Upragniona praca w budżetówce
Co jest takiego kuszącego w sektorze publicznym?
20.09.2012 | aktual.: 20.09.2012 16:07
Z tegorocznego badania ARC Rynek i Opinia na zlecenie "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że przy założeniu takiego samego dochodu w różnych branżach, najchętniej podjęlibyśmy się pracy w swojej firmie (30 proc.) lub zajęlibyśmy stanowisko urzędnicze (24 proc.). Inne branże cieszyły się zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem. Miejsce pracy w przedsiębiorstwach państwowych chciałby co dziesiąty ankietowany.
Okazuje się, że praca w administracji państwowej kojarzy się nam ze stabilnością, stałą wypłacaną na czas pensją, bezpieczeństwem pracy i rozbudowanym systemem przywilejów. Również umowa na czas nieokreślony, najczęstsza w urzędach, budzi pożądanie wielu. Praca urzędnika jak np. nauczyciela ma wielkie zalety szczególnie dla młodych matek, które nie muszą się obawiać o zwolnienie po "okresie ochronnym".
Czy faktycznie praca urzędnika usłana jest samymi różami? - Niektórzy z nas pracują bardzo ciężko i to za liche pieniądze. Są też tacy, których główną pracą są plotki, intrygi, manipulacje, a mimo to dostają jeszcze premie - opowiada nam anonimowo urzędniczka Ania z Krakowa. - Zdarzało mi się kiedyś, że musiałam pracować za dwóch. Siedziałam w domu nad papierami, żeby zdążyć. Jak się później okazało, wynagrodzenie za moją pracę odbierała koleżanka z działu. Myślę, że w instytucjach państwowych to dość częsty proceder.
Z raportu GUS wynika , że w sektorze publicznym są lepsze wynagrodzenia, niż w sektorze prywatnym. W przeliczeniu na stawkę godzinową pracy, pracownicy budżetówki otrzymują nawet 30 proc. więcej. Wzrost zarobku dla samorządowców, wynosi 11 - 18 proc.
Jednak z nieoficjalnych źródeł wiemy, że szereg przywilejów nie każdemu przysługuje i często jest znikomy. Głównymi zaletami są zatem przede wszystkim odpłacane składki i dużo mniejsze ryzyko zwolnienia, niż w sektorze prywatnym. Pozostałe zalety to już pojęcie względne.
Natalia Paradowska (Nap)