Ważne zmiany dla pracowników za granicą
Unijni ministrowie ds. pracy porozumieli się w poniedziałek w Brukseli ws. nowej dyrektywy, która ma lepiej chronić prawa pracowników delegowanych
10.12.2013 | aktual.: 10.12.2013 12:33
Unijni ministrowie ds. pracy porozumieli się w poniedziałek w Brukseli ws. nowej dyrektywy, która ma lepiej chronić prawa pracowników delegowanych. Kraje będą mogły wybrać, czy stosują solidarną odpowiedzialność w sektorze budownictwa czy też wprowadzają sankcje.
Porozumienie po ok. ośmiogodzinnych negocjacjach ogłosiła litewska minister pracy Algimanta Pabedinskiene.
Pracownicy delegowani to ci, którzy w ramach swojej umowy o pracę wyjeżdżają tymczasowo za granicę, aby tam pracować nadal dla swojego pracodawcy. Na miejscu powinny ich obowiązywać przepisy kraju, w którym pracują, dotyczące m.in. godzin pracy, minimalnego wynagrodzenia, minimalnej liczby płatnych dni wolnych czy norm BHP.
Jednak w praktyce z powodu braku odpowiednich kontroli przepisy te nie zawsze są stosowane. Powoduje to z jednej strony nieodpowiednie traktowanie pracowników delegowanych, a z drugiej strony pracownicy ci są postrzegani w danym kraju jako nieuczciwa konkurencja.
W marcu 2012 r. Komisja Europejska przedstawiła propozycję tzw. dyrektywy wdrożeniowej, która ma wzmocnić obowiązujące obecnie unijne przepisy z 1996 roku. Nowa dyrektywa ma utrudnić obchodzenie tych przepisów przez nieuczciwych przedsiębiorców i lepiej chronić pracowników delegowanych.
Punktem, wokół którego toczył się najbardziej zażarty spór między krajami UE, była propozycja wprowadzenia tzw. solidarnej odpowiedzialności. Chodzi o to, by za niewywiązywanie się z obowiązków wobec pracowników delegowanych przez podwykonawcę był odpowiedzialny także główny wykonawca. I tak, gdyby podwykonawca nie wypłacił wynagrodzenia pracownikom delegowanym, obowiązek ten przechodziłby na wykonawcę. Obecnie solidarną odpowiedzialność stosuje tylko osiem krajów UE (Austria, Niemcy, Hiszpania, Finlandia, Francja, Włochy, Holandia, Belgia).
Polska podchodziła sceptycznie do instytucji odpowiedzialności solidarnej - przypomniał wiceminister pracy Radosław Mleczko. "Obawialiśmy się, że wprowadzenie jej w sposób nazbyt szeroki może prowadzić do tego, że firmy delegujące znajdą się w sytuacji trudniejszej, niż firmy w inny sposób angażujące pracowników" - powiedział.
Zgodnie z poniedziałkowym porozumieniem, odpowiedzialność solidarna będzie obowiązywała wyłącznie w sektorze budownictwa. Kraje będą mogły jednak zdecydować, że zamiast niej wprowadzą inne formy odpowiedzialności, np. sankcje wobec głównego wykonawcy. Będą one możliwe w przypadku "oszustw i nadużyć, w sytuacjach, gdy pracownicy mają problem z uzyskaniem praw", np. gdy pracownikowi nie zostało wypłacone wynagrodzenie - wynika z przyjętego dokumentu.
- Zawarliśmy zapisy, które pozwalają również wykorzystać przez państwo członkowskie inne środki niż odpowiedzialność solidarna. Nie ma obligatoryjnej odpowiedzialności solidarnej. Chodzi o to, (...) żeby skutecznie zabezpieczać prawa pracowników, szczególnie w zakresie ich wynagrodzenia - wyjaśnił Mleczko.
W poniedziałek ministrowie porozumieli się też w sprawie drugiej spornej kwestii, czyli katalogu środków kontroli przedsiębiorców delegujących pracowników. Chodzi np. o obowiązek posiadania określonych i przetłumaczonych dokumentów czy wyznaczenie osoby do negocjowania ze związkami zawodowymi, jeżeli jest to konieczne.
Jak poinformował Mleczko, do katalogu można będzie wprowadzić nowe środki, jeśli dotychczasowe są niewystarczające i jeśli nowe są "konieczne i proporcjonalne". O zamiarze lub stosowanych środkach kraj będzie jednak musiał poinformować Komisję Europejską.
- Nam zależało za tym, żeby stworzyć katalog zamknięty środków administracyjnych i kontrolnych i (...) żeby określić jasno procedurę, w jaki sposób państwa będą mogły poszerzać katalog. Taka procedura została przewidziana - powiedział Mleczko.
Powstanie też jednak strona internetowa, na której pracodawcy będą mogli znaleźć informacje dotyczące środków administracyjnych i kontrolnych. "Będą mogli również oczekiwać od KE systematycznego monitorowania tego procesu, a także raportowania" - dodał Mleczko. Jego zdaniem dzięki temu firmy "będą miały w miarę przejrzystą sytuację i przewidywalność, która jest w procesie delegowania niezwykle ważna".
Polska, skąd pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE, ale też Węgry, Czechy, Wielka Brytania, Irlandia chciały, aby lista środków kontroli była zamknięta, by uniemożliwić mnożenie biurokratycznych przeszkód dla usługodawców wysyłających pracowników za granicę. Są nimi najczęściej małe i średnie przedsiębiorstwa.
Otwarty katalog umożliwiałby krajom stosowanie ostrzejszych sposobów kontrolowania pracodawców. Takie rozwiązanie postulowały m.in. Francja, Belgia, Niemcy i Włochy.
Zdaniem Mleczki w przypadku braku porozumienia w poniedziałek w przyszłości mogłyby zostać przyjęte mniej korzystne dla Polski zapisy.
W poniedziałek ministrowie mieli ostatnią szansę na porozumienie się w tej sprawie, aby zakończyć prace nad dyrektywą jeszcze przed wiosennymi wyborami europejskimi.
W najbliższym czasie litewska prezydencja rozpocznie negocjacje z Parlamentem Europejskim, które będą kontynuowane przez Grecję. Obejmuje ona półroczne przewodnictwo w Radzie UE w styczniu 2014 r.
Polska jest krajem, który deleguje do innych krajów UE najwięcej pracowników: ponad 200 tys. z 1,2 mln delegowań rocznie w całej UE. Delegowani Polacy pracują głównie w sektorze budowlanym i transportowym; najczęściej wyjeżdżają do Niemiec, a także m.in. do Holandii i Danii. W czołówce krajów delegujących są też Niemcy i Francja. Pracownicy delegowani jeżdżą najczęściej do Niemiec, Francji, Holandii i Belgii.
Apel KE o szybkie przyjęcie nowych przepisów ws. delegowania pracowników
Po poniedziałkowym porozumieniu unijnych ministrów ds. pracy w sprawie nowej dyrektywy, która ma lepiej chronić prawa pracowników delegowanych, Komisja Europejska wezwała Parlament Europejski i kraje UE do jak najszybszego przyjęcia nowych przepisów.
W najbliższym czasie litewska prezydencja rozpocznie negocjacje z PE, które będą kontynuowane przez Grecję. Kraj ten obejmuje półroczne przewodnictwo w Radzie UE w styczniu 2014 r.
Komisarz UE ds. zatrudnienia Laszlo Andor wyraził zadowolenie z poniedziałkowej decyzji. - Istnieje pilna potrzeba wzmocnienia środków bezpieczeństwa w unijnych przepisach, by upewnić się, że prawa pracowników delegowanych są przestrzegane – oświadczył Andor. Jego zdaniem dzięki nowym przepisom europejskie firmy będą mogły funkcjonować z większą przejrzystością.
- Teraz wzywam Parlament Europejski i Radę do tego, by jak najszybciej doszło do ostatecznego przyjęcia dyrektywy - dodał Andor.
Zdaniem przewodniczącego PE Martina Schulza zmiany w przepisach są konieczne, gdyż dyrektywa z 1996 roku przedawniła się i „nie odpowiada dzisiejszym wyzwaniom”. Według Schulza nowe przepisy ograniczą zjawisko dumpingu socjalnego.
- Teraz zaczną się negocjacje z Parlamentem Europejskim, który liczy na to, że jeszcze bardziej poprawi tekst - dodał Schulz.
Zadowolenie z poniedziałkowego porozumienia wyraził też szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Jego zdaniem lepsza kontrola i skuteczniejsze egzekwowanie wspólnych zasad dotyczących pracowników delegowanych w Unii przyczynią się do zmniejszenia liczby nadużyć dotyczących swobodnego przepływu pracowników. Van Rompuy zaapelował do PE i Rady o jak najszybsze wspólne porozumienie w sprawie nowej dyrektywy.
Jak oceniła litewska minister pracy Algimanta Pabedinskiene, ta dyrektywa ułatwi krajom swobodne świadczenie usług i przyczyni się do uczciwej konkurencji między dostawcami usług. Ustanowi też „lepsze standardy dla zabezpieczenia społecznego pracowników delegowanych” - oświadczyła minister.
Jej zdaniem dyrektywa jest korzystna dla wszystkich krajów Unii, niezależnie od tego, czy to do nich delegowani są pracownicy czy też to ich obywatele wyjeżdżają do pracy za granicę.
MA