Ślub dla dwojga - praca dla tysięcy
kucharze, styliści, cukiernicy... wszyscy oni już od kilku dni działają na pełnych obrotach, by zadbać o bezpieczeństwo i piękną oprawę ślubu i wesele księcia Williama i Kate Middleton
28.04.2011 | aktual.: 28.04.2011 12:54
Wszyscy wiemy, że ślub to nie tylko spory wydatek, ale też duże wyzwanie logistyczne, w które zaangażowanych jest mnóstwo ludzi. - Nasz ślub i wesele kosztowały blisko 20 tys. zł, a nie była to wielka impreza - mówi pani Monika z Gdańska, która w ubiegłym roku wyszła za mąż. - Braliśmy ślub w kościele, wesele urządziliśmy w domu mojej krewnej, która ma piękny ogród i tam postawiliśmy śliczną altanę. Bawiło się 80 gości. Jak wspomina pani Monika datę ślubu państwo młodzi ustalili na 5 miesięcy przed ślubem i ledwo zdążyli z organizacją.
- Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy ile kwestii trzeba dograć - stroje, obrączki, menu, catering, transport i nas i gości, noclegi dla przyjezdnych, kwiaty, muzyka, tort... Mnóstwo tego było. A przecież wśród naszych gości nie było koronowanych głów, a gości było zaledwie 80, a nie prawie 2 tys - dodaje młoda Gdańszczanka. Ślub Williama i Kate już dziś określany jest mianem ślubu stulecia. Według przewidywań piątkowa impreza pod każdym względem zdeklasuje największe dotychczasowe wydarzenie tego typu - ceremonię zaślubin rodziców Williama księcia Karola i Diany Spencer, który odbył się 30 lat temu. Premier Wielkiej Brytanii ogłosił 29 kwietnia dniem wolnym od pracy, co wcale nie znaczy, że wszyscy będą odpoczywać. Po pierwsze bezpieczeństwo Od kilkunastu dni pojawiają się informacje o prawdopodobnym zamachu terrorystycznym podczas ślubu książęcej pary. Służby brytyjskie uspokajają wprawdzie, że zagrożenie jest minimalne, jednak mają świadomość, że z pewnością znajdą się ludzie, którzy będą chcieli zakłócić
przebieg uroczystości. W końcu to najlepsza okazja by się pokazać. Koronowane głowy, prezydenci, szefowie państw i niemal wszystkie telewizje świata będą na miejscu. Nic więc dziwnego, że największym problemem jest zapewnienie bezpieczeństwa nie tylko młodej parze i ich gościom, ale także 600 tys. zwykłych Brytyjczyków i turystów, którzy będą świętować na ulicach. Stąd gigantyczne zaangażowanie wszelkich służb bezpieczeństwa. Komendantka policji metropolitalnej Londynu Christie Jones w BBC poinformowała, że na uroczystość zmobilizowano 5 tys. policjantów mundurowych i zapowiedziała, że wszelkie próby zakłócenia porządku będą natychmiast i bardzo zdecydowanie tłumione. Wiadomo, że poza policją mundurową w tłumie gości będzie bardzo wielu "tajniaków".
Scotland Yard zmobilizował też specjalistyczne brygady antyterrorystyczne, ochronę dla VIP-ów, a na dachach wielu budynków na trasie przejazdu ślubnego orszaku, rozlokowani zostaną snajperzy. W pracy będą także pracownicy brytyjskiego wywiadu i wiele ekip ochroniarskich. Oczywiście służby pracują nie tylko w dniu ślubu. Od kilku dni specjalne ekipy policji sprawdzają każdy zakamarek na trasie przejazdu państwa młodych.
Policjanci zaglądają do studzienek kanalizacyjnych, budek telefonicznych, ulicznych latarń i nawet przycisków zielonych świateł. Każde sprawdzone miejsce jest plombowane i aż do końca uroczystości znajduje się pod całodobową obserwacją policji. W sprawdzaniu terenu i przed imprezą i w jej dniu, uczestniczyć też będą specjalnie wytresowane psy. Wesele na prawie 1000 osób Na ślub państwo młodzi zaprosili 1900 gości. Potem wraz z 600 osobami udadzą się do pałacu Buckingham na ekskluzywny poczęstunek. Kilka godzin później do pałacu przybędzie kolejne 300 osób, zaproszonych na mniej formalne przyjęcie z tańcami. Ponoć sama Elżbieta II miała wątpliwości co do wieczornej zabawy w pałacu. Królowa wyraziła wątpliwości czy jedna pałacowa kuchnia i ograniczona liczba służby dadzą radę obsłużyć w ciągu jednego dnia blisko 1000 osób. Tym bardziej, że królowa, która uważana jest za bardzo oszczędną nie zgodziła się na zatrudnienie dodatkowej służby. Wprawdzie pojawiło się ogłoszenie o pracy w pałacu dla osoby do parzenia
kawy i kogoś do pracy "na zmywaku", ale trudno uwierzyć, by dwie dodatkowe pary rąk mogły rozwiązać problem jednorazowego przyjęcia dla tak wielkiej grupy ludzi. Wiadomo jednak, że służba pałacowa - 1200 osób - już od kilku dni żyje w wyjątkowo gorączkowej atmosferze.
Służba domowa czyści i poleruje nie tylko 19 komnat, w których obędzie się wesele, ale także całą królewską zastawę i pałacowe szkła. Szaleństwo panuje też w kuchni, gdzie kilkadziesiąt osób szykuje potrawy na weselny stół. Co to będzie? Większość potraw okrytych jest na razie tajemnicą, jednak pałacowy kucharz zdradził, że razem ze swoimi 21 pomocnikami przygotuje ponad 10 tys. przekąsek. Oczywiście tory dla młodej pary przygotują wybrani przez nich cukiernicy. Przy każdym z nich pracuje po kilka - kilkanaście osób. Kto szyje suknię ślubną dla Kate? To kolejna królewska tajemnica. Wiadomo jednak, że strój jest już gotowy. Ile osób szyło, haftowało i ozdabiało kreację pany młodej - tego nie wiadomo. Podobnie, jak tego ilu ludzi organizowało kwestię wysyłania zaproszeń, organizowania kwiatów i innych licznych "drobiazgów" około weselnych. Wiadomo jednak, że w próbie generalnej uroczystości udział wzięło około tysiąca gwardzistów, pilotów RAF-u i marynarzy, którzy także 29 kwietnia uświetnią uroczystość
książęcych zaślubin. Największe wydarzenie medialne Piętek 29 kwietnia, z pewnością nie będzie też dniem wolnym dla dziennikarzy. Szacuje się, że transmisję z tego wydarzenia obejrzy 2 miliardy ludzi na całym świecie, a więc jedna trzecia mieszkańców naszego globu. Nic więc dziwnego, że chyba najliczniejszą grupą zawodową, która będzie obecna pod pałacem w Londynie, są właśnie dziennikarze. Z obiczeń służb londyńskich wynika, że ślub Williama i Kate będzie relacjonować około 8 tys. dziennikarzy. Samo BBC do obsługi medialnej tego wydarzenia oddelegowała 400 osób.
Żeby tak wielka grupa była w stanie pracować potrzebni też byli inni pracownicy. Ci, którzy wydzielili część Green Parku, w którym stanie 140 wozów transmisyjnych. Ci, którzy zbudowali trzypiętrową, przeszkloną konstrukcję przy samym pałacu i galerię naprzeciwko opactwa - by dziennikarze mieli skąd filmować wielkie wydarzenie. I oczywiście Ci, którzy uzgadniali z mediami wszystkie szczegóły. Która stacja dostanie zaproszenie do pałacu, która będzie mogła wejść do opactwa i nagrać sakramentalne "tak". Gdzie mogą stać, co pokazać itd. Przy znacznie mniejszych wydarzeniach dział zajmujący się kontaktem z mediami jest ogromny, w tym wypadku biuro prasowe musiało liczyć przynajmniej kilkadziesiąt osób. Oni chcą zarobić Ślub książęcej pary to dla budżetu spory wydatek. Choć podatnicy zapłacą jedynie ze ochronę tego wydarzenie - około 20 mln funtów, to w związku z ogłoszeniem dnia wolnego - strata finansowa ma być znacznie większa. Jednak wiele osób jest pewnych, że Anglia nie tylko nie straci ale nawet zyska.
Wiele osób w tej uroczystości zobaczyła swoją szansę i zarabia na książęcej parze jak może. Producenci wszelkiego rodzaju gadżetów z podobiznami młodych zacierają ręce. Talerzyki, koszulki, długopisy, breloczki, kubki... sprzedają się doskonale. Nie narzekają też hotelarze i właściciele wszelkich punktów gastronomicznych w sercu Londynu. Oni też nie planują skorzystać z wolnego dnia 29 kwietnia. W końcu tysiące przybyłych na uroczystość turystów należy nakarmić, napoić, a potem położyć spać. I oczywiście przed wyjazdem z Anglii zaopatrzyć w pamiątkowy ślubny gadżet. Pozostaje jedno pytani - w piątek wielkie święto, w sobotę wielki bałagan. Ile osób posprząta po setkach tysięcy fetujących młodą parę ludzi?
AD/MA