Święta paraliżują pocztę. 25 osób w kolejce, ponad godzina czekania

Środek tygodnia, samo południe, a na poczcie tłumy. Pan Krzysztof, czekając na swój numerek, zdążył nawet zjeść obiad. "Przedświąteczny armagedon" stał się faktem.

Święta paraliżują pocztę. 25 osób w kolejce, ponad godzina czekania
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Agata Wołoszyn

11.12.2019 | aktual.: 11.12.2019 21:22

Informację o tym, że na jednej z warszawskich poczt są gigantyczne kolejki, otrzymaliśmy od pana Krzysztofa. - Poszedłem na pocztę specjalnie wcześniej, w ciągu dnia, bo pomyślałem, że nie będzie tylu ludzi, jak po południu. To, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na poczcie zjawiłem się ok. 12:20. Całe pomieszczenie było przepełnione, byłem 30 osobą w kolejce, a ta szła w ślimaczym tempie, więc poszedłem na obiad. Jak wróciłem to i tak musiałem czekać jeszcze 30 minut na swoją kolej - komentuje pan Krzysztof, który finalnie opuścił pocztę ok. godz. 14.

Niestety mężczyzna nie zrobił zdjęć, aby udokumentować tę sytuację, więc postanowiłam sama pojechać na pocztę i zobaczyć na własne oczy, czy rzeczywiście zastanę tam takie kolejki. Powiem szczerze, że początkowo średnio chciało mi się wierzyć w to, że w południe mogą być takie tłumy, skoro większość ludzi jest w pracy. Jak tylko weszłam do punktu, zmieniłam zdanie.

Przekraczam próg poczty o godz. 12. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że na miejscu jest kilkanaście oczekujących osób. Biorę numerek, który mnie uświadamia, że się myliłam, bo liczba oczekujących klientów wynosi 25.

Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn
Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn

Pytam ludzi, jak długo już czekają na swoją kolej. - Nie patrzyłam na zegarek, ale myślę, że z 40 minut to na pewno. W tym czasie 10 osób obsłużono i jeszcze chyba tyle samo zostało zanim do mnie dojdzie - komentuje jedna z czekających pań. Do rozmowy włącza się druga kobieta. - Nie ma wyjścia, trzeba czekać. Szkoda tylko, że zaledwie dwa okienka otwarte, ale przez chwilę były trzy - podsumowuje.

Postanowiłam zostać chwilę i poobserwować reakcję ludzi przychodzących na pocztę. Wielu z nich rezygnowało po zobaczeniu długości kolejki. Słyszałam tylko niezbyt pozytywne sformułowania szeptane pod nosem: "bez przesady", "nie ma sensu, wychodzimy", "masakra".

Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn
Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn

Wiele osób brało numerek, a po kilkunastu minutach wychodziło z poczty, dlatego liczba oczekujących, nie pokrywała się idealnie z informacją na wydrukowanej karteczce. Mimo wszystko, żeby wysłać paczkę czy kartkę świąteczną, trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Miejsc siedzących w tej placówce pocztowej jest kilka, więc większość osób stoi, opiera ścianę i czeka. Niektórzy z nich wychodzą na zewnątrz i palą papierosy. Inni - tak jak pan Krzysztof, wybierają się na obiad.

Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn

Ja wytrzymałam 20 minut. W tym czasie moja droga pojawienia się przy okienku skróciła się o 9 numerków, z czego 4 osób nie było, więc teoretycznie obsłużono 5. Szacunkowo myślę, że moja wizyta na poczcie trwałaby godzinę, ale na szczęście nie miałam do załatwienia żadnej sprawy.

Poczta Polska uważa, że tylko tego jednego dnia (gdy pocztę odwiedził pan Krzysztof), mogły pojawić się utrudnienia. - Przepraszamy za niedogodności. 10 grudnia 2019 r. mieliśmy zwiększoną absencję chorobową, co spowodowało, że klientów obsługiwaliśmy w dwóch stanowiskach. Obsługę dostosowujemy w miarę możliwości do bieżących potrzeb oraz liczby klientów - komentuje biuro prasowe Poczty Polskiej.

Szkoda tylko, że dzień później również trafiłam na moment, kiedy klientów obsługiwano w dwóch okienkach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (121)