Warszawiak zarabia jedną czwartą tego, co nowojorczyk
Przeciętny warszawiak zarabia niespełna jedną czwartą tego, co mieszkaniec Nowego Jorku
05.08.2011 | aktual.: 05.08.2011 13:59
W styczniu firmy zatrudniły 121,8 tys. osób. To najwyższy miesięczny wzrost zatrudnienia od 15 lat – wynika z danych GUS.
Przeciętne wynagrodzenie wynosi obecnie 3391,59 zł – poinformował GUS. To oznacza, że pensje Polaków w styczniu wzrosły o 5 proc. (w porównaniu ze styczniem 2010 r.). Po odliczeniu inflacji zarabiamy więc o 1,2 proc. więcej niż w ubiegłym roku, wynika z danych GUS. Obecnie bardziej aktywni są ludzie młodzi, ale jak wskazują specjaliści, również ci po 40. i 50. roku życia. Te osoby szukają przede wszystkim prac dodatkowych, na części etatów.
Mapa polskich zarobków od dawna pozostaje bez większych zmian. Stan ten potwierdza też nowy raport firmy Sedlak & Sedlak. Najwyższe zarobki (4,5 tys. zł - mediana) w woj. mazowieckim. Dalej Pomorze (3,7 tys.), Dolny Śląsk (ok. 3,7 tys.) i Wielkopolska (3,5 tys.). Na drugim końcu płacowej tabeli – Mazury i tzw. „ściana wschodnia” (od 2,7 do 2,9 tys. zł). Nie zanosi się, by cokolwiek mogło zakłócić ten obraz.
Nawet wysokiej klasy specjalista na prowincji nie osiągnie raczej tego pułapu zarobków, co jego kolega z dużej aglomeracji. W danych z raportu firmy Sedlak & Sedlak zwraca uwagę różnica między wysokością zarobków w głównych miejskich ośrodkach i w podległych im regionach. W najbogatszym regionie kraju średnia warszawska pensja wynosi 5 tys. zł, ale już w woj. mazowieckim jest o 500 zł niższa. W pomorskim średnia to 3,7 tys., w Gdańsku – 4 tys. zł. W woj. śląskim 3,3 tys., a w Katowicach – 3,75 tys. Podobnie w najgorzej zarabiającym woj. lubelskim – tam średnia płaca w Lublinie sięgnęła 3 tys. zł, a w województwie zatrzymała się na poziomie 2 765 złotych.
Chociaż średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw w Polsce wzrosła, to nadal jesteśmy biednym narodem na tle świata.
Niedawno analitycy z banku UBS opublikowali raport, z którego wynika że sytuacja finansowa pracujących w Polsce poprawia się. Jeżeli 2009 r. zarobki przeciętnego obywatela Warszawy stanowiły 21,4 proc. zarobków nowojorczyka, to w 2010 stanowiły 23,7 proc.
Warszawiak zarabia nominalnie więcej niż mieszkaniec Bratysławy (19,6 proc.), Budapesztu (19,7 proc.) czy Wilna (19,1 proc.), ale mniej niż mieszkaniec Pragi (24,4 proc.) i Tallina (23,8 proc.). Najwięcej zarabia mieszkaniec Zurychu - 121,8 proc. tego co nowojorczyk.
Przeciętnie zarabiający mieszkaniec Warszawy może sobie kupić 38,5 proc. tego, co za swoją pensję kupuje nowojorczyk. Wyprzedzamy pod tym względem Wilno (34,7 proc.), Rygę (32,9 proc.) i Budapeszt (28,9 proc.), a przegrywamy z Tallinem (47,6 proc.), Pragą (46 proc.) i Bratysławą (38,7 proc.).
toy/ak