Trwa ładowanie...

Szefowie też oszukują. I są bezkarni

Typowy sprawca nadużyć to mężczyzna w wieku od 36 do 45 lat, pracujący w dziale finansowym lub na stanowisku pokrewnym

Szefowie też oszukują. I są bezkarniŹródło: Thinkstock
d1gd3zp
d1gd3zp

Typowy sprawca nadużyć to mężczyzna w wieku od 36 do 45 lat, pracujący w dziale finansowym lub na stanowisku pokrewnym, związany z firmą dłużej niż 10 lat oraz piastujący wyższe stanowisko kierownicze – wynika z badania KPMG.

Firmy chętnie wzywają policję, gdy na drobnej kradzieży złapią szeregowego pracownika. Wolą jednak przymykać oko na przekręty, których dopuszcza się kadra kierownicza. Tymczasem korporacyjna wierchuszka popełnia coraz więcej nadużyć, na co wskazuje raport KPMG. Za co czwartym (26 proc.) zidentyfikowanym przypadkiem stoją prezesi i dyrektorzy zarządzający. W 2007 r. osoby stojące na czele spółek odpowiadały tylko za co dziesiąty przekręt (11 proc.).

- Korupcja, lewe interesy na boku, defraudacja firmowych pieniędzy… Do łamania prawa top-managerów „zachęcają” luki w mechanizmach kontrolnych przedsiębiorstw. Dokładnie chodzi o to, że zwykły robotnik może być pilnowany i sprawdzany na okrągło, a prezes jest z definicji poza podejrzeniem – mówi Andrzej Janas, działacz związkowy z długoletnim stażem. Współczynnik wykorzystania przez tzw. białe kołnierzyki słabości kontroli wewnętrznych, przed czterema lata wynosił 49 proc., a w roku bieżącym wzrósł do 74 proc. Typowy sprawca nadużyć to mężczyzna w wieku od 36 do 45 lat, pracujący w dziale finansowym lub na stanowisku pokrewnym, związany z firmą dłużej niż 10 lat oraz piastujący wyższe stanowisko kierownicze. W 61 proc. ujawnionych w 2011 r. przypadków delikwent działał w porozumieniu z podmiotami zewnętrznymi lub był w zmowie ze współpracownikami.

Lepiej siedzieć cicho

Nieuczciwych menedżerów rozzuchwala to, że ich firmy na ogół lekceważą sygnały wskazujące na możliwość wystąpienia nadużyć. W tym roku, jedynie w 6 proc. przypadków, znaki ostrzegawcze nie zostały zignorowane. W 2007 r. korporacje wykazały się dużo większą czujnością – wówczas odnotowano aż 24 proc. prawidłowych, czyli szybkich reakcji, na występujące sygnały.

d1gd3zp

Wiele nadużyć wykrywanych jest dzięki formalnym liniom zaufania, nieformalnym kanałom raportowania lub przypadkiem. Jedna trzecia przeanalizowanych przypadków ujrzała światło dzienne, bo ktoś ośmielił się donieść na szefa firmy. Jak łatwo się domyślić, duża część pracowników, nawet jeśli coś wie o przewałach, woli się tą wiedzą nie dzielić z pracodawcą.

– Trzęsiemy się ze strachu, że prezes czy dyrektor i tak wywinie się od odpowiedzialności. Bo ma przecież plecy, znajomości, układy. A potem, oczyszczony z zarzutów, oskarży nas o zniesławienie lub zniszczy w inny sposób. Najgorsze jest to, że nie są to obawy wyssane z palca – tłumaczy Janas.

Tajemnica poliszynela

Lęk podwładnych to nie jedyny powód bezkarności przestępców z najwyższych szczebli zarządzania. Sami pracodawcy często nie chcą, by stanęli oni przed sądem. Wolą ich dyskretnie zwolnić, niż oddać w ręce stróżów prawa. Powód: nadanie sprawie rozgłosu mogłyby zaszkodzić renomie spółki. W br. do publicznej wiadomości została podana informacja o zaledwie 23 proc. wykrytych nadużyć i tylko o 46 proc. zakomunikowano wewnątrz organizacji. W krajach Europy Wschodniej odsetki te są znacznie niższe i stanowiły odpowiednio 11 i 30 proc.

- Gdy pracodawcy nabierają wody w usta, zaczyna działać komunikacja spontaniczna, oddolna. Wrze nie tylko w zakładowych stołówkach czy na korytarzach, lecz też na forach internetowych. Tyle że prawdziwe informacje mieszają się wówczas z plotkami. To jeszcze bardziej psuje wizerunek firmy – zauważa związkowiec Andrzej Janas.

Badanie, pod nazwą „Kim jest typowy sprawca nadużyć?”, opiera się na wynikach 348 audytów dochodzeniowych przeprowadzonych przez firmy członkowskie KPMG w 69 krajach, w tym w Polsce.

MS/MA

d1gd3zp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gd3zp