Bicie na alarm przyniosło skutek – spółka PGE Energetyka Odnawialna dosłownie w ostatniej chwili odstąpiła od planowanego zrzutu wody, który zabiłby tony ryb, a niewykluczone, że i ptactwo wodne. Nie rozwiązuje to jednak innego problemu, bo starorzecze Sanu dosłownie znika w oczach.