Skończyłeś studia? To nic nie znaczy!

Młodzi ludzie, z dyplomami w rękach, zasilają urzędy pracy. Czyja to wina, że dla pracodawców są bezużyteczni?

Skończyłeś studia? To nic nie znaczy!
Źródło zdjęć: © thinkstock

01.10.2012 | aktual.: 01.10.2012 10:41

O zaangażowanie we wspieranie absolwentów szkół wyższych na rynku pracy zaapelowali ostatnio minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka oraz minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. W liście do rektorów uczelni napisali: "W trudnym dla europejskiej gospodarki czasie, wspieranie studentów i absolwentów w ich zawodowych wyborach jest wspólnym zobowiązaniem nauczycieli akademickich i władz uczelni, służb zatrudnienia, pracodawców, władz samorządowych i krajowych. Tylko efektywna współpraca na wszystkich tych poziomach sprawi, że wsparcie dla rozpoczynającej zawodową drogę młodzieży będzie skuteczne".

Co dalej?

Uczelnie wypuszczają absolwentów, których rynek nie potrzebuje. Przy tym również młodzi wykazują sporą dawkę luzu, wybierając kierunki łatwe, na których otrzymanie dyplomu nie jest wysiłkiem. Istnieje jednak szansa, że młody człowiek dostanie pracę.

Lekarstwem na stanie się dużo bardziej „wartościowym” dla rynku pracy jest ciągłe kształcenie się i podnoszenie kwalifikacji. Coraz częściej sprawę z tego zdają sobie pracownicy firm, nawet ci na wyższych stanowiskach. Z badania przeprowadzonego wiosną wśród użytkowników portalu pracuj.pl aż 85 proc ankietowanych mówiło, że jeszcze w tym roku zamierza dokształcać się. 40 proc. chce skorzystać ze szkoleń biznesowych, prawie tyle samo osób – ze szkoleń zawodowych, a 6 proc. badanych planuje podjąć studia MBA (Master of Bussiness Administration). Do podejmowania dalszej nauki często popycha ich nie tylko chęć podnoszenia kwalifikacji, ale też strach przed utrata stanowiska.

Z innego raportu pracuj.pl wynika, że bardzo niepewnie na rynku pracy czują się osoby, które mogą pochwalić się skończeniem studiów doktoranckich – tylko 1/3 z nich ocenia swoje szanse jako dobre. Najbardziej pewni swojej zawodowej pozycji są natomiast osoby, które zdobyły dyplom MBA. Ponad połowa (51 proc.) z nich deklaruje, że nie miałaby problemów ze znalezieniem pracy.

– W Polsce tytuł naukowy nie jest jeszcze przepustką do kariery, pracodawcy zdecydowanie bardziej liczą na doświadczenie i wiedzę, którą w praktyczny sposób można wykorzystać w ich firmie. – komentował wyniki badania Przemysław Gacek, prezes Grupy Pracuj.

Warto jednak przy tym zauważyć, że prawie co piąty ankietowany, który skończył studia MBA, postrzegane przecież jako prestiżowe i ułatwiające profesjonalny rozwój, odczuwa obawy związane ze swoją przyszłością zawodową.

MBA tylko dla wybranych?

Studia MBA w Polsce kojarzą się nie tylko z prestiżem, lecz także wciąż z ograniczonym dostępem. Część osób traktuje dyplom MBA jako inwestycję w siebie, kartę przetargową do zdobycia wyższego stanowiska w firmie, czy lepszego wynagrodzenia.

Na początek warto więc zadać sobie pytanie - czym różni się MBA od innych kierunków? Studia wyższe w Polsce są dziś tak powszechne, że skończyć może je niemal każdy, kto ma trochę samozaparcia. Na tym tle podyplomowe studia MBA wciąż są propozycją tylko dla wybranych. Gdy w Europie zawieja kryzysu nie odpuszcza, takie studia wydają się dobrą lokatą w przyszłość. Studia typu MBA podejmują zazwyczaj osoby, które zaczęły robić karierę zawodową. Kłopotem może okazać się jedynie ich koszt.

Na najdroższe z oferowanych w Polsce programów MBA, wydać trzeba ponad 90 tys. zł. - Chciałam iść na tego typu studia, ale firma nie chciała aż tyle we mnie zainwestować - mówi Karolina, menedżer w firmie farmaceutycznej. - Proponowałam nawet, że część kosztów pokryję z własnej kieszeni, ale opór był zbyt duży. Chyba się bali, że dołożą do mojego szkolenia, a potem ucieknę od nich ze sporą wiedzą. Do tej pory na MBA nie poszłam, ale nie odpuszczę.

Na szczęście możliwości wspomagania ambitnych pracowników firmy mają sporo. Mogą na przykład wystąpić o unijne dotacje na studia podyplomowe pracowników. W sprzyjających okolicznościach przyszły absolwent MBA będzie musiał pokryć zaledwie 20 proc. kosztów. Jednak sama cena programu MBA może wzbudzać wątpliwości. Zależy ona nie tylko od jakości oferty, ale i renomy szkoły, która go tworzy. Specjaliści zalecają ostrożność. Może bowiem okazać, że wysoki koszt studiów nie jest do końca adekwatny do oferty merytorycznej, natomiast niskie opłaty za zrealizowanie programu MBA mogą oznaczać słabo wykwalifikowaną kadrę lub brak odpowiednich akredytacji dla szkoły.

ml/JK

studiawykształceniehr
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (142)