Studiujący w Niemczech mogą tam pracować

Dotychczas Polacy, kształcący się w Niemczech, mogli pracować tylko w czasie studiów, w dodatku nie dłużej niż 90 dni rocznie na etacie lub 180 dni - na pół etatu.

13.12.2007 09:50

Dotychczas Polacy, kształcący się w Niemczech, mogli pracować tylko w czasie studiów, w dodatku nie dłużej niż 90 dni rocznie na etacie lub 180 dni - na pół etatu. Jeśli chcieli dalej zarabiać już po zdobyciu dyplomu, ich pracodawca musiał udowodnić, że na dane stanowisko nie jest w stanie znaleźć kandydata z Niemiec ani starych państw unijnych, pisze "Gazeta Wyborcza".

Od 1 listopada obowiązuje nowe rozporządzenie o rynku pracy, przyjęte przez rząd Angeli Merkel. Zezwolenie na pracę dostanie każdy absolwent niemieckiej uczelni pod warunkiem, że studiował w Niemczech przynajmniej dwa lata.

Jacek Kozok z Tarnowskich Gór jest na drugim roku studiów magisterskich uzupełniających na Uniwersytecie Technicznym w Monachium. Licencjat z informatyki zrobił w Katowicach, ale zdecydował się kontynuować naukę w Niemczech, bo tu mieszka jego ciocia. Wcześniej bywał u niej w wakacje i dobrze opanował język. Współpracuje z jedną z niemieckich firm, prowadząc jej serwis internetowy. Cieszy się, bo szef obiecał mu, że po studiach, czyli już za kilka miesięcy, da mu etat.

Polacy, którzy nie studiowali w Niemczech, o legalną pracę bez żadnych ograniczeń będą mogli starać się dopiero w maju 2009, ale niewykluczone, że nawet dwa lata później. Dopiero wtedy skończą się okresy przejściowe, w których państwa starej Unii mogą utrudniać podjęcie pracy na swoim terenie obywatelom nowych państw członkowskich.

- Zanim niemiecki rynek otworzy się na polskich pracowników, zdążę się już ustawić. Byłbym głupi, gdybym wracał do Polski - mówi Jacek.
Podobnie myślą jego znajomi, studiujący na innych niemieckich uniwersytetach. Mają duże szanse na karierę, bo niemieccy pracodawcy cenią Polaków. - Są bardzo sumienni, bo zależy im na posadzie. Szukają u nas szansy na lepszą przyszłość - mówi Friedrich Mach, szef Jacka, właściciel firmy rachunkowej. Sam zatrudnia jeszcze katowiczanina, Tomka Kopacza, który studiuje ekonomię na monachijskim Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana. Jemu także obiecał przedłużyć umowę po studiach. - Cieszę się, że nie będę musiał pracować na czarno tak jak moi kuzyni, którzy nie kończyli niemieckich uczelni - mówi Tomek.

Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego uważa, że nowe przepisy to dla polskich studentów w Niemczech bardzo dobra nowina.
- Wyjazd na studia im się opłacił, bo teraz będą mogli skorzystać z renty pierwszeństwa. Zdążą znaleźć swoje miejsce na niemieckim rynku pracy, zanim otworzy się on dla reszty rodaków. Polacy, którzy przyjadą do Niemiec później będą, jak to się mówi w języku socjologów, "spóźnionymi przybyszami" - twierdzi Szczepański.

Zobacz też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)