Tony miodu z Ukrainy zatrzymane. Inspekcja wydała natychmiastowy zakaz
Prawie 3,5 tony miodu z Ukrainy nie trafią na polski rynek. To już kolejny raz, kiedy Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Lublinie blokuje produkty zza wschodniej granicy.
12.03.2024 20:46
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) w Lublinie poinformował o wstrzymaniu miodu z Ukrainy na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Jak czytamy we wpisie, inspektorzy wydali zakaz wprowadzenia do obrotu na terenie Polski "3 420 kg miodu naturalnego pszczelego gryczanego homogenizowanego importowanego z Ukrainy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak stworzył potęgę - Panattoni to największy deweloper przemysłowy w Europie - Biznes Klasa #21
W miodzie gryczanym z Ukrainy brakowało... gryki
Inspekcja tłumaczy, że powodem wstrzymania miodu był "brak w przeważającej części pyłku przewodniego Fagopyrum - gryka".
Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
Wstrzymano prawie 200 ton produktów z Ukrainy
3,5 tony miodu z Ukrainy to kropla w morzu w porównaniu do ostatnich zakazów wydanych przez IJHARS. Jak już informowaliśmy w WP, w połowie lutego, w ciągu czterech dni, wydano zakazy obejmujące prawie 200 ton produktów zza naszej wschodniej granicy.
Jako powód inspekcja podała brak spełnienia norm handlowych. Wśród zatrzymanych produktów znalazły się:
- 20 ton mrożonych malin,
- 44 tony nasion lnu,
- 69 ton ziarna prosa,
- 19 ton koncentratu pomidorowego,
- 22 tony ziarna prosa,
- 20 ton mrożonych malin.
GIS uspokaja. W razie wątpliwości, produkty nie są wpuszczane
W ostatnim czasie było głośno o polskich spółkach, które korzystają z ukraińskich produktów. Jedna z nich - rodzinna firma Helpa Czary Mamy (producent naturalnych i ekologicznych produktów dla dzieci i niemowląt) otwarcie przyznała w mediach społecznościowych, że sprowadziła surowiec ekologiczny z Ukrainy.
Jak tłumaczyła, decyzja była związana z "trudnościami z dostępnością kaszy jaglanej ekologicznej polskiej, w ostatnim roku mieliśmy niejednokrotnie problem z utrzymaniem ciągłości dostaw". Anna Różyk, dietetyczka i współwłaścicielka Helpy, przyznała w komentarzu dla WP, że mimo zapewnień co do bezpieczeństwa produktach na firmę "wylała się fala hejtu".
W związku z wątpliwościami, które pojawiają się w kontekście produktów z Ukrainy i kolejnych zakazów wydawanych przez inspekcję, redakcja WP postanowiła zapytać o tę kwestię Główny Inspektorat Sanitarny (GIS).
Rzecznik GIS Szymon Cienki przyznał w rozmowie z redakcją WP Finanse, że "nie można zakładać z góry, że produkty spożywcze przyjeżdżające do Polski stanowią dla nas zagrożenie".
- Choć jest oczywiste, że nie przebadamy każdego ziarenka pszenicy, to weryfikujemy jej przydatność w oparciu o zaostrzone kryteria. Jeśli pojawiają się wątpliwości czy podejrzenia, to taki produkt nie jest wpuszczany na teren UE i tak się dzieje w każdym kraju, na wszystkich zewnętrznych granicach Wspólnoty - przekazał nam rzecznik.