Zakaz handlu w niedziele. Sprawdzamy, jak jest w innych krajach
Sejm zdecydował w mijającym tygodniu, że będzie dalej pracował nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Pod projektem podpisy złożyło 350 tysięcy Polaków. Pomysł ma też wielu przeciwników, którzy uważają, że straci na tym gospodarka. Na kolejnych stronach pokazujemy, jak handel w niedzielę funkcjonuje w innych krajach, m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Sejm zdecydował w mijającym tygodniu, że będzie dalej pracował nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Pod projektem podpisy złożyło 350 tys. Polaków.
Podpisy pod obywatelskim projektem w sprawie ograniczenia handlu w niedziele zebrano z inicjatywy Sekretariatu Banków, Handlu i Usług NSZZ "Solidarność". Szef Handlowej "Solidarności" Alfred Bujara przypomina, że w projekcie jest wiele odstępstw od zakazu handlu. Czynne w tym dniu będą mogły być na przykład stacje benzynowe, małe piekarnie, sklepy na dworcach kolejowych i lotniskach, kioski z prasą. Handlować będą mogły również małe, osiedlowe sklepy - pod warunkiem, że za ladą stanie ich właściciel.
Ponadto handel będzie mógł się odbywać w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca.
Pomysł ma też wielu przeciwników, którzy uważają, że straci na tym gospodarka. Na kolejnych stronach pokazujemy, jak handel w niedzielę funkcjonuje w innych krajach.
W Niemczech w niedziele sklepy są zamknięte. Kilka razy w roku organizuje się jednak niedziele handlowe. Decyzja w tej sprawie należy do władz lokalnych. Pozwalają one na otwarcie sklepów w sytuacjach, gdy w miastach odbywają się ważne wydarzenia. Na przykład przy okazji targów, koncertów czy przed świętami. Nie można jednak nadużywać tego prawa.
W Berlinie w tym roku przewidziano osiem niedziel handlowych. W tych dniach sklepy mogą być otwarte, ale najwcześniej od 13.00. O tym, że niedziela jest dniem odpoczynku, który należy ustawowo chronić, mówi nawet niemiecka konstytucja. Nie oznacza to jednak, że w niedziele wszystko jest w Niemczech nieczynne. Działają stacje benzynowe, apteki, małe sklepiki, restauracje, kina czy teatry.
W Hiszpanii tylko w Madrycie centra handlowe są otwarte w niedziele. W pozostałych regionach handel dozwolony jest w dziesięć świątecznych dni w roku. Kupcy i administracja każdego z regionów co roku wspólnie uzgadniają, które to będą dni.
W Madrycie centra handlowe są zamknięte tylko 1 stycznia i 25 grudnia - w Boże Narodzenie. Prawo zmieniła tam przed czterema laty Esperanza Aguirre - należąca do prawicowej Partii Ludowej była burmistrz miasta. Zrobiła to, mimo sprzeciwu właścicieli małych sklepów, którzy nie mogą konkurować z centrami handlowymi.
W Barcelonie, w tym roku będzie można robić zakupy jeszcze 6 grudnia - w Dzień Konstytucji, 8 grudnia - w Dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, i w niedziele 11 i 18 grudnia. W Sewilli zaś sklepy będą otwarte w najbliższą środę (w hiszpańskie święto narodowe) i w ostatnią niedzielę listopada.
Czasem zapadają decyzje o otwarciu sklepów poza wyznaczonymi dniami. Przed rokiem do Barcelony w lipcową niedzielę zawinęło kilka promów turystycznych i miasto odwiedziło ponad 20 tysięcy podróżnych. To właśnie dla nich na kilka godzin otwarto sklepy, ale tylko w centrum miasta.
We Francji sprawa handlu w niedziele jest ciągłym tematem negocjacji pracodawców ze związkami zawodowymi. Dotyczy to sieci dużych domów handlowych, bo małe sklepiki są na ogół czynne przez siedem dni w tygodniu.
W lutym tego roku, w celu ożywienia handlu, rząd premiera Manuela Vallsa oficjalnie przyjął dekret, na mocy którego w sześciu wielkich miastach Francji utworzone zostały tak zwane "strefy turystyki i turystyki międzynarodowej". W tych miejscach sklepy otwarte są także w niedziele, a wieczorem mogą być czynne do północy.
W Paryżu takich stref jest dwanaście. Istnieją one także na przykład w Cannes czy Nicei na Lazurowym Wybrzeżu lub w eleganckim kurorcie Deauville nad Kanałem La Manche.
Czynne mogą być sklepy na najbardziej ruchliwych dworcach Francji. Krok ten z niechęcią przyjęły zdominowane przez lewicę związki zawodowe - tradycyjnie przeciwne otwieraniu domów handlowych w niedziele. Decyzja rządu, który powołuje się na tak zwane prawo Macrona, od nazwiska byłego ministra gospodarki wprowadzającego przepisy mające ożywić handel, dotyczy całej gamy sklepów - od jubilerskich, po perfumerie czy domy handlujące odzieżą. Osoby pracujące między godz. 21 a 24 otrzymują podwójne wynagrodzenie, zwrot kosztów transportu oraz mają zapewnioną opiekę nad dziećmi.
Na Ukrainie nie ma ograniczeń dotyczących handlu w niedziele. Problem ten nie jest też podejmowany w publicznej debacie.
W niedzielę na Ukrainie otwarte są supermarkety, sklepy osiedlowe i rynki. Nie ma też szerokiej dyskusji na temat ewentualnego zakazu handlu siódmego dnia tygodnia. O opinię na temat zakazu handlu w niedziele Polskie Radio pytało na najstarszym w Kijowie, bo ponad 1000-letnim targowisku - na Żytnim Rynku. Wołodia, właściciel straganu z chemią gospodarczą. byłby zdecydowanie przeciwny takim ograniczeniom, bo jak zaznaczył praca to nie grzech. Z drugiej strony, jak dodał, są ludzie, którzy tylko w niedziele mogą znaleźć czas na duże zakupy.
Pani Jewdokija Hrihoriwna sprzedaje wędliny - ona z kolei poparłaby zakaz handlu w niedziele. - Nie powinno się handlować. Tak wynika z Biblii - wyjaśniała. Jak zaznaczyła, na zachodzie Ukrainy w porównaniu ze wschodnimi i centralnymi obwodami bardziej się przestrzega nakazu świętowania niedzieli. - Jak byłam pod Lwowem w sanatorium, to tam wszyscy w niedziele chodzą do cerkwi, a nie na rynek - podkreśliła handlarka z Żytniego Rynku.
Ukraińska prasa i media elektroniczne szeroko informują o planach wprowadzenia ograniczeń handlu w niedziele w Polsce. Najbardziej interesuje to mieszkańców obwodów graniczących z naszym krajem, którzy na zakupy często jeżdżą do polskich sklepów.
Na Węgrzech nie ma obecnie zakazu handlu w niedziele. Zniesiono go w tym roku na wiosnę.
Zakaz handlu w niedziele obowiązywał na Węgrzech tylko rok i został zniesiony w kwietniu 2016 r. przez węgierski parlament na wniosek rządu. W uzasadnieniu wniosku o zniesienie ustawy węgierskie władze nawiązały do inicjatywy rozpisania referendum na temat zakazu handlu w niedziele, z którą wystąpiła opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna.
Wnioskodawcy przekonywali, że choć ustawa nie cieszyła się poparciem społeczeństwa, to osiągnięto kilka celów, jak choćby zwiększenie obrotów w sektorze drobnego handlu o ponad 5 procent, czy wzrost liczby zatrudnionych w nim osób o ponad 3 tysiące.
Na Węgrzech zakaz handlu w niedziele obowiązywał od 15 marca 2015 roku i budził sprzeciw niemal 70 procent węgierskiego społeczeństwa. Obecnie to sami handlowcy decydują o godzinach otwarcia swoich sklepów, mając na uwadze np. zwyczaje klientów czy interes pracowników.
Na Białorusi dla większości pracowników handlu niedziela jest dniem pracującym. Otwarte są zarówno sklepy jak i hipermarkety. Niektóre placówki mają jedynie skrócony dzień pracy.
Na Białorusi w niedziele można bez problemu kupić zarówno produkty żywnościowe, jak również ubrania.
Sklepy osiedlowe oraz hipermarkety tak jak w dni powszednie są otwarte zazwyczaj od godziny 9 rano do 21 lub 22 wieczorem. Mniejsze sklepy sprzedające ubrania w niedziele zazwyczaj pracują o 2-3 godziny krócej. Podobnie krócej pracują apteki. W niedziele otwarte są również bazary, dla których wolnym dniem jest jedynie poniedziałek.
Niektóre hipermarkety spożywcze położone w centrach dużych miast są otwarte całodobowo. Na Białorusi w niedziele zamknięte są kioski z gazetami.
W Austrii obowiązuje niemal całkowity zakaz handlu w niedziele. Oznacza to, że dworce i stacje benzynowe pełnią rolę głównych źródeł zaopatrzenia w produkty spożywcze w dni wolne.
W Austrii, podobnie jak w Niemczech, istnieje tzw. "Sonntagsruhe", czyli "niedzielna cisza", co oznacza, że mogą działać tylko stacje benzynowe, piekarnie, nieduże sklepy spożywcze na dworcach kolejowych i lotniskach oraz w sąsiedztwie atrakcji turystycznych. Podstawą prawną są uchwalone w 2008 roku przepisy.
Kwestia możliwego zniesienie zakazu handlu w niedziele pojawia się w austriackiej przestrzeni publicznej co jakiś czas, niczym bumerang. Najnowszym pomysłem zwolenników większej dostępności sklepów w niedziele jest zniesienie zakazu w pierwszej dzielnicy Wiednia, gdzie w weekendy pojawia się najwięcej turystów. Pomysł ten jest jednak wciąż traktowany jako życzenie, głównie ze względu na sprzeciw części związków zawodowych. Przeciwko są również niektóre większe centra handlowe położone w innych częściach austriackiej stolicy, które obawiają się zwiększenia konkurencji.
Sklepy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czynne są przez sześć lub siedem dni w tygodniu. Tradycyjnie, w krajach arabskich wolny jest jeden dzień tygodnia - piątek. Mniejsze sklepy otwierane są wtedy po południu. Z wolnej soboty korzystają tylko niektórzy pracownicy firm państwowych i koncernów zagranicznych. Wszystkie sklepy są tego dnia czynne.
Najbardziej dostępne są hipermarkety i supermarkety. Największy pod względem powierzchni sklep na świecie czyli The Dubai Mall czynny jest od godz. 10 rano do północy, a w czasie weekendów - nawet do godz. 1 w nocy. W obiekcie znajduje się 1200 sklepów. Kilka lat temu był on najczęściej odwiedzanym miejscem na ziemi. Zakupy zrobiło wówczas ponad 54 miliony odwiedzających.
Hipermarkety i znajdujące się w nich restauracje są ulubionym miejscem towarzyskich spotkań Emiratczyków. Ich miłość do sklepów wiąże się przede wszystkim z gorącym klimatem. Gdy temperatura na zewnątrz osiąga 50 stopni C., klimatyzowane obiekty są jedynym miejscem, w którym można się schronić przed upałem. Dlatego w wielu domach towarowych mieszczą się też kina, parki rozrywki, a nawet ogromne akwaria i stok narciarski.
W bardziej konserwatywnych emiratach jak Asz Szarika czy Ras al Chajma, godziny pracy sklepów zależne są od nabożeństw w meczetach. Zgodnie z doktryną islamu, wspólna piątkowa modlitwa jest obowiązkowa dla każdego zdrowego i dorosłego mężczyzny. Sklepy, a także muzea czy bazary, otwierane są tego dnia po godz. 16.
Również we Włoszech dyskutuje się na temat handlu w niedziele, a dyskusję wywołała przygoda tamtejszego popularnego piosenkarza. 71-letni Gianni Morandi, ikona włoskiej muzyki rozrywkowej, przyznał się, że 18 września pomagał żonie w niedzielnych zakupach. Na jego głowę posypały się gromy, np.: robiąc zakupy w niedzielę żerujesz na niewolniczej pracy osób, które nie mogą spędzać tego dnia z najbliższymi.
Gianni Morandi dał słowo honoru, że nie zrobi tego więcej, a Włosi podjęli dyskusję w sprawie, która wydawała się już zamknięta. Kilkadziesiąt lat trwała tu przepychanka w sprawie handlu w niedziele, a ostatecznie rozwiązał ją kryzys. W 2012 roku rząd wydał dekret zezwalający na otwarcie sklepów przez całą dobę 365 dni w roku. Związki zawodowe i sądy pracy kontrolują jedynie, aby do pracy w niedzielę nie były zmuszane osoby mające dzieci do 3. roku życia, opiekujący się niepełnosprawnymi lub sami niepełnosprawni.
Pracodawca ma obowiązek wynagradzać pracujących w niedziele specjalną premią, wynoszącą średnio 30 procent dniówki.
Na otwarcie w niedziele i święta nie mogą sobie pozwolić sklepy detaliczne. To ich właściciele najczęściej ponawiają postulat wprowadzenia w tej dziedzinie jakichś ograniczeń, czemu przeciwne są super i hipermarkety oraz centra handlowe.
W Grecji ustanawianych jest siedem niedziel handlowych w roku. Otwarte są wówczas wszystkie rodzaje sklepów, supermarkety i centra handlowe. W pozostałe niedziele czynne są punkty handlowe jedynie w turystycznych rejonach, ich otwarcie jest dobrowolne.
Obowiązkowe handlowe niedziele wprowadzono w Grecji w 2013 roku na żądanie wierzycieli. Był to jeden z warunków odblokowania kolejnej transzy programu kredytowego dla Aten.
Początkowy projekt zakładał, że mniejsze sklepy będą otwarte we wszystkie niedziele, a centra handlowe przez 10 niedziel w roku. Po licznych protestach złagodzono te regulacje i ustanowiono siedem niedziel handlowych w roku dla wszystkich rodzajów sklepów. Z kolei w rejonach turystycznych ich otwarcie jest dobrowolne. Większość Greków jest przeciwna obowiązkowym handlowym niedzielom.
Na Słowacji i w Czechach można robić zakupy w niedzielę praktycznie bez ograniczeń. W tych krajach nie ma obecnie mowy o wprowadzeniu zakazu.
U żadnego z naszych południowych sąsiadów nie ma surowych regulacji czasu pracy placówek handlowych. O tym, jak długo i kiedy sklep jest czynny, decyduje jego właściciel.
Wiele sklepów otwartych jest nie tylko w niedzielę, ale także w święta. Chodzi przede wszystkim o sklepy w większych miastach oraz o duże supermarkety, które na Słowacji i w Czechach otwarte są często całą dobę.
Wielka Brytania jest od dziesięcioleci polem walki o status handlu w niedziele. Przez pół wieku po II wojnie światowej handel niedzielny w Wielkiej Brytanii ograniczał się do aptek, stacji benzynowych i pubów, ale i potem liberalizacja przepisów postępowała bardzo powoli.
Dopiero w 1994 roku przyjęto kompromisową ustawę o handlu w niedzielę. Pozwoliła dowolnie regulować dni i czas pracy małym sklepom rodzinnym. Miało to kontekst kulturowo-religijny, gdyż często prowadzą je muzułmanie, dla których rodzina nie jest przeciwnikiem w walce o prawa pracownicze, a niedziela nie jest dniem świętym.
Ustawa umożliwiła otwarcie supermarketów i dużych sklepów sieci handlowych, ale ograniczyła godziny handlu od godz. 10 do 16, a personel zachował prawo do odmowy pracy w niedzielę. Jeszcze w marcu tego roku nowy rządowy projekt ustawy o całkowitej liberalizacji handlu niedzielnego przepadł w Izbie Gmin niewielką większością 31 głosów koalicji Labourzystów i lobby chrześcijańskiego w pozostałych partiach.
Stosunek do handlu w niedzielę różni się regionalnie. Szkocja jest bardziej liberalna niż Anglia i Walia, ale Irlandia Północna rygorystycznie przestrzega zasady dnia świętego, pod którą podpisują się obie zwaśnione na innych polach społeczności religijne. Natomiast w Londynie dopuszczono całodobowe otwarcie wszystkich sklepów w osiem weekendów na czas Igrzysk w 2012 roku.