Szefie! To mnie najbardziej motywuje!
Z naszej ankiety wynika, iż najbardziej motywuje nas...
15.06.2011 | aktual.: 15.06.2011 12:20
Z ankiety przeprowadzonej przez serwis praca.wp.pl wynika, iż największą motywacją do pracy jest wysokość wynagrodzenia! Twierdzi tak 65 proc. osób biorących udział w głosowaniu. Kolejnym ważnym argumentem motywującym, dla 12 proc. internautów, jest stała umowa i brak obawy przed zwolnieniem. Zaś 10 proc. uważa, że to rozwój zawodowy zachęca do większego angażowania się w sprawy firmy.
Zaledwie 7 proc. twierdzi, iż ważnym elementem pracy jest luźna atmosfera w firmie; 1 proc., że spotkania integracyjne. Natomiast 5 proc. traktuje premię jako nagrodę za trud włożony w pracę i motywację do dalszego starania się.
W głosowaniu wzięło udział 7712 internautów.
*CO NAS NAJBARDZIEJ DEMOTYWUJE? *
1. Pośpiech i zmęczenie
„Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech, nie poganiaj mnie, bo gubię rytm” – śpiewa zespół Maanam. Rzeczywiście, pośpiech i związane z nim zmęczenie znaczne obniżają naszą wydajność, koncentrację, motywację. Zawsze o tym wiedzieliśmy, ale Teresa Amabile z Harvard Business School postanowiła to sprawdzić za pomocą „mędrca szkiełka i oka”. Uczona przebadała 177 pracowników z siedmiu firm, którzy mieli za zadanie określić – w siedmiostopniowej skali - stopień obciążenia pracą i braku czasu. Okazało się, że w dniach największego wysiłku i zmęczenia kreatywność ludzi spada co najmniej o 45 proc. Wtedy też podejmujemy najwięcej chybionych decyzji.
2. Niewiedza i kiepski przepływ informacji
Nie dość, że pracujemy w stresie i pod presją czasu, to jeszcze szwankuje w firmach komunikacja. Tymczasem wyniki – zarówno przedsiębiorstwa, jak i poszczególnych fachowców – uzależnione są od procesu przepływu informacji. Tak przynajmniej uważa aż 97 proc. menedżerów z przedsiębiorstw z listy „Fortune 1000”. Natomiast 87 proc. ankietowanych szefów przyznało szczerze, że wiele kosztownych pomyłek ich podwładnych wypływa z braku odpowiedniej wiedzy w odpowiednim czasie. W gospodarce opartej na wiedzy, w firmach korzystających z nowoczesnych technologii i procedur brak przepływu informacji to często zapowiedź klęski.
3. Brak kompetencji społecznych
Z komunikacją i przepływem informacji w firmach jest tak źle, bo wielu z nas to niepoprawni indywidualiści. Lepiej wychodzi nam działanie na własny rachunek, niż gra w zespole. Umiemy z sobą rywalizować – i dobrze. Ale szkoda, że nie potrafimy współpracować, gdy wymaga tego dobro przedsiębiorstwa. Niestety, im lepsze wykształcenie, tym więcej promowania siebie i tzw. gwiazdorzenia. A to się może na nas zemścić. Jak pokazują zachodnie badania, pracę otrzymujemy w 70 proc. dzięki wiedzy fachowej, a w 30 proc. dzięki kompetencjom społecznym. Traci się ją w 70 proc. z braku kompetencji społecznych, a w 30 proc. z braku wiedzy. Sęk w tym, że polski system oświatowy kładzie nacisk na teorię, a zaniedbuje umiejętności interpersonalne.
4. Złe zarządzanie ludźmi
Pracownicy dużo tracą przez swój indywidualizm, ale i przełożeni nie są tu bez winy. Obniżają oni morale zespołu głównie poprzez niekonsekwencję i nieumiejętność słuchania podwładnych. W badaniu zrealizowanym przez Krajowy Związek Kadrowców w Rosji pierwszą cechę wymieniło 40 proc., a drugą 28 proc. respondentów. Ponadto ankietowani zarzucali swoim szefom: brak profesjonalizmu (24 proc.), nieumiejętność przyznania się do błędu (13 proc.), obojętność (11 proc.) i despotyzm (9 proc.). Trudno rwać się do wspólnej pracy, gdy bossowie dają zły przykład, okazują się nieczułymi egoistami i arogantami oraz niszczą dobrą atmosferę wśród zatrudnionych, wprowadzając terror.
5. Wypalenie zawodowe
Ten problem ma prawie połowa pracujących Amerykanów (według The American Institute of Stress). A ilu jest wypalonych Polaków? Tego jeszcze nikt nie zbadał, ale odsetek zapewne jest duży, co pokazują absencje pracowników i rosnąca rotacja kadr. Szefowie mogą liczyć na wsparcie psychologów biznesu, doradców, coachów. Ich podwładni muszą sobie radzić sami. I sobie radzą, sięgając np. po alkohol, co nie tylko obniża ich wydajność, ale też rujnuje ich zdrowie i przekreśla szanse na karierę czy rozwój.
Mirosław Sikorski
/AS