Słabe dane nie pokrzyżowały byczych planów
Po wczorajszym ultra optymistycznym początku miesiąca dziś popyt nie dysponował aż taką przewagą. Początek zapowiadał się całkiem dobrze i WIG20 zdołał dojść nawet powyżej 2550 pkt., ale tego wzrostu nie udało się utrzymać do końca i ostatecznie indeks powrócił do poziomu wczorajszego zamknięcia.
Częściowo do takiego neutralnego zakończenia przyczyniły się publikowane dane makro. Okazało się, że dochody i wydatki amerykańskich konsumentów w czerwcu pozostały na poziomie identycznym jak w poprzednim miesiącu, a do tego zamówienia w amerykańskim przemyśle spadły w ciągu miesiąca o 1,2 proc. Na dodatek odrobinę postraszył też indeks podpisanych umów kupna domów w Stanach, który zmniejszył się o 2,6 proc. Podsumowując można powiedzieć, że dziś słabość pokazał rynek pracy (brak wzrostu dochodów) oraz sektory przemysłu i nieruchomości. Taki zestaw informacji nie mógł się podobać graczom, ale ich reakcje, którą była ledwo korekta wzrostów, trzeba odczytywać jako siłę rynku.
Absolutnie bez znaczenia dla krajowego parkietu był oficjalny komunikat o rządowej akceptacji podwyżki podatku VAT. Nic w tym dziwnego, bo z jednej strony gracze zdają sobie sprawę że nie mają jak na tej podwyżce zarobić, a z drugiej tak niewielki wpływ do budżetu państwa jaki gwarantuje ta podwyżka, nie rozwiązuje żadnych problemów ekonomicznych. Z kolei dla krajowego rynku długu taka zmiana może mieć pozytywny wpływ, jeżeli tylko zagraniczni inwestorzy uwierzą, że jest to początek drogi do zmniejszania deficytu budżetowego i długu publicznego.
Zakończyliśmy dzień neutralnie, ale z wyraźnie mniejszym obrotem niż wczoraj, co także należy zapisać po stronie sukcesu byków, bo ewidentnie brakuje chętnych do realizacji zysków po ostatnich wzrostach. W takiej sytuacji dość naturalnym jest oczekiwanie przez większość na atak na kwietniowe maksima, gdzie skłonność do wychodzenia z inwestycji będzie większa niż obecnie.
Paweł Cymcyk
A-Z Finanse