią oni niemal 10 proc. wszystkich bezrobotnych.
Spośród wszystkich zarejestrowanych na koniec ubiegłego roku w pośredniakach, aż ponad 200,3 tys. stanowiły osoby samotnie wychowujące dzieci. Ich liczba w ciągu 4 lat wzrosła o niemal jedną trzecią, a tendencja zwyżkowa ma się utrzymać także w 2014 roku.
Nowym zjawiskiem jest fakt, że dużo częściej niż jeszcze kilka lat temu można spotkać bezrobotnych mężczyzn, którzy samodzielnie wychowują dzieci. Od 2006 roku ich liczba wzrosła pięciokrotnie, a największy przyrost nastąpił w latach 2007-2008. Cały czas przybywa też samotnych matek borykających się z brakiem pracy. Ma to związek z coraz większą liczbą dzieci rodzących się w związkach nieformalnych. Według danych GUS dotyczy to obecnie już co piątego dziecka.
Polecamy: Cudzoziemcom łatwiej będzie o pracę w Polsce
Posiadanie dzieci, szczególnie w wieku szkolnym, znacznie obniża dyspozycyjność rodzica, przez co staje się on mniej atrakcyjny dla potencjalnych pracodawców.
- Barier w zatrudnieniu samotnych rodziców jest kilka. W pierwszej kolejności wymieniłbym, co oczywiste, problemy w łączeniu pracy zawodowej z obowiązkami rodzicielskimi. Nie jest to może duży problem, gdy dziecko chodzi do przedszkola, bo te placówki zazwyczaj są otwarte od wczesnych godzin porannych do ok. 18:00 – komentuje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku – Większe problemy zaczynają się jednak w szkole podstawowej, gdzie często zajęcia są „w kratkę”. Jednego dnia lekcje zaczynają się o 8:00 i trwają do 11:30, a drugiego od 12 do 15:00. Gdy nie ma dobrej świetlicy, to po prostu nie da się pogodzić pracy zawodowej bez zatrudnienia opiekunki lub bez pomocy dziadków.
Samotne rodzicielstwo = większe problemy z pracą
Matki i ojcowie samotnie wychowujący dzieci to również spore obciążenie dla pracodawcy. Częściej niż inni korzystają bowiem z „L4” związanych z chorobą dzieci. Koszty spadają zaś na firmy, gdyż to one płacą za pierwsze 33 dni chorobowego pracownika w ciągu roku. Dopiero potem wydatki te bierze na siebie ZUS.
Na skutek kryzysu gospodarczego wiele firm jest zmuszonych do cięcia kosztów, które często przyjmują formę redukcji etatów. W takiej sytuacji pracodawca w pierwszej kolejności zwalnia najmniej dyspozycyjne osoby, czyli m.in. samotnych rodziców. Później bardzo trudno jest im wrócić na rynek pracy.
- Preferują oni często elastyczne godziny rozpoczynania i kończenia pracy, co nie zawsze jest mile wdziane przez pracodawców. Zwłaszcza, gdy kandydat do pracy od razu stawia takie wymagania – dodaje Wiktor Wojciechowski.
Szybko pogarsza się wtedy sytuacja materialna niepełnych rodzin, gdyż tylko niewielka ich część może liczyć na zasiłek z urzędu pracy. Jak podaje GUS, jedynie 17 tys. (ok. 8 proc.) samotnych matek lub ojców otrzymuje taką pomoc.
Zdecydowana większość musi korzystać ze zgromadzonych wcześniej oszczędności, zwracać się do opieki społecznej czy prosić o wsparcie bliskich i przyjaciół. Zdarzają się także sytuacje, że decydują się oni na pracę w szarej strefie, by choć trochę podreperować domowy budżet.
KK,JK,WP.PL