Volkswagen przed sądem. „Precedensowy proces“

Odszkodowania z powodu Dieselgate? Liczą na nie akcjonariusze, którzy zainwestowali w akcje Vokswagena i stracili na nich wskutek afery spalinowej.

Volkswagen przed sądem. „Precedensowy proces“
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

11.09.2018 | aktual.: 11.09.2018 14:38

Przed wyższym sądem krajowym w Brunszwiku rozpoczął się 10 września proces precedensowy w tej sprawie.

Dlaczego doszło do procesu precedensowego?

Takie postępowanie przed wyższym sądem krajowym w Brunszwiku powinno być szybsze i sprawniejsze pod warunkiem, że udzieli odpowiedzi na podstawowe pytania związane z aferą Volkswagena. Także skarżący muszą ujednolicić swoje dokumenty, przez co wzrastają ich szanse na wygraną. Głównym skarżącym w tym pozwie zbiorowym jest Deka, towarzystwo inwestycyjne grupy kas oszczędnościowo-pożyczkowych.

Obok niego skargę przeciwko Volkswagenowi wniosło ponad tysiąc innych instytucji i osób prywatnych, domagających się uwzględnienia ich roszczeń. Równolegle w Stuttgarcie toczy się proces przeciwko Porsche i Volkswagenowi, ale proces w Brunszwiku jest od nich większy i ważniejszy, chociażby dlatego, że roszczenia skarżących opiewają na ponad 9 mld euro.

O co chodzi w tym procesie?

Chodzi przede wszystkim o ustalenie, kto w zarządzie Volkswagena wiedział o manipulowaniu wynikami testów czystości spalin, od kiedy o tym wiedział i co właściwie wiedział. Najważniejsze jest pytanie – od kiedy? Od tego zależy bowiem ustalenie chwili, w której koncern VW powinien poinformować inwestorów i akcjonariuszy o zaistniałych wypadkach.

Jak duże straty ponieśli skarżący?

To zależy od tego, kiedy nabyli akcje Volkswagena. Adwokaci Deki z Andreasem Tilpem na czele, za punkt wyjścia do obliczenia strat przyjęli końcowy kurs akcji koncernu VW 17 września 2015 roku. Następnego dnia amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) ujawniła aferę spalinową, polegającą na manipulowaniu wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego.

Do 22 września, kiedy Volkswagen poinformował giełdę o aferze, kurs akcji zwykłych koncernu spadł o 56,20 euro, a akcji uprzywilejowanych aż o 61,80 euro. Andreas Tilp wolałby jednak zaskarżyć straty procentowe nie zważając na to, czy akcjonariusze faktycznie ponieśli straty sprzedając swoje akcje, czy też je zatrzymali mimo spadku ich wartości.

Jaką taktykę przyjęli adwokaci reprezentujący poszkodowanych?

Zdaniem adwokatów od wspomnianej wyżej daty 18 września 2015 roku, kiedy Volkswagen przyznał się do afery spalinowej, ważniejszy jest kwiecień roku 2008. Jak wyjaśnił Andreas Tilp, zarząd koncernu VW zrozumiał, że zredukowanie szkodliwych związków w spalinach do poziomu wymaganego przez nowe przepisy o ich czystości, nie jest możliwe. Właśnie wtedy Volkswagen powinien o tym powiadomić rynek kapitałowy.

Zamiast tego Volkswagen wystąpił o homologację pierwszego silnika wyposażonego w niedozwolone oprogramowanie umożliwiające manipulowanie wynikami testu czystości spalin. „Od tej chwili Volkswagen stał się oszustem”, powiedział Tilp. Dodatkowo od marca 2014 roku koncern starał się zatuszować ustalenia Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT), która podała, że wiele modeli samochodów nie spełnia obowiązujących norm czystości spalin.

A jak to wszystko postrzega koncern VW?

Volkswagen koncentruje się na okresie po 18 września 2015 roku. Dopiero wtedy, jak twierdzi, zarząd koncernu dowiedział się o rozmiarach afery spalinowej, w związku z czym nie ponosi odpowiedzialności za spadek kursu akcji. Decyzję o zainstalowaniu oszukańczego oprogramowania podjęli menedżerowie ze średniego szczebla zarządzania, utrzymuje koncern z Wolfsburga.

A jak to widzą skarżący?

Całkiem inaczej. Reprezentujący ich interesy adwokaci uważają, że przedsiębiorstwo ponosi także odpowiedzialność za decyzje zapadłe na niższych szczeblach zarządzania, ponieważ także oni reprezentują firmę na zewnątrz, a nie tylko jej kierownictwo. Co więcej, menedżerowie średniego szczebla powinni je poinformować o niedozwolonym oprogramowaniu. Z tego właśnie względu roszczenia skarżących są zasadne, twierdzi adwokat Tilp. Tym bardziej, że Volkswagen powinien znacznie wcześniej poinformować ich o zaistniałej aferze.

Jak długo może potrwać ten proces?

Na razie mówi się o terminie do 10 grudnia. Wyrok przed sądem w Brunszwiku może zapaść w przyszłym roku, ale na tym sprawa się skończy, ponieważ ostatnie słowo może w niej należeć do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości.

Czy prywatni akcjonariusze mogą jeszcze domagać się odszkodowania od Volkswagena?

Nie mogą włączyć się do rozpoczętego już procesu. Jeśli jednak chcą być aktywni, to powinni działać na innych płaszczyznach do końca bieżącego roku, ponieważ później grozi im okres przedawnienia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)