Trwa ładowanie...
media
19-11-2012 10:47

Uwaga - szef na fejsie! Czym grozi nadmierna otwartość w sieci?

Pracownik idzie na zwolnienie lekarskie. Dwa dni później, jakby nigdy nic, na Facebooku chwali się atrakcyjnym wyjazdem.

Uwaga - szef na fejsie! Czym grozi nadmierna otwartość w sieci?Źródło: Thinkstock
d41v4qb
d41v4qb
Pracownik idzie na zwolnienie lekarskie. Dwa dni później, jakby nigdy nic, na Facebooku chwali się atrakcyjnym wyjazdem. Inny „na fejsie” obgaduje szefa. Jeszcze inny umieszcza swoje zdjęcia w dziwnej sytuacji lub w niekompletnym stroju. Bywa, że kończy się to przykro – kłótnią, pozwem, nawet rozwiązaniem umowy.

Dlaczego to robią?

Jak to możliwe, że pracownikom zdarza się nie wziąć pod uwagę faktu, iż sami kręcą bat na siebie? Muszą przecież wiedzieć, że jeśli umieścili przełożonego wśród facebookowych znajomych, a później napisali o nim niezbyt przychylnie, to nie ma siły – prędzej czy później zapozna się on z ich opinią. Co wtedy zrobi? Nietrudno się domyślić.

Zdaniem psychologów, najczęściej takie postępowanie stanowi wypadkową dwóch czynników: braku refleksji i siły przyzwyczajenia. Jeśli ktoś zwykł dzielić się w sieci niemal wszystkim, co robi i mówi, rośnie niebezpieczeństwo, że instynkt samozachowawczy nie zadziała. Wyrzuci to, co mu leży na sercu, nie myśląc o konsekwencjach.

- Taki pracownik często po prostu nie zreflektuje się, że ten kij ma dwa końce. Że znajomy, niekoniecznie nawet przełożony, dowie się o nim czegoś, czego wiedzieć nie powinien, i być może zechce to wykorzystać – mówi psycholog Paweł Brzeziński. – Wygląda to tak, jakby ludziom brakło świadomości, że przecież zdjęcie czy wypowiedź, raz wrzucona do Internetu, już na zawsze tam pozostanie. I może przynieść konsekwencje. Niekoniecznie teraz, ale na przykład po paru latach, gdy pracownik awansuje w hierarchii i „błędy młodości” będą mu mogły naprawdę zaszkodzić.

d41v4qb

Specjaliści podkreślają, że do pewnego stopnia jest to wynikiem sytuacji, w której internetowi znajomi depersonalizują się. Człowiek pozostający wśród nich to nadal szef, ale zarazem i nie szef. W facebookowej nomenklaturze jest przecież zapisane, że się z nami „przyjaźni”, a więc – to swojak, możemy mu zaufać. Stał się kimś, kto zgodził się, byśmy dopisali go facebookowego kręgu. Przez to jak gdyby na własną prośbę ustawił się na równi z nami. Zrezygnował z chroniącej go w realnym świecie otoczki związanej z firmową, nienaruszalną hierarchią.

Gdzie leży granica?

Wiadomo, że pewnych granic przekraczać nie wolno. Ktoś, kto na forum uraził przełożonego albo ujawnił kontrowersyjne zdjęcia, może się spodziewać kłopotów. Czy jednak lekko luzackie zachowania lub żartobliwe wypowiedzi „na fejsie” rzeczywiście mogą być podstawą do gwałtownej reakcji pracodawcy, np. wyrzucenia z pracy?

d41v4qb

Wiadomo, że podobne przypadki się zdarzają. Również i w Polsce, gdzie np. z nauczycielką pożegnano się z powodu zdjęcia z obnażonymi plecami, jakie zamieściła w sieci. Trzeba jednak pamiętać, że w tym konkretnym przypadku nie samo zdjęcie było powodem zwolnienia. Sprawa się rozrosła, pojawiły się różnego typu komentarze. Wskutek orzeczenia sądu pracownica otrzymała jednak odszkodowanie, więc może z tym zwalnianiem to przesada?

– Na sprawy tego typu trzeba jednak patrzeć w szerszym kontekście. Nawet jeśli rozwiązanie umowy z bezpośrednim podaniem przyczyny, którą będzie lekko odlotowe zdjęcie w Internecie, uznamy za przesadę, nie zlikwiduje to problemu – mówi psycholog. – Pracodawca nie musi nas przecież od razu zwalniać. Wystarczy, że będzie pamiętał o sprawie i wykorzysta ją w innej sytuacji. Może pomyśleć o pracowniku, że skoro robi takie rzeczy, to najwyraźniej nie potrafi przewidywać. A w związku z tym – nie zasługuje na zaufanie. Tak czy owak, nieostrożne „odkrycie się” w sieci zawsze może sprawić, że w pracy znajdziemy się na cenzurowanym, nawet o tym nie wiedząc.

d41v4qb

Znajomości? Nie, to tylko namiastka

Psychologowie uważają, że facebookowe życie, w dzisiejszym świecie pogoni za pracą i pieniądzem, ma stanowić namiastkę prawdziwych kontaktów. Nie zdoła ich jednak zastąpić. Co z tego, że pracownik może się pochwalić setkami facebookowych znajomych, skoro nie pamięta, kiedy ostatnio wyszedł wieczorem z domu, by spotkać się z kimś w realu? To sztuczny świat, mogący jednak wygenerować całkiem realne zagrożenia. Ujawniając w serwisach społecznościowych swoje przyzwyczajenia, zachowania, a nawet intymne przemyślenia, wkraczamy niejako w świat Wielkiego Brata, który może się o nas dowiedzieć wszystkiego.

– Z tym, że robimy to paradoksalnie na własne życzenie – zauważa Paweł Brzeziński. – Niektórzy, wystawiając na forum publiczne sporą część własnego życia, tracą nad nim kontrolę. Dlatego pamiętajmy: jeśli chcemy dojść w pracy na wyższy szczebel w hierarchii, jeśli myślimy długofalowo o karierze, używajmy serwisów społecznościowych z dużym umiarem.

JK/MA

d41v4qb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d41v4qb