Wall Street nadal w dół, uwaga ciągle skupiona na Europie
Środowa sesja na Wall Street przyniosła kolejny raz spadki, chociaż w drugiej części dnia nieco łagodniejsze. W dalszym ciągu uwaga inwestorów koncentruje się wokół Europy, gdyż rosną obawy, że kraje strefy euro nie będą w stanie poradzić sobie z problemami z zadłużeniem i że rzucą one cień na całą światową gospodarkę, w tym także amerykańską.
19.05.2010 | aktual.: 20.05.2010 05:56
Giełdy w USA spadały w ślad za rynkami Europy Zachodniej. Czołowe europejskie giełdy spadały w środę po około 3 proc.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 66,58 pkt. (0,63 proc.) do 10.444,37 pkt.
Indeks Standard & Poor's 500 spadł o 5,75 pkt. (0,51 proc.) i wyniósł na koniec dnia 1.115,05 pkt. Indeks ten jest około 10 proc. poniżej swego tegorocznego szczytu.
Nasdaq Composite zniżkował o 18,89 pkt. (0,82 proc.) do 2.298,37 pkt.
Uwaga amerykańskiego rynku skupiała się wokół problemów Europy. Najnowsze powody do niepokoju dostarczyły w środę Niemcy. Tamtejsi regulatorzy zakazali bowiem w trybie pilnym niezabezpieczonej krótkiej sprzedaży denominowanych w euro obligacji skarbowych, CDS-ów bazujących na tych obligacjach oraz akcji 10 największych niemieckich banków i ubezpieczycieli.
Decyzja Niemiec została odebrana jako kolejny dowód zaburzeń w europejskim systemie finansowym, chociaż w intencji niemieckiego rządu działania te mają na celu właśnie uspokojenie sytuacji na rynkach finansowych, które nerwowo reagują na kryzys budżetowy Grecji.
- Staje się coraz bardziej oczywiste, że (w Europie) są wciąż oddzielne kraje ze swoimi własnymi programami politycznymi. Sądzę, że właśnie to powodowało nerwowość wczoraj i dzisiaj - powiedziała Kim Caughey, analityk z Fort Pitt Capital Group w Pittsburghu.
Analitycy zwracają uwagę, że skala wyprzedaży akcji w ostatnim czasie jest duża, gdyż inwestorzy mają świeżo w pamięci ostre spadki w 2008 i z początku 2009 roku, dlatego wolą się oni pozbyć teraz akcji i nie narażać się na większe straty.
Najsłabszym sektorem w środę były firmy przemysłowe, a także paliwowe i surowcowe, czyli te, które należały do najmocniejszych dzień wcześniej. Najlepiej natomiast prezentowały się sektory zaliczane do tzw. defensywnych, czyli telekomunikacja i ochrona zdrowia.
Zyskiwały duże banki, w tym JP Morgan i Bank of America, liderzy spadków na poprzedniej sesji.
Na rynku pojawiło się kilka informacji o planowanych fuzjach i przejęciach, ale nie wywołało to pozytywnych reakcji wśród inwestorów. Google ma kupić norweską spółkę Global IP Solutions, Yahoo chce przejąć Associates Content, a Symantec ma kupić prawa do jednej z technologii należących obecnie do VeriSign.
Departament Pracy poinformował, że ceny konsumpcyjne (CPI - consumer price index) w USA w kwietniu spadły o 0,1 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca. Inflacja bazowa, czyli wskaźnik, który nie uwzględnia cen paliw i żywności, pozostała natomiast bez zmian.
Amerykańska Rezerwa Federalna podniosła w środę prognozę wzrostu gospodarczego w USA w tym roku. Fed spodziewa się, że wzrost gospodarczy w USA wyniesie 3,2 - 3,7 proc. Wcześniejsza prognoza ze stycznia tego roku mówiła o wzroście PKB na poziomie 2,8-3,5 proc.