Warszawa wraca do gry
Wczorajszy dzień uświadomił inwestorom, że mowa o zmianach w OFE mogła być jedynie pretekstem do korekty, ale rynek i tak będzie kontynuował trend wzrostowy.
Potwierdzają to nowe szczyty i bardzo mocne zachowanie Warszawy na tle innych parkietów.
Siłę naszego parkietu ciężko wytłumaczyć. Być może inwestorom znudziło się wyczekiwanie na korektę w USA, która nadejść nie może? Dobre nastroje ciężko tłumaczyć danymi makro, gdyż te po pierwsze nie były dużego kalibru, a po drugie wcale nie były tak rewelacyjne jak mogłoby się wydawać po zwyżce na parkiecie. Owszem, index ZEW wzrósł trzeci miesiąc z rzędu i to bardziej od prognoz, ale już wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku nie zaskoczył równie pozytywnie, a raport kwartalny Citigroup okazał się gorszy od prognoz.
Byki jednak były zdeterminowane by odrobić całe straty z noworocznej korekty i z nawiązką się to im udało. Nowe rekordy mówią same za siebie i potwierdzają panujący od dwóch lat trend. Wzrosty były przekrojowe i nie ograniczały się jedynie do spółek surowcowych, ale tyczyły się również banków i to pomimo już przesądzonego podatku bankowego, o czym nie omieszkał wczoraj wspomnieć wiceminister finansów. Widać przeciwności nie brakowało, ale nie były one barierą przed prawie 3-procentowymi wzrostami.
Na rynku walutowym euro dalej się wzmacniało, co próbowano tłumaczyć porozumieniem ministrów finansów strefy euro. To ciekawe tłumaczenie, gdyż praktycznie rzecz biorąc do żadnego porozumienia nie doszło. Wciąż tkwimy w tych samych ustaleniach, a raczej ich braku, co na początku tygodnia. Niemcy pomocy na dzień dzisiejszy nie zwiększą, a mowa o kompleksowej pomocy przypomina mantrę nieustannie powtarzaną, z której na dzień dzisiejszy nic nie wynika. Widać inwestorzy wierzą w to co chcą i na docierające wiadomości patrzą przez różowe okulary.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi