Trwa ładowanie...

Ukradła z uczelni prawie pół miliona złotych. Główna kasjerka uniwersytetu skazana

Anna Małgorzata S. została skazana na 13 miesięcy więzienia za to, że wyniosła z kasy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu 490 tysięcy złotych. Kobieta była główną kasjerką tej uczelni, sama złożyła na siebie doniesienie do prokuratury po tym, gdy zorientowała się, że sprawa może wyjść na jaw. Wyrok nie jest prawomocny.

Ukradła z uczelni prawie pół miliona złotych. Główna kasjerka uniwersytetu skazana Ukradła z uczelni prawie pół miliona złotych. Główna kasjerka uniwersytetu skazana Źródło: Adobe Stock, fot: Sheviakova
d38tfrn
d38tfrn

Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok w poniedziałek 26 września. Oprócz 13 miesięcy więzienia, orzekł też wobec oskarżonej zakaz wykonywania zawodu księgowego przez pięć lat i zobowiązał ją do naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zwrot ukradzionych pieniędzy.

Wina nie budzi wątpliwości

W akcie oskarżenia prokurator zarzucił Annie Małgorzacie S., że od czerwca do października 2021 roku, pracując na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu na stanowisku głównego kasjera, przywłaszczyła powierzone jej mienie w kwocie 490 tys. zł na szkodę uczelni. Kobieta sama złożyła na siebie doniesienie do prokuratury.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Pomianowski podkreślił, że wina i sprawstwo nie budziły wątpliwości zarówno w świetle wyjaśnień samej oskarżonej, jak i ujawnionych w toku postępowania dowodów. Sąd zdecydował się jedynie dokonać jednej zmiany i przyjął, że kobieta wynosiła pieniądze w okresie od 2015 roku do października 2021.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Firmy zaczną zwalniać? "Czekamy i obserwujemy"

- W ocenie sądu, w konfrontacji z wyjaśnieniami oskarżonej, która stwierdziła, że już wcześniej dopuszczała się tych zachowań, również biegły z zakresu rachunkowości nie wykluczył takiej sytuacji, że mimo, iż te dokumenty podczas kontroli nie wykazywały niedoborów, oskarżona była w stanie przez tyle lat je ukrywać – argumentował sędzia.

d38tfrn

Uzasadniając wymiar kary sędzia wskazał na znaczną wysokość przywłaszczonego mienia i na okres trwania przestępczego procederu. - Trwało to właściwie do końca, kiedy zorientowała się, że już więcej tego ukryć nie może - mówił Pomianowski. Jak tłumaczył, kobieta miała świadomość, że kasa już nie będzie prowadzona w takiej formie, jak dotychczas, i będzie musiała te pieniądze wpłacić do banku i je pokazać - tymczasem tych pieniędzy w kasie już nie było.

W ocenie sądu to tak naprawdę zmusiło oskarżoną do tego, aby się przyznać. - Pani S. była właściwie jedyną osobą, której było to mienie powierzone, więc musiała doskonale zdawać sobie sprawę, że podejrzenie padnie tylko i wyłącznie na nią – dodał sędzia.

Podkreślił jednocześnie, że na wymiar kary miał wpływ fakt, że oskarżona przyznała się do winy, sama zawiadomiła prokuraturę, a także wyraziła skruchę i chęć naprawienia szkody. - Stąd kara roku i miesiąca pozbawienia wolności połączona z zakazem wykonywania zawodu księgowego w ocenie sądu jest mimo wszystko łagodna – podsumował Paweł Pomianowski.

Kara bez zawieszenia

Kwestor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu Wioletta Fałowska, która jako przedstawicielka uczelni pojawiła się na rozprawie, była zadowolona z wyroku. - Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak wysoki i że będzie to kara bez zawieszenia – przyznała.

d38tfrn

Pytana o to, czy wypłaty dla pracowników były zagrożone, podkreśliła, że uniwersytet zabezpiecza wynagrodzenia niezależnie od tego, czy jest gotówka w kasie czy nie. - Oczywiście wszystkie wypłaty zostały wypłacone po prostu z innych środków. Natomiast są to finanse publiczne, nie są to prywatne pieniądze i ta strata jest dla uniwersytetu naprawdę bardzo duża – dodała.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d38tfrn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38tfrn