Supertajna, samobójcza broń banków - scoring
Dość często powtarzającą się opinią na temat kredytów hipotecznych jest teza, że banki są w tej dziedzinie nieprzewidywalne. Co to oznacza w praktyce? Otóż nawet stosunkowo prosta sprawa, kiedy potencjalny kredytobiorca spełnia wszystkie warunki i nie ma też zastrzeżeń do nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie – może zakończyć się odmową.
13.09.2012 | aktual.: 31.05.2016 18:36
W życiu nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. Opisana powyżej sytuacja może być spowodowana przez jeden z 2 czynników. Pierwsza możliwość nieuzasadnionej odmowy to niekompetencja analityka, który daną sprawę analizuje. To, że w każdym zawodzie są zarówno orły, jak i karły jest oczywiste, nie będziemy więc rozwijać tu tego tematu. Zajmiemy się natomiast drugą alternatywą, kiedy wniosek kredytowy z niewiadomych przyczyn spotyka negatywna decyzja danego banku. Bardzo często taka odpowiedź generowana jest przez system scoringowy.
Zadajmy sobie więc pytanie: cóż to takiego ten scoring?
Jest to coś w rodzaju „narzędzia statystycznego”, a więc – to system komputerowy, który jest wykorzystywany w ocenie wniosków o kredyt czy też pożyczkę. Systemy scoringowe bardzo dobrze sprawdzają się przy pożyczkach gotówkowych, jest to jednak zupełnie inny produkt niż kredyt hipoteczny. Szybkie pożyczki gotówkowe to masówka, gdzie nikt nie będzie ślęczał godzinami nad podjęciem decyzji czy dać emerytowi 1000 czy 1200 zł. Jednak obecnie scoringiem podpiera się zdecydowana większość banków także w procesie decyzyjnym przy „hipotekach”.. Dodajmy przy tym, że każdy bank tworzy taki system po swojemu, wedle własnych koncepcji i potrzeb. Pionierem w tej dziedzinie był Bank Pekao SA, który wprowadził jako pierwszy taki system przy ocenie kredytów hipotecznych. Było to mniej więcej 10 lat temu.
Oczywiście zawsze system scoringowy jest stworzony na użytek danego banku, czasem jest to tylko jeden z elementów oceny wniosku – nie najbardziej istotny. Niemniej jednak co najmniej połowa banków do oceny scoringowej podchodzi bardzo poważnie – w tych właśnie instytucjach finalna decyzja kredytowa musi zyskać akceptację bezmyślnej i bezdusznej maszyny.
Jak to wygląda w praktyce? Pracownik banku wprowadza do systemu wszystkie dane, o które pyta dany program, i na koniec otrzymujemy odpowiedź. Komputer może więc twardo zawnioskować:
Temu Panu kredytu nie udzielimy!
Gdyby stwierdzenie takie padło z ust przełożonego, lub też – z innej komórki banku, można by wtedy próbować sprawę wybronić. Jeśli oczywiście uważamy, że decyzja negatywna jest dla klienta krzywdząca. Ale jak tu pogadać z komputerem?
Tak, proszę Państwa – w ten właśnie sposób co miesiąc setki klientów odchodzi z kwitkiem z różnych banków stosujących scoring. Na szczęście często udaje się uzyskać pozytywną decyzję u innego kredytodawcy; wszak – na szczęście – nie we wszystkich bankach głos decydujący w ocenie wniosków kredytowych ma komputer..
Zadajmy sobie więc pytanie: czym różni się standardowa analiza wniosku o kredyt hipoteczny od analizy z użyciem scoringu? W „normalnym” procesowaniu wniosku, banki badają zdolność kredytową (analiza finansowa), dokumenty związane z zakupem nieruchomości (analiza prawna) oraz sprawdzają przedmiot zabezpieczenia, np. poprzez wycenę (analiza techniczna). Trzeba też przejść pozytywnie przez raport z Biura Informacji Kredytowej, tu różnie banki podchodzą np. do opóźnień w spłacie wcześniejszych zobowiązań. Powyższy sposób analizy wydaje się procesem pełnym, można by więc domniemywać, że jeśli przez wszystkie etapy analizy klient przejdzie z rekomendacją pozytywną – takaż będzie też decyzja kredytowa (jeśli oczywiście w procesie analizy wniosku biorą udział kompetentni pracownicy). W procesie decyzyjnym z użyciem scoringu to jednak nie wystarczy. Na udzielenie kredytu musi również zgodzić się ów system. Wprowadzamy tam wcześniej najróżniejsze dane, analiza scoringowa jest zdecydowanie głębsza – system bierze pod
uwagę także np. wykonywany zawód, stanowisko, branżę w której pracujemy, staż pracy, stan cywilny, wykształcenie, wiek, a nawet – narodowość. Jak widać, twórcy systemów scoringowych mają tu pełne pole do popisu… Następnie „narzędzie” to jest odpowiednio ustawiane (pewnie jest to sterowanie ręczne) przez departament ryzyka danego banku, jest to oczywiście robione w wielkiej tajemnicy przed działem analiz. Od ustawienia parametrów przez „ryzyko” - a więc w sumie w zależności od widzimisię kilku decydentów - zależy kto zostanie przez system odrzucony, a kto zaakceptowany. Przykładowo – czasem banki bardzo bojaźliwie podchodzą do kredytobiorców przed 30, inne systemy były ustawione hamulcowo dla osób samotnych. Ale dochodzi też nierzadko do sytuacji absurdalnych, poniżej kilka przykładów z mojej bogatej praktyki. Dziennikarzom – dziękujemy!
Parę lat temu bank poprzez scoring „podjął” zadziwiającą decyzję odmowy udzielenia kredytu w sytuacji, kiedy nasz klient miał bardzo wysokie dochody, brał niewielki kredyt i posiadał wkład własny powyżej 50%. Byłem przekonany, że po prostu system zwariował. Nic się jednak nie dało zrobić, musieliśmy skierować wniosek do innego, trochę droższego banku – tam oczywiście decyzja była pozytywna. Sprawa ta jednak mnie gnębiła przez parę miesięcy, aż w końcu udało mi się rozgryźć co było przyczyną odmowy. Otóż wówczas bank ten był cięty na dziennikarzy, po wpisaniu do scoringu w rubryce „zawód” słowa – „dziennikarz”, system automatycznie wypluwał bezdyskusyjne „NIE!”. Taktyka obronna przed podobnymi niespodziankami w tej sytuacji była dość prosta – zamiast słowa „dziennikarz” do systemu trzeba było wpisać „redaktor”, lub „specjalista do redakcji tekstów” i głupi system potulnie wniosek akceptował bez problemu…
Rasiści są wśród nas!
Inny przykład dotyczy przedstawicieli jednej z mniejszości narodowych. Nie wszystkie banki lubią kredytować cudzoziemców, ale opisywany w tym akapicie kredytodawca nie utrudniał innostrańcom dostępu do kasy na zakup nieruchomości. Do tego banku zaczęło się w danym okresie zgłaszać m.in. coraz więcej Wietnamczyków. Okazało się, że byli oni bardzo sumiennymi kredytobiorcami, prawie zawsze wnosili spory wkład własny, płacili terminowo raty, często też spłacali cały kredyt w bardzo krótkim terminie. Mimo to departament ryzyka postanowił trochę przykręcić śrubę kredytobiorcom tej narodowości, system scoringowy nie był więc już dla nich tak łaskawy, często odpowiadając negatywnie na aplikacje kredytobiorców z tego kraju. Nie zauważyliśmy jednak - w tym czasie - systemowych obostrzeń przy ocenie wniosków składanych przez obywateli innych krajów.
Rozwódka – to nie brzmi dumnie…
Systemowe, scoringowe ograniczenia mogą zadziwić nawet mnie – zawodowca, który w branży pośrednictwa siedzi od ponad 17 lat i czasem wydaje mi się, ze już wszystko przerabiałem...
Otóż jeden z banków wymyślił sobie, że bardzo ryzykowny jest kredyt udzielany rozwódkom. Scoring bardzo zaniżał ocenę takiego wniosku, co w konsekwencji mogło być główną przyczyną odmownej decyzji System był jednak zdecydowanie łaskawszy dla kobiet niezamężnych, jeśli w rubryce „stan cywilny” wpisane było „panna” - o kredycik było znacznie łatwiej.
Raport BIK – uwaga na pułapki!
Od pewnego czasu w kilku bankach przy ocenie wniosków dotyczących „hipotek” pojawiło się przeświadczenie, że porządny, uczciwy człowiek musi mieć jakiś kredyt na karku. Konkretnie – nie masz historii w BIK (czyli – nie brałeś wcześniej kredytów) – to nie żyjesz. A skoro nie żyjesz – no to nie możesz dostać kredytu, no bo kto go będzie spłacał? Scoring więc w tej sytuacji mówi zdecydowane „NIE”. Na szczęście nie jest to powszechna praktyka, inne banki traktują taki fakt neutralnie, bądź wręcz – pozytywnie. Mamy tu jeszcze jedną scoringową pułapkę związaną z raportem z Biura Informacji Kredytowej – ilość zapytań. Ostatnio słyszałem o odrzuconym przez scoring wniosku, gdzie jedynym powodem odmowy było to, że klientka złożyła wniosek do 7 banków, co brutalnie wykrył raport BIK. „Honorny” scoring najwyraźniej poczuł się tym faktem urażony i podziękował klientce za współpracę.
Oczywiście przykładów abstrakcyjnych decyzji i założeń systemów scoringowych można by podawać znacznie więcej. I oczywiście moja publikacja nic w tej kwestii nie zmieni, banki przekonane o słuszności stosowania scoringu w procesie decyzyjnym dalej będą się opierać na statystycznej, systemowej ocenie wniosków kredytowych. Natomiast ważne jest, aby ten fakt był też znany drugiej stronie, czyli przyszłym kredytobiorcom danego banku. Może się bowiem zdarzyć, że składając wniosek, uwierzymy naiwnie doradcy, który oceni, że wszystko jest okej, a kredyt na pewno będzie udzielony. A finalnie spotka nas decyzja odmowna bo nie spodobaliśmy się scoringowi. Dlatego też na pewno powinno się składać wniosek o kredyt jednocześnie do 2-3 banków, tak aby przed taką sytuacją się zabezpieczyć. Ale uwaga – ilości banków nie można przedawkować! Po złożeniu wniosków do 7 banków może się bowiem okazać, że w ten właśnie sposób systemowi podpadliśmy.
Krzysztof Oppenheim ekspert ds. kredytów hipotecznych w firmie Oppenheim Enterprise
src="http://i.wp.pl/a/f/jpeg/29841/oppenheim_krowka.jpeg"/>