Nie kupują, tylko chodzą po centrach handlowych. Absurdalna propozycja posła PiS: Niech płacą
Postawmy szlaban "turystyce marketowej" i pobierajmy od wchodzących do centrów handlowych kaucję. Pieniądze zostaną oddane, gdy ten za pomocą paragonu dowiedzie, że czas spędzony w galerii wykorzystał na zakupy, a nie snuł się bez celu. Tak można opisać propozycję posła Bartosza Kownackiego.
30.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:11
Każdy, kto w sobotę był w dowolnej galerii handlowej – lub choćby przechodził obok – musiał przyznać, że ruch był jak na ostatnią chwilę przed Bożym Narodzeniem. Złożyły się na to dwie rzeczy: po pierwsze, po trzech tygodniach otworzyć się mogły sklepy z elektroniką, wyposażeniem wnętrz czy obuwiem, zlokalizowane w centrach handlowych. Przyjęte na początku listopada regulacje nakazywały zamknięcie tego rodzaju sklepów.
Po drugie – to był drugi dzień promocji pod hasłem Brack Friday/ Black weekend / Black week. Co sieć, to inny pomysł na marketingowe "opakowanie" mniej lub bardziej prawdziwych promocji. Efekt był taki, że ludzie wylegli na zakupy.
Liczba osób mijających się między sklepami (bądź stojących w kolejkach, bo przed niektórymi sklepami ustawiały się nawet wielometrowe kolejki!) zaniepokoiły Bartosza Kownackiego, posła PiS i byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
"Dzisiaj tłumy ludzi w galeriach handlowych. Czy nie można było jednak otworzyć sklepów w poniedziałek? To rozłożyłoby ruch na cały tydzień. Byłoby bezpieczniej!" - napisał na Twitterze.
Na tym jednak jego postulaty w temacie bezpiecznych zakupów się nie zakończyły. Najwyraźniej Kownacki uznał, że część osób przychodzi do galerii handlowych "na spacer". Dla takich osób miejsca w centrach handlowych miejsca nie ma, więc aby ich zniechęcić, na wstępie należy pobierać od wchodzących kaucję i oddawać po okazaniu paragonu.
Czy rzeczywiście "turystyka marketowa" generuje sztuczny tłok? Z jednej strony, długo czekaliśmy na otwarcie sklepów i trudno winić ludzi za to, że gdy stało się to możliwe, postanowili skorzystać z okazji. Żartem można dodać, że galeria handlowa jest w tym momencie jedynym ogrzewanym miejscem, w którym można się umówić ze znajomymi.
Z drugiej, branża przyznaje, że to już nie te czasy, gdy klienci snuli się po sklepach i uprawiali to, co z angielskiego określa się mianem "window shopping", czyli po prostu oglądanie towarów. Klienci przestali traktować wyjście do galerii handlowej jako sposób na spędzanie czasu; działają bardziej zadaniowo. Skończyło się też wędrowanie po sklepach z całą rodziną.