To koniec Tigera!
Sąd nakazał zajęcie wszystkich produktów opatrzonych logo popularnego napoju. Do siedziby firmy FoodCare wkroczył komornik! Nam udało się zdobyć komentarz Dariusza Michalczewskiego.
09.12.2010 | aktual.: 10.12.2010 10:52
O wydanie nakazu wystąpiła fundacja "Równe Szanse" Dariusza Michalczewskiego. Były bokser od wielu lat toczy z FoodCare spór o Tigera. Producent napoju zapowiada złożenie zażalenia, podkreślając, że to już trzeci raz fundacja próbuje uniemożliwić jej prowadzenie działalności.
Konflikt zaostrzył się w marcu 2010 r., gdy FoodCare rozpoczęła sprzedaż innego napoju, N-Gine, promowanego przez Roberta Kubicę. Michalczewski uznał to za złamanie postanowień umowy, która przewidywała konsultacje z nim wszystkich strategicznych decyzji dotyczących marki Tiger.
Leszek Świerszcz, WP: Czy zajęcie produktów z logo Tiger ma na celu uniemożliwienie i całkowite zaprzestanie produkcji napoju, który wykorzystuje logo? Czy też dopuszczają państwo możliwość dalszej produkcji napoju, a zajęcie produktów to bezpośredni argument w negocjacjach biznesowych?
Dariusz Michalczewski: Spółka FoodCare poprzez swoje działania nie pozostawiła nam innego wyjścia niż wejście na drogę sądową. Sąd podzielił naszą argumentację i swoim postanowieniem zakazał firmie FoodCare, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania, m.in. produkcji i sprzedaży produktów energetycznych zawierających oznaczenia „BLACK TIGER”, „TIGER VIT” lub jakiekolwiek inne oznaczenie z elementem „TIGER”, niezależnie od sposobu jego przedstawiania. Biznes jest wtedy, jak dwie strony są zadowolone, a tu druga strona próbowała nas oszukać. Na ringu bolało, ale zasady były znane. Tutaj boli, ale nie znam zasad takiej walki. Ring nauczył mnie jednego, że walczy się do końca. Być może będzie to jedna z najważniejszych walk, którą stoczę w swoim życiu, bo działalność Fundacji za dużo dla mnie znaczy.
*O jakie pieniądze toczą się rozmowy? Ile pieniędzy pan traci przez to, że firma FoodCare, wykorzystuje jego logo? *
Opłata licencyjna za użyczenie oznaczenia TIGER wspiera działalność Fundacji, którą założyłem w 2003 roku. Taka była idea współpracy - my użyczamy m.in. oznaczenia Tiger, a firma Foodcare płaci opłatę licencyjną, która wspiera działalność Fundacji. Dzięki TIGEROWI pomagamy młodym sportowcom, szkolimy trenerów. Organizujemy obozy, zimowiska i kolonie sportowe. Fundujemy kilkadziesiąt stypendiów rocznie dla najbardziej potrzebujących podopiecznych. Kiedyś we mnie też zainwestował mój trener, gdy zaczynałem uprawiać boks. Dzięki temu później zostałem mistrzem świata. Miałem szczęście do ludzi, którzy pomogli mi odnieść sukces. Zakładając Fundację, chciałem spłacić dług wdzięczności.
Szczegóły dotyczące współpracy objęte są tajemnicą handlową.
Czy w przyszłości planuje pan promować całkiem nowy napój?
TIGER jest jeden.
Były bokser, jak podają media, otrzymuje od producenta 1,5 proc. przychodów ze sprzedaży napoju - od 3 mln do 6 mln zł.
Ubiegły rok firma zakończyła przychodami w wysokości 420 mln złotych, z czego ponad 35 proc. pochodzi ze sprzedaży napoju Tiger (zysk FoodCare sięgnął 74,5 mln zł).
Wyprodukowanie jednej puszki kosztuje 60 groszy. W detalu kosztuje od 3 do 6 złotych.
Tiger to obecnie najpopularniejszy napój energetyczny w Polsce, a nasz kraj jest jedynym na świecie, w którym lokalny konkurent zostawił w polu światowego potentata Red Bulla. Co trzeci Polak kupujący napoje energetyczne sięga po Tigera. Polski energetyk ma 34 proc. na polskim rynku (dane Nielsen Polska), którego wartość szacowana jest na 700 mln zł.