Studia, kariera, ślub? Taką kolejność preferujemy?

Najpierw studia i praca, potem – ewentualnie – ślub. Taką kolejność preferują młodzi Polacy. Ku wielkiej rozpaczy księży!

Studia, kariera, ślub? Taką kolejność preferujemy?
Źródło zdjęć: © thinkstock

28.04.2011 | aktual.: 28.04.2011 10:30

Ania miała być matką chrzestną swego siostrzeńca. Kiedy poszła do proboszcza po odpowiednik kwit, ten ją zapytał, czy aby nie żyje w grzechu (czytaj: pod jednym dachem z mężczyzną, bez ślubu kościelnego). Młoda kobieta zgodnie z prawdą wyznała, że ma stałego partnera, ale sformalizują swój związek natychmiast, gdy tylko oboje skończą studia i złapią jakąś stałą pracę. Ksiądz nie chciał dłużej rozmawiać z „wyrodną katoliczką” – jak ją określił. Odmówił dziewczynie wystawienia stosownego zaświadczenia. I pokazał drzwi.

W podobnej sytuacji są tysiące par w Polsce. Żyją w nieformalnych związkach, co wcale nie musi oznacza, że za nic mają tradycję i religię. Przeciwnie, ślub kościelny jest dla wielu tak ważny, że nie chcą go brać bez odpowiedniego przygotowania – zarówno w sensie emocjonalnym, jak i bytowym.

Ania patrzy, jak sypie się „sakramentalne” małżeństwo jej starszej siostry. Bo szwagier, który skończył zaledwie zawodówkę, znów jest na bezrobociu. A rachunki i raty kredytu mieszkaniowego nie chcą czekać. Zaś dziecko, które miało łączyć, jest źródłem dodatkowych napięć. Bo po prostu kosztuje.

- W moim przypadku zwlekanie ze ślubem nie jest manifestacją wolności, ale wyrazem chłodnej, zdroworozsądkowej kalkulacji – deklaruje Ania. – Nie wyjdę za mąż dopóty, dopóki nie będę ustawiona materialnie i zawodowo. Gdybym myślała inaczej, byłabym skrajnie nieodpowiedzialna. Tak jak moja siostra, biorąca ślub w bardzo młodym wieku i nie kończąca z tego powodu studiów.

Najważniejsze jest wykształcenie

Na początku lat 90. statystyczny Polak zawierający pierwszy związek był 25-latkiem, dziś ma 27,5 roku. Polki wychodziły wtedy za mąż przed skończeniem 23 lat, obecnie mają przeciętnie 25,4 roku. Zwlekanie ze ślubem to tendencja charakterystyczna dla wszystkich społeczeństw zachodnich. W 1960 roku średni wiek Brytyjczyków biorących ślub po raz pierwszy to 26 lat u panów i 23 u pań. W 2005 roku wskaźniki te wynosiły odpowiednio 31 i 29 lat. Średnia w Australii w 1970 roku to 23,4 wśród mężczyzn i 21,1 wśród kobiet. A już w 2001 roku – 28,7 i 26,9.
Według naukowców z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, odkładamy ślub ze względu na problemy mieszkaniowe i trudności ze znalezieniem pracy. Na sprawy bytowe i zawodowe zwraca też uwagę Robert H. Frank, profesor ekonomii na Uniwersytecie Cormella (USA) i felietonista „The New York Times”.

Pół wieku temu – tłumaczy ekspert – maturzysta mógł liczyć na intratną posadę w banku, dzisiaj większość banków sadza w okienkach magistrów. Dostęp do ciekawszych i lepiej płatnych zajęć daje tylko bardzo dobre wykształcenia. Nie byle jaki licencjat, ale porządne studia – specjalistyczne, podyplomowe albo zagraniczny MBA. Edukacja wymaga coraz więcej wysiłku, a stały, sformalizowany związek – nie mówiąc już o dzieciach – tylko by odciągał młodych, ambitnych ludzi od nauki. *Zdobyć najlepszą partię *

Druga sprawa, na którą wskazuje Frank – nikt nie chce się wiązać z nieudacznikiem. Sęk w tym, że dziś potrzeba więcej czasu niż kiedyś, aby określić, komu się w życiu powiedzie. Dawniej o czyimś sukcesie decydowało urodzenie. Obecnie – studia. Ale i one nie są czynnikiem rozstrzygającym. Jak dowiódł dr Daniel Goleman (ten od inteligencji emocjonalnej), nawet najlepsze oceny na świadectwie czy w indeksie nie gwarantują, że zdobędziemy społeczny czy zawodowy Olimp. Dopiero kolejna praca, kolejna firma i kolejna funkcja pokazuje, na co stać daną osobę, jaki ma potencjał i jaki byt może zapewnić swoim najbliższym.

Wreszcie – kwestia mobilności. Kiedyś – zauważa Robert Frank – jak najszybszy ożenek czy zamążpójście miały sens, bo ktoś inny mógł nam sprzątnąć sprzed nosa „najlepsze partie”. Tak działo się zwłaszcza w małych, zamkniętych społecznościach, na przykład na wsiach. Obecnie często zmieniamy miejsce zamieszkania – czy to z powodu nauki, czy to z powodu pracy. Tym samym mamy dostęp niemal do nieograniczonej liczby kobiet i mężczyzn. Zatem ani staropanieństwo, ani starokawalerstwo nikomu nie grozi, chyba że ktoś sam zdecyduje się na życie singla.

Serce czy ekonomia

Ania i jej partner uważają, że choć są razem z miłości, to jednak ich relacja nie jest wolna od wpływu ekonomii. Chcą postępować poważnie, rozsądnie i odpowiedzialnie. Właśnie dlatego czekają ze ślubem. Według badań, to takie „racjonalne” osiągają spełnienie i szczęście – zarówno w życiu zawodowym, jak i w małżeństwie (już oficjalnym, sformalizowanym i pobłogosławionym przez Kościół). Nie można tego, niestety, powiedzieć o mniej dojrzałych parach, mieszkających ze sobą bez ślubu niejako „z rozpędu”, jedynie dla wygody czy dla przetestowania związku. Zbyt lekko traktują siebie, swoje życie, zobowiązania – i zapewne nigdy do niczego nie dojdą. Ani w pojedynkę, ani razem. Ani w pracy, ani w domu. Uczucie jest najważniejsze? Tak, ale tylko wtedy, gdy łączy się z traktowaniem życia serio!

Mirosław Sikorski/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)