Trudna propozycja dla Polski. Budżet UE chudszy o 50 mld euro!

Cypryjska prezydencja proponuje minimum 50 mld euro cięć do propozycji budżetu UE na lata 2014-20, w tym w funduszach spójności, co dotknie też Polskę - dowiedziała się PAP z dwóch źródeł dyplomatycznych.

Trudna propozycja dla Polski. Budżet UE chudszy o 50 mld euro!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

29.10.2012 | aktual.: 30.10.2012 07:45

Cypryjska prezydencja proponuje minimum 50 mld euro cięć do propozycji budżetu UE na lata 2014-20, w tym w polityce spójności - dowiedziała się PAP w poniedziałek. Polskie źródła dyplomatyczne tłumaczą, że cięcia w alokacji dla Polski to prawie 5 mld euro.

Ta propozycja ma być podstawą dalszych negocjacji, zwłaszcza na szczycie UE 22-23 listopada. Cięcia minimum 50 mld euro w porównaniu z opiewającą na około biliona euro ubiegłoroczną propozycją Komisji Europejskiej mają dotyczyć wszystkich linii budżetowych - podkreślają źródła.

Po 11 mld euro mają zostać zmniejszone fundusze w polityce spójności oraz w nowym instrumencie na rozwój infrastruktury, m.in. energetycznej i transportowej (fundusz Connecting Europe).

Łącznie na cięciach w tych obu pozycjach Polska straciłaby blisko 5 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji KE - powiedziały polskie źródła dyplomatyczne.

Ponadto o około 9 mld euro Cypr proponuje obniżyć wydatki na Wspólną Politykę Rolną oraz o 19 mld euro w pozostałych liniach budżetowych, czyli funduszach wsparcia na wzrost i konkurencyjność w bogatszych regionach oraz w funduszach przewidzianych na działania w polityce zagranicznej Unii Europejskiej.

Jeżeli chodzi o WPR, to - jak informują źródła UE - zgodnie z propozycją cypryjską dłużej ma trwać tzw. konwergencja, czyli wyrównywanie dopłat bezpośrednich między krajami dostającymi teraz najwięcej dopłat do hektara a krajami, które teraz dostają najmniej.

Ogółem alokacja na dopłaty rolne w całej UE miałaby zmaleć o 3,5 mld euro, z czego spora część w krajach, które liczyły na szybsze zrównywanie dopłat, w tym w Polsce, ale nie wiadomo jeszcze, o ile. Natomiast nie ucierpiała w propozycji cypryjskiej - zaznaczają źródła - alokacja dla Polski z tzw. drugiego filaru WPR, czyli dopłaty na rozwój obszarów wiejskich.

Cięcia w polityce spójności dotknęłyby różne kraje, ale w największym stopniu Polskę, gdyż - jak powiedziały PAP dobrze poinformowane źródła - Cypr proponuje obniżenie limitu dostępnych funduszy z 2,5 proc. PKB kraju rocznie (jak zaproponowała w ub.r. KE) do 2,35 proc. PKB.

Ten limit określa, ile funduszy spójności maksymalnie przypada na dany kraj. Obniżenie limitu wyrażonego w procentach PKB oznacza, że mniej dostaną kraje, które - jak Polska czy Słowacja - mogły liczyć na więcej pieniędzy ze względu na swój wzrost gospodarczy pomimo kryzysu.

Cięcia zapisano w projekcie cypryjskiego dokumentu jako "50+", co sugeruje, że mogą być wyższe niż 50 miliardów euro. Dotyczą one wydatków UE zapisanych w tzw. zobowiązaniach, czyli łącznej kwocie wszystkich umów, do których uregulowania zobowiązuje się UE w kolejnych siedmiu latach.

Jednocześnie cypryjska prezydencja - dodają źródła - proponuje osobne rozwiązania, by zapewnić mniejsze cięcia w funduszach spójności dla państw, które w kryzysie dotknęła recesja, jak Grecja czy Hiszpania. Także osobny, wyższy limit miałby być ustalony dla Węgier, które krytykowały, że na propozycji KE niewspółmiernie tracą w porównaniu z obecnym budżetem na lata 2007-13.

Cypryjska prezydencja ma jeszcze w poniedziałek wieczorem rozesłać do stolic państw członkowskich UE najnowszy dokument w sprawie nowego unijnego budżetu na lata 2014-20, czyli tzw. schemat negocjacyjny, który będzie podstawą dalszych rozmów w tej sprawie.

W Brukseli na ostateczną wersję tego dokumentu dyplomaci i dziennikarze czekają od piątku. Pojawiły się spekulacje, że ogłoszenie dokumentu może zostać przełożone kolejny raz na wtorek. Niewykluczone, że Cypr w ostatniej chwili wprowadzi kolejne zmiany, albo z niektórych kontrowersyjnych propozycji się wycofa.

Przedstawiona w czerwcu ubiegłego roku budżetowa propozycja KE zakładała wydatki przez kolejne siedem lat na sumę ponad biliona euro (dokładnie 1 033 236 mln euro) w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach (faktycznych środkach, które mają być wydane z budżetu UE w ciągu siedmiu lat na podstawie spływających faktur i innych umów).

Według ubiegłorocznej propozycji KE, do Polski w ramach samej polityki spójności miałoby trafić najwięcej. Początkowo szacowano, że to ponad 80 mld euro. Ale ta kwota zmalała w wyniku dokonanej w lipcu br. technicznej nowelizacji propozycji KE na podstawie nowych danych makroekonomicznych (jak np. niższy z powodu kryzysu wzrost gospodarczy).

Źródła dyplomatyczne mówiły, że Polska straciła w lipcowej nowelizacji "kilka miliardów euro", ale wciąż może do niej trafić "poniżej 80 mld euro, ale ponad 75 mld euro" z funduszy spójności. Gdyby proponowany przez Cypr nowy limit polskiej koperty z funduszami został ostatecznie przyjęty, to od tej kwoty trzeba odjąć te kolejne "blisko pięć miliardów".

Polska jest tak dużym beneficjentem polityki spójności, gdyż jest największym spośród tzw. krajów spójności, których poziom zamożności liczony według PKB na mieszkańca jest znacznie poniżej unijnej średniej. To samo dotyczy ogromnej większości polskich regionów. Wielkość funduszy dla Polski ostatecznie określi wysokość uzgodnionego przez kraje górnego limitu - dlatego jest tak ważne, czy będzie to 2,5 proc. PKB, czy też 2,4 albo 2,35 proc.

Z dotychczasowych negocjacji, w tym wypowiedzi ministrów z krajów płatników netto, wynikało jasno, że cięcia w polityce spójności, na którą KE zaproponowała dla całej UE 379 mld euro - około 37 proc. całego budżetu - są nieuniknione, więc muszą dotknąć także Polskę. Przyznawali to także polscy dyplomaci, zabiegając w dotychczasowych negocjacjach, by z propozycji KE zachować jak najwięcej.

Z Brukseli Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)