Świńska grupa pogrąża nam złotego i giełdę

Na warszawskim parkiecie spadki, na walutach też czerwono - inwestorzy liczą straty, kredytobiorcy pożyczają na raty, ale paradoksalnie dla naszej gospodarki to chwila wytchnienia. Oby jednak nie trwała ona zbyt długo.

Świńska grupa pogrąża nam złotego i giełdę
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

05.05.2010 | aktual.: 01.11.2010 18:24

- Uważam, że na tym zamieszaniu nasza gospodarka może zyskać - mówi Piotr Bugaj, ekonomista Banku Zachodniego WBK. - Słabsze euro daje szanse na ożywienie niemieckiego eksportu. Z kolei tracący na wartości złoty powinien sprzyjać polskim firmom. Pamiętajmy przy tym, że Niemcy to nasz największy partner handlowy - podkreśla. Jego zdaniem nie powinniśmy się obawiać spadków. O ile nie bd one duże i nie potrwają zbyt długo.

Jednak trudno uspokoić Inwestorów, gdy biorąc pod uwagę największe spadki dzisiejszego poranka od początku tygodnia nasza waluta straciła do euro i franka szwajcarskiego ok. 5 proc., a do dolara prawie 9 proc.!

Wbrew pozorom nie jest to wyłącznie wina Grecji. Strefie euro coraz bardziej zaczyna ciążyć cała grupa PIIGS (ang. pigs - pol. świnie; skrót od angielskich nazw krajów strefy euro: Portugalii, Włoch, Irlandii, Grecji i Hiszpanii). - Fatalna atmosfera na rynkach finansowych, związana z obawami o wypłacalność Grecji i pozostałych krajów grupy PIIGS, mocno nadwyrężyła kondycję naszej waluty - zauważa główny analityk Roman Przasnyski.

Makler AZ Finanse Paweł Cymcyk zwraca uwagę, że spadki na giełdzie przyspieszyły jak tylko Komisja Europejska wyraziła opinię, że deficyt budżetowy Hiszpanii w bieżącym roku wzrośnie z zapowiadanych 9,8 proc. do ponad 11 proc.

- Tego typu komunikat w połączeniu z wypowiedziami unijnych władz, że nikt nie będzie się zrzucał na Hiszpanię zadziałały jak katalizator spadków - zaznacza. - Zwieńczeniem dnia prezentów dla podaży były ostrzeżenia agencji Moody's o możliwym obcięciu ratingu dla Portugalii. Przy tylu sygnałach ostateczny spadek na giełdach ograniczony do rozsądnych rozmiarów należy interpretować jako sukces kupujących, choć parkiety grecki i hiszpański traciły po ponad 4 proc. - tłumaczy.

I chociaż w najgorszym momencie WIG20 tracił już ponad 2 proc., skończyło się na 1,5 proc. Indeks całej giełdy WIG zamknął się na -1,74 procent.

- Agencje ratingowe nie są bez winy - przekonuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. - Utrzymując wcześniej zbyt długo wysokie ratingi, próbują teraz dokonywać dostosowań w trakcie epicentrum rynkowych turbulencji, powiększając ich amplitudę. Na rynku pojawiają się plotki, iż Europejski Bank Centralny w odpowiedzi mógłby zacząć skupować obligacje rządowe - komentuje.

Jak będzie wyglądał dzisiaj dzień na rynkach? Optymizmem napawają dane makro z USA. Tuż po otwarciu za oceanem środowej sesji S&P 500 tracił nawet 1,3 proc. Po serii dobrych informacji zakończył dzień na poziomie -0,66 proc. Nastroje tonują jednak spadki na giełdach dalekowschodnich. japoński indeks Nikkei225 zjechał do poziomu -3,22 proc., hongkoński Hang Seng tracił ok. 1,8 proc., a koreański KOSPI ok. 2 proc. W czwartek przed 11. 00 na warszawskiej giełdzie indeksy były ba plusie. WIG 20 i WIG zyskiwały ok. 0,40 proc. Jednak analitycy Domu Maklerskiego PKO BP wskazują, że obecne spadki mogą poważnie pogrążyć indeks największych spółek. - WIG20 przełamał wczoraj wsparcie w strefie 2440-2450 punktów, otwierając tym samym drogę dla dalszych spadków o zasięgu nawet poniżej 2300 punktów - komentują.

Co dalej?

Za oceanem najważniejszą wczorajszą informacją była publikacja indeksu aktywności w sektorze usługowym, który odpowiada za około 2/3 amerykańskiego PKB. Wskaźnik utrzymał się w kwietniu na najwyższym od czterech lat poziomie 55,4 pkt. - podał Instytut Zarządzania Podażą (ISM). Każdy odczyt tego wskaźnika powyżej 50 pkt oznacza ekspansję sektora usługowego.

Kwiecień był również trzecim miesiącem z rzędu, gdy amerykańscy pracodawcy z sektora prywatnego zwiększali zatrudnienie. Przybyło im łącznie 32 tys. etatów.

Doniesienia te nie były jednak w stanie stłumić obaw inwestorów związanych z problemami fiskalnymi państw strefy euro. - Wciąż utrzymuje się niepewność, że pomoc dla Grecji okaże się niewystarczająca, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się kryzysu na Portugalię i Hiszpanię - ocenił Mark Bonzo, zarządzający funduszami w firmie inwestycyjnej Security Global Investors.

No cóż, jeśli w strefie euro tąpnie, amerykański kryzys 2008 roku może okazać się jedynie małym preludium do tego, co nas wszystkich czeka wkrótce.

Arkadiusz Braumberger
Wirtualna Polska

eurozłotygpw
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)