Studenci wyszli na ulice. "Rząd odbiera nam przyszłość"

Kilka tysięcy studentów przemaszerowało ulicami Londynu i Manchesteru w proteście przeciwko wprowadzonej w grudniu podwyżce opłat za studia o blisko 300% - do 9 tys. funtów rocznie, począwszy od roku akademickiego 2012-13. Działaczka studencka Sally Hunt oskarżyła rząd o to, że poszedł na wojnę z młodym pokoleniem, odbierając mu przyszłość.

Studenci wyszli na ulice. "Rząd odbiera nam przyszłość"
Źródło zdjęć: © AP | Sang Tan

29.01.2011 | aktual.: 29.01.2011 23:42

Studentów poparła centrala związkowa TUC, ponieważ zmiany w systemie finansowania szkolnictwa dotyczą także pracowników akademickich. Policja rozdała uczestnikom demonstracji ulotki ostrzegające, że naruszenie porządku publicznego nie będzie tolerowane.

W Manchesterze aresztowano co najmniej 6 osób, które odłączyły się od głównej kolumny marszowej studentów. Doszło do starć z policją, która zastosowała technikę pacyfikowania demonstracji, zwaną kotłem (demonstranci przypierani są do muru, otaczani i stłoczeni na małej powierzchni).

Działaczka studencka Sally Hunt przemawiając na wiecu w Manchesterze oskarżyła rząd o to, że poszedł na wojnę z młodym pokoleniem, odbierając mu przyszłość. Części młodzieży, która zamierzała iść na studia nie będzie teraz na nie stać - zaznaczyła. Studia będą przywilejem, a nie prawem. Ci zaś, którzy je ukończą będą spłacać państwu dług przez całe lata.

Asystentka sekretarza generalnego TUC Kay Carberry oświadczyła, że młode pokolenie nie powinno ponosić konsekwencji cięć wydatków publicznych podyktowanych chęcią redukcji deficytu finansów publicznych, ponieważ źródłem deficytu są koszty ratowania banków, które wpędziły kraj w recesję.

Carberry sądzi, że cięcia zaszkodzą ożywieniu gospodarki, której młodzież jest nadzieją. Wskazała, iż bezrobocie wśród młodzieży jest bardzo poważnym problemem społecznym. Liczbę młodych ludzi, którzy po ukończeniu szkół średnich lub wyższych nigdy w życiu nie pracowali, ocenia się na ok. 600 tys.

Przewodniczący Narodowego Związku Studentów (NUS) Aaron Porter zmuszony był skorzystać z policyjnej ochrony, ponieważ niektórzy studenci sądzą, że przestał być rzecznikiem ich interesów i dali temu wyraz ubliżając mu.

Minister stanu Chris Grayling jeszcze przed wiecami studenckimi powiedział mediom, że bezrobocie młodzieży jest skutkiem chybionej polityki Partii Pracy rządzącej w latach 1997-10 i wskazał na inicjatywy rządu mające na celu rozwiązanie tego problemu.

Wcześniej rząd zapewniał, że studenci będą mogli otrzymać pożyczki na studia, a zdolna młodzież z biednych rodzin będzie mogła ubiegać się o stypendia. Powołano też specjalnego rządowego pełnomocnika z zadaniem opracowania zaleceń mających na celu ułatwienie dostępu do studiów dla młodzieży ze społecznych nizin.

- Nie zamierzamy pokornie zaakceptować tych wszystkich cięć (w systemie finansowania uniwersytetów, które wymusiły zwyżkę opłat za studia - PAP). Naszemu stanowisku damy wyraz poprzez protesty - powiedziała BBC 17-letnia Emma Bates.

W Londynie maszerowano z transparentami pod hasłami: "Wciąż jesteśmy źli. Wciąż jesteśmy tutaj", "To, co parlament zdecydował, odkręci ulica". Na innych nawoływano do obalenia rządu. Jeden z transparentów sugerował, że premier David Cameron podzieli los obalonego prezydenta Tunezji Ben Alego i Hosniego Mubaraka, przeciwko któremu trwają protesty w Egipcie.

Po wiecu kończącym pochód część studentów poszła demonstrować pod egipską ambasadę.

Źródło artykułu:PAP
studenciwielka brytaniaedukacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)