Wady i zalety bycia hostessą
Ile zarabiają hostessy, jakie zalety i wady tej pracy, opowiada Irmina Grzegorzewska, studentka archeologii, która od 3 lat współpracuje z agencją hostess i modelek
29.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 10:25
- Kto może być hostessą?
- To zależy co ma promować i w jaki sposób. Jeśli zaprasza do zakupu produktu w supermarkecie, to wymagania nie są wygórowane. Ważne, żeby była komunikatywna, uprzejma, żeby potrafiła chociaż na chwilę zatrzymać przy swoim stoisku klienta. Nie ma tu szczególnych wymagań co do wyglądu i wykształcenia. Zatrudnienie w takim charakterze otrzymują również dziewczyny pulchne czy niskie. Nawet w niektórych branżach są one pożądane, bo są bardziej wiarygodne, wzbudzają zaufanie. Na przykład producent kiełbas, mięs, tradycyjnego domowego jedzenia, będzie wolał hostessę „przy kości”. Natomiast są też branże, w których zleceniodawca będzie oczywiście wymagał konkretnego typu: wysokich, szczupłych, długowłosych. Przyjęło się, że takich dziewczyn szukają do promocji produktów prestiżowych, ekskluzywnych – biżuterii, kosmetyków, aut. W tym fachu potrzebni są też mężczyźni.
- Ile można zarobić jako hostessa?
- Najmniej około 8-9 zł za godzinę na promocjach w supermarketach. Najwięcej to 25 - 40 zł, jeśli mówimy o promocji w markecie. Hostessy promujące produkty ekskluzywne np. podczas targów czy specjalnych akcji w centrach handlowych czy też instytucjach kulturalnych otrzymują wyższe wynagrodzenie. Tu właściwie kwoty są bardzo różne, zależą od fantazji zleceniodawcy. Ja najwięcej zarobiłam 8 tys. zł netto za dwa dni pracy.
- Bardzo dużo, co pani musiała robić?
- No właśnie, siedziałam oblana czekoladą na tronie. Reklamowałam w ten sposób czekoladę. To była zamknięta impreza w jednym z hoteli w Londynie. Przyjechali producenci tego smakołyka z całego świata. Właściwie każda firma miała jakiś nietypowy pomysł na pokazanie się. Firma, którą reklamowałam, wymyślała że kilka hostess będzie wyglądać jak królowe czekolady. Miałyśmy korony na głowach. Wyglądało to bardzo efektownie.
- Nie miała pani oporów, żeby się rozebrać? Hostessa nie może mieć z tym problemów?
- Byłam cała w czekoladzie. Nie byłam naga. Miałam specjalne majtki. Poza tym wynagrodzenie było tak atrakcyjne, że jakoś nie miałam oporów, by pokazać więcej ciała. No i cała promocja wypadła bardzo interesująco. Prezentację przygotowywała profesjonalna agencja reklamowa, która zatrudniła artystów rzeźbiarzy.
*- Hostessa musi się często rozbierać? Dużo jest takich zleceń? * - Ja oprócz czekolady promowałam jeszcze kilka razy alkohol w klubie i musiałam być w dość krótkiej spódniczce.
- Czym ta praca różni się od pracy modelki?
- Zakres pracy hostessy jest dość szeroki. Promujemy produkty w supermarketach, na targach. Mamy też zachęcać do zakupu, rozmawiamy z klientami. Modelki jednak najczęściej mają prezentować ubrania, których jeszcze nie ma na rynku, nie wchodzą w interakcję z kupującym. Współpracują z projektantami, wydawnictwami. Ich zdjęcia trafiają na pierwsze strony czasopism. My bardziej bezpośrednio wpływamy na klienta.
- Jakie są minusy tej pracy?
- Na pewno fakt, że pracujemy na zlecenie. Hostessy najczęściej współpracują z agencjami, które przedstawiają im konkretne propozycje. Podpisuje się umowy zlecenia. O pewnej i stabilnej pracy tu nie ma mowy. Trudno zaplanować wydatki, bo wynagrodzenia są różne. Jest też duża konkurencja, wiadomo że dobrze opłacane zlecenie chce każdy. W tej branży jest też duża rotacja – dziewczyny przychodzą, odchodzą. Osoba, która pracuje dla jednej agencji kilka lat należy do rzadkości. Poza tym ta praca może być żmudna, męcząca fizycznie. W supermarkecie trzeba chodzić lub stać przy półkach kilka godzin. Po jakimś czasie bola nogi i kręgosłup. Najczęściej pracuje się w weekendy po kilkanaście godzin. Do tego szef wymaga, by cały czas zagadywać klientów, rozdawać ulotki czy próbki produktu. Często jesteśmy rozliczane z rozdanych materiałów promocyjnych. Hostessa, która nie rozdała wszystkiego, raczej nie otrzyma kolejnego zlecenia. Czasem to może być trudne – hostessy reklamują przecież różne produkty, np. środki
przeczyszczające czy węże ogrodowe. Praca czasem może być nieadekwatna do zaangażowania. Możesz się nachodzić i zarobić kilkadziesiąt złotych, a możesz się nie wysilić i zainkasować kilkaset złotych. W pracy przez cały czas trzeba się uśmiechać, być uprzejmym. Osoba smutna z natury, ze skłonnościami depresyjnymi raczej się nie sprawdzi. Ta praca najczęściej traktowana jest jako dodatkowa. Myślą o niej osoby młode, które chcą dorobić.
Rozmawiał Krzysztof Winnicki