Trwa protest zwalnianych pracowników Protektora
Sześć osób okupuje nadal siedzibę likwidowanych Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego z Grupy Protektor. Czwartek to 11. dzień protestu zwalnianych pracowników LZPS. Mediacje między związkowcami a władzami spółki nie przyniosły efektów.
12.01.2012 15:35
- Kolejne rozmowy z mediatorem zaplanowano na piątek po południu. Jeśli nie przyniosą porozumienia, to 17 stycznia przeprowadzimy demonstrację w sprawie LZPS na ulicach Lublina - zapowiedział na konferencji prasowej w czwartek przewodniczący NSZZ Solidarność na Lubelszczyźnie Marian Król.
Władze Protektora, firmy produkującej buty dla wojska, zdecydowały o likwidacji LZPS, bo przynosi straty: w 2010 r. było to 3,3 mln zł, a po trzech kwartałach 2011 r. - 1,3 mln zł. Wypowiedzenia z pracy otrzymało ponad 140 osób.
Prowadzone w środę do nocny kolejne rozmowy z udziałem mediatora, wyznaczonego przez resort pracy, nie przyniosły efektu.
Protektor zobowiązał się do wypłacenia zwalnianym pracownikom odszkodowań i odpraw równych sześciu pensjom. Związkowcy domagają się wyższych odszkodowań - po 2 tys. zł za każdy przepracowany rok w firmie. Podkreślają, że wiele osób przepracowało w tym zakładzie 20 lat, a ich zarobki utrzymywały się na poziomie najniższej krajowej pensji. Są oburzeni i rozgoryczeni, bo o zwolnieniach dowiedzieli się nagle, otrzymując wypowiedzenia pocztą kurierską na adres domowy.
Władze Protektora nazywają żądania związkowców nierealnymi, gdyż ich spełnienie to koszt dla firmy ponad 7 mln zł, to przewyższa kapitały własne spółki, które wynoszą 3 mln zł. "Negocjacje z mojej strony są prowadzone w dobrej wierze, na bazie racjonalnych przesłanek finansowych dotyczących stanu prawnego oraz ekonomicznego likwidowanej spółki" - podał w komunikacie wysłanym w czwartek PAP likwidator LZPS Paweł Strączyński.
W środę 10 protestujących, którzy dotąd przebywali na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu, opuściło budynek LZPS. "Nadal pozostaje tam sześć pań, są bardzo zdeterminowane. Utrzymujemy z nimi kontakt, podtrzymujemy na duchu" - powiedział szef zakładowej Solidarności Marcin Szewc.
Związkowcy deklarują, że gdyby i protestujące kobiety także zdecydowały się wyjść z budynku, to nie będzie oznaczać przerwania protestu. "Akcja protestacyjna będzie prowadzona do momentu podpisania porozumienia z pracodawcą na temat dodatkowych odpraw dla zwolnionych pracowników" - powiedziała szefowa OPZZ w likwidowanym LZPS Jolanta Wojciechowska.
Protest trwa już 11. dzień, na początku po demonstracji przed bramą zakładu, kilkadziesiąt osób weszło siłą do budynku LZPS, wcześniej forsując m.in. barierki blokujące wejście do firmy, a potem zaczęło koczować na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu. Otrzymywali żywność, napoje i środki czystości. Sukcesywnie z różnych powodów, m.in. zdrowotnych i rodzinnych, ale też - jak mówili związkowcy - w geście dobrej woli i dla ułatwienia porozumienia z zarządem, po kilka osób wychodziło z budynku LZPS.
Część protestujących przebywa w przyzakładowym sklepie, a kolejna grupa - kilku lub kilkudziesięciu osób - gromadzi się każdego dnia przed bramą zakładu. Na ustawionej tam blokadzie z barierek przymocowano gałęzie świerku i bukiet kwiatów, na wzór wieńca. Zamocowano transparenty z napisami: "Pracę obiecali wypowiedzenia dali", "Protektor kłamie, oszuści i złodzieje".
Lubelska prokuratura sprawdza, czy w spółce nie doszło do uporczywego i złośliwego łamania praw pracowniczych. Zawiadomienie do organów ścigania złożyli związkowcy, którzy zarzucają zarządowi Protektora przywłaszczenia mienia związkowego, ponieważ władze spółki nie udostępniają im pomieszczeń, w których znajdują się m.in. dokumenty i pieczątki.
W likwidowanym LZPS trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy sprawdzają zgodność z prawem zastosowanych w zakładzie procedur wobec zwalnianych pracowników.
Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego, strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie ma zakład w Czechach i dwa w Mołdawii.