W Libii walczą a nam frank szybuje!
Oto, co znaczy globalna gospodarka. Na ulicach libijskich miast trwają krwawe starcia, ceny ropy na światowych rynkach idą ostro w górę. Zaś wystraszony kapitał lokuje środki w walutach uważanych za stabilne - czyli we franku szwajcarskim - windując jego wartość.
03.03.2011 | aktual.: 03.03.2011 07:14
W efekcie miesięczna rata kredytu zaciągniętego przez Polaka w szwajcarskiej walucie w dwa tygodnie wzrosła o kilkadziesiąt złotych.
– Konflikty w północnej Afryce to druga po kryzysie strefy euro sytuacja, kiedy wielki kapitał zaniepokojony tym, co się dzieje, lokuje swoje środki w bezpiecznej przystani Europy czyli Szwajcarii. Groźba wojny i wzrosty cen ropy działają w sposób destabilizujący na rynki – tłumaczy ekonomista Marek Zuber.
Jak wynika z wyliczeń fachowców z comperia.pl, w trakcie ostatnich niepokojów w Tunezji, Egipcie i Libii kurs franka wzrósł nawet o kilkanaście groszy. Afrykańska wiosna ludów oznacza więc już nie tylko brak możliwości wyjazdu na zaplanowane wakacje, ale konieczność płacenia znacznie wyższych rat. Przed wybuchem wojny domowej w Libii frank kosztował 3,09 złotego, w trakcie kryzysu nawet 3,22. Osoba, która wzięła w przeliczeniu 300 tys. złotych kredytu, zapłaciła ratę o 60 złotych większą.
Szymon Ostrowski, comperia.pl:
Frank rośnie podczas burz. Kredytobiorcy płacą za to, że frank szwajcarski stał się najlepszą lokatą w burzliwych czasach. Widać to po dość znacznych wahaniach kursu tej waluty.