"Dzisiaj także wysyłam pismo do pana komisarza, bo propozycje, które zgłosił w zakresie stabilizacji rynku, są daleko niewystarczające, i jeśli KE, Unia będzie działała w tej kwestii w tak opieszały sposób, to ja się boję, że za pół roku w UE może zabraknąć pieniędzy na reagowanie na ten kryzys" - powiedział minister w poniedziałek w TVP Info.
Zapytany, czy polscy rolnicy powinni być usatysfakcjonowani dotychczasową ofertą Komisji, która opiewa na 125 mln euro, Sawicki odpowiedział: "Nie mogą być usatysfakcjonowani".
Argumentował, że po pierwsze pieniądze te nie są jeszcze wypłacane, gdyż Komisja Europejska nie do końca określiła zasady w tej sprawie. Jak relacjonował, była o tym mowa w piątek podczas spotkania ministrów rolnictwa i rybołówstwa w Brukseli. "Rozmawialiśmy o tym, że nie można dzielić rolników na tych zorganizowanych i niezorganizowanych. Ten mój wniosek zdecydowanie poparli i Niemcy, i Francuzi, i Austriacy" - opowiadał. W myśl propozycji Komisji zrzeszonym rolnikom miałyby przysługiwać o połowę wyższe rekompensaty.
"Domagaliśmy się także wyższych środków - wskazaliśmy komisarzowi Ciolosowi, że oprócz tych 125 mln (euro) plus 34 na nektarynki plus 30 na zwiększoną promocję, komisarz Ciolos ma jeszcze w rezerwie co najmniej 700 mln euro - bo 425 w rezerwie na kryzysy i około 300 mln w rezerwie ogólnej. I powinien je wykorzystać już teraz - we wrześniu, w październiku, a nie czekać na to, że z tym kryzysem będzie radził sobie środkami z nowego budżetu" - podkreślił minister.
Jak bowiem ocenił, Ciolos z nowego budżetu już nie będzie korzystał, bo "najprawdopodobniej w nowym składzie komisarzy się nie znajdzie".
"Kończąc kadencję, powinien podjąć działania o wiele bardziej zdecydowane, bo jeśli tego nie zrobi, to za trzy - cztery miesiące UE zapłaci za ten kryzys miliardy, a nie miliony" - postulował Sawicki.
Jak przypomniał, w środę na jego zaproszenie Ciolos przyjeżdża do Warszawy. Spotka się - jak mówił - także z posłami i senatorami z komisji rolnictwa, a także z przedstawicielami organizacji rolniczych.
Z piątkowego spotkania ministrów rolnictwa państw UE, którzy po raz pierwszy na szczeblu politycznym rozmawiali o skutkach rosyjskich restrykcji, wynikało, że KE przeanalizuje możliwość użycia funduszy spoza budżetu rolnego, by wesprzeć rolników dotkniętych rosyjskim embargiem. Niewykluczone jest też celowe wsparcie najbardziej poszkodowanych producentów.
Komisja Europejska poinformowała w środę, że chce wyasygnowania dodatkowych 30 mln euro na promocję produktów rolnych w UE - w odpowiedzi na wprowadzone przez Rosję embargo. Pieniądze te mają pomóc producentom w znalezieniu nowych rynków zbytu.
Wcześniej KE podjęła decyzję o przeznaczeniu 33 mln euro na wsparcie rynku brzoskwiń i nektarynek oraz 125 mln euro na pomoc dla sektora innych łatwo psujących się owoców i warzyw. Zdaniem Polski środki te są niewystarczające.
Na początku sierpnia Rosja poinformowała, że wprowadza zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z USA, Unii Europejskiej, Australii, Kanady oraz Norwegii. Embargo ma obowiązywać przez rok. To odpowiedź Rosji na wcześniej nałożone na nią sankcje przez USA oraz UE. Wcześniej, 1 sierpnia Rosja wprowadziła embargo na niektóre owoce i warzywa z Polski.