Szokująca spowiedź strażnika miejskiego
Szokujące wyznanie strażnika miejskiego!
07.12.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:24
Szokujące wyznanie strażnika miejskiego! W jego pracy najwyraźniej nie liczy się dbanie o ład i bezpieczeństwo w miastach, tylko liczba wypisywanych mandatów. Im jest ich więcej, tym lepiej!
- W pracy strażnicy mówią na okrągło o mandatach, liczy się im liczba kwitów, wyciąga średnią - ujawnia, chcący zachować anonimowość, strażnik miejski z Krakowa. - Oficjalnie nie ma czegoś takiego jak dzienna norma, ale przyniesienie przez kilka kolejnych dni tylko - mandatów może być powodem "poważne" rozmowy lub wręcz wylania z pracy. Bycie "ludzkim" nie popłaca i jest źle widziane przez przełożonych - dodaje.
Z relacji strażnika jasno wynika, że najważniejszym zadaniem funkcjonariuszy straży miejskiej jest karanie mandatami. Tego żądają przełożeni. Na odprawach przypominają strażnikom, by zamiast pouczać karali. Na każdej odprawie przełożeni kładą nacisk "Panowie, spada restrykcyjność, za dużo pouczeń, brakuje nam tylu, a tylu mandatów do końca miesiąca z danego paragrafu, weźcie się do pracy! Takie były instrukcje - opowiada strażnik.
*Polecamy: * Przymusowo na ćwiczenia
Ten strażnik nie wytrzymał. Napisał skargę na przełożonych do radnych Krakowa. List trafił do prezydenta miasta, który wezwał komendanta straży miejskiej na dywanik. W efekcie komendant Janusz Wiaterek stracił pracę.
Na mandatach się pewnie nie skończy. Okazuje się, że strażnicy miejscy chcą mieć broń i dokonywać kontroli osobistych. Jak policja! Strażnicy od kilku miesięcy pracują nad zmianami w prawie. O nowe uprawnienia wystąpiło kilkunastu komendantów z miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich. Nowa ustawa dałaby im możliwość stosowania siatek obezwładniających, gumowych pocisków, a nawet broni palnej. Faktycznie prowadziłoby to do powstania tzw. policji municypalnej. Do realizacji tych planów jest jednak daleko, bo MSW nie widzi na razie potrzeby nadawania strażnikom większych uprawnień.
MA