Tusk apeluje o postępy w negocjacjach klimatycznych w Warszawie

Nie stać nas na kolejną porażkę w negocjacjach klimatycznych. Bez postępu negocjacyjnego w Warszawie szczyt w Limie w 2014 r. może nie zdążyć z wypracowaniem dalszych kroków - ocenił premier Donald Tusk, otwierając szczyt klimatyczny w Warszawie na poziomie ministerialnym.

Tusk apeluje o postępy w negocjacjach klimatycznych w Warszawie
Źródło zdjęć: © MLADEN ANTONOV/AFP

19.11.2013 | aktual.: 19.11.2013 17:52

- Apeluję o maksymalny wysiłek negocjacyjny w Warszawie (...). Zmiany klimatu to jedno z największych wyzwań, przed którymi stanęła ludzkość w całej swojej historii. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jednocześnie ludzie marzą o tym, żeby żyć lepiej i musimy, jako odpowiedzialni przywódcy, starać się oba problemy rozwiązywać jednocześnie - powiedział premier.

Podkreślił, że ludzie zaakceptują walkę o środowisko, jeśli uwierzą w to, że nie jest to sprzeczne z drugą potrzebą, jaką jest podnoszenie poziomu życia. - Będziemy starali się pracować na rzecz tych gałęzi energetyki, tych gałęzi gospodarki, które dają szanse na wzrost, a jednocześnie potrafią to pogodzić z dobrą polityką klimatyczną - powiedział. Jego zdaniem można i trzeba szukać mechanizmów, które nie będą ograniczały rozwoju gospodarczego, a jednocześnie nie będą wpływały negatywnie na klimat.

Premier przypomniał, że negocjacje klimatyczne w Kopenhadze w 2009 roku nt. nowego porozumienia klimatycznego zakończyły się porażką m.in. z powodu braku "trzeźwego osądu" warunków niezbędnych do osiągnięcia porozumienia. Zaznaczył, że od czasu Kopenhagi przez świat przetoczył się kryzys finansowy, który doprowadził do wzrostu bezrobocia i utrudnił walkę z ubóstwem na świecie, a katastrofa w japońskiej Fukushimie doprowadziła do spowolnienia rozwoju energetyki jądrowej.

Przekłada się to na zwiększenie emisji z energetyki opartej na źródłach kopalnych. Premier zauważył jednak, że "rewolucja łupkowa" w USA ograniczyła emisję CO2 w tym kraju.

Wyraził przekonanie, że państwa wytyczają drogę do nowej umowy o ochronie klimatu i tą drogą uda się dojść do porozumienia. - Jako prezydencja nie narzucaliśmy i nie będziemy narzucać własnych wizji - podkreślał szef rządu.

Nawiązał też do postępów Polski w ograniczaniu emisji CO2. Jak podkreślił, Polska w ciągu ostatnich 20 lat zredukowała emisję gazów cieplarnianych o 33 proc., przy jednoczesnym zwiększeniu naszego PKB o ponad 200 proc. Jego zdaniem udało się ograniczyć emisję głównie dzięki zwiększeniu efektywności energetycznej. Zgodnie z Protokołem z Kioto Polska, podobnie jak inne kraje, miała ograniczyć emisję CO2 o 6 proc. w stosunku do 1990 r. Podkreślił, że nasza gospodarka oparta jest na węglu, ale wzrost gospodarczy w Polsce był możliwy z równoczesnym bardzo poważnym zredukowaniem emisji dwutlenku węgla. Przekonywał, że ciągle doskonalimy krajowy system finansowania ochrony środowiska, który jednocześnie stymuluje wzrost gospodarczy.

Tusk podsumowując swoje wystąpienie - z racji tego, że COP19 odbywa się na Stadionie Narodowym - posłużył się metaforą piłkarską, porównując państwa biorące udział w konferencji do konkurujących ze sobą zawodników, którzy ostatecznie wygrywają mecz, jako drużyna. Jak przekonywał, tylko poprzez współpracę uda się sprostać wyzwaniu, jakim są zmiany klimatu.

Przemówienie Donalda Tuska otworzyło specjalną sesję COP, od której zaczęła się polityczna część negocjacji z udziałem najwyższych rangą przedstawicieli państw - ministrów, a w niektórych przypadkach szefów państw. W trakcie sesji wystąpią przedstawiciele wszystkich państw, a na zakończenie również i organizacji pozarządowych. Wystąpienia te potrwają do piątku, kiedy to COP powinien się zakończyć. Negocjacje na poprzednich szczytach przeciągały się często na kolejne dni.

Źródło artykułu:PAP
donald tuskgaz łupkowyco2
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)