Wielka wojna o krówki
Na granicy województw świętokrzyskiego i podkarpackiego wybuchła prawdziwa wojna. O krówki. Każdy z producentów – spółdzielnia mleczarska z Opatowa i spółdzielnia ze Stalowej Woli – twierdzi, że to właśnie on produkuje najlepsze i najprawdziwsze krówki.
11.02.2013 06:59
– My produkujemy sławne Krówki Opatowskie od 30 lat – mówi Roman Marchewka (46 l.), prezes OSM z Opatowa (woj. świętokrzyskie). – Mamy renomę i dużo stałych klientów. Dodaje, że konkurencji się nie boi, ale to, co zrobili w Stalowej Woli, go oburza. A co zrobili?
Otóż OSM Stalowa Wola zaczęła produkcję swoich krówek. Prezes z Opatowa mówi, że rozdrażniło go to, że w publikacjach prasowych prezes ze Stalowej Woli opowiadał, że ich słodycze są produkowane według takiej samej receptury jak te z Opatowa. Dlatego wezwał konkurencję do „zaprzestania naruszania prawa i nieuczciwej konkurencji.”
– Dla naszej firmy to być albo nie być, bo innych wyrobów już nie robimy – podkreśla Jadwiga Maluchnik (57 l.), wiceprezes z Opatowa. – Robimy krówki ręcznie i nie pozwolimy, by inni na naszej renomie budowali swoją.
Krzysztof Skiba, prezes OSM Stalowa Wola (woj. podkarpackie), broni się tym, że jego firma niedawno sprzedawała opatowskie krówki, ale teraz postanowiła je produkować. Zapewnia, że technologię i recepturę opracowała zewnętrzna firma, a wszystko jest opisane nawet w podręczniku szkolnym dla cukierników z 1971 r.
– Mieli pokazać nam, jak robić dobre cukierki, to im się udało. Nigdy nie powiedziałem, że nasza receptura pochodzi z Opatowa, tylko przyznałem, że nasze krówki są równie dobre jak tamte – tłumaczy prezes Krzysztof Skiba. – Każdy klient dobrze wie, jaki produkt kupuje. Nasz przecież wyróżnia się zupełnie inną etykietką.
Kto ma rację? Wszystko wskazuje na to, że sprawa trafi do sądu. Bo ani jeden, ani drugi z prezesów nie zamierza się poddać.