"Wolność jest zagrożona, Polska jest w stanie rozsypki"
- Wolność jest zagrożona, państwo polskie jest w stanie rozsypki, czego dowiodła katastrofa smoleńska. Usłyszałem ostatnio w czasie dyskusji w małym gronie, że może znowu nadejdzie w Polsce taki czas, że trzeba będzie dawać świadectwo – stwierdza w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" prof. Zdzisław Krasnodębski.
11.09.2010 | aktual.: 13.09.2010 11:37
Krasnodębski stwierdza, że w Polsce trwa nagonka na PiS ponieważ większość dziennikarzy sympatyzuje z PO. - Podejmuje się próbę tłumienia głosów niezadowolenia społecznego – ubolewa profesor i zauważa, że w Polsce od trzech lat rządzi PO, a media wciąż mówią o PiS.
Krasnodębski ocenia, że strategia sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego w czasie wyborów prezydenckich mogła być lepsza. - Należało mówić spokojnie, ale stanowczo, co katastrofa smoleńska oznacza dla naszego państwa i co oznacza postępowanie rządu – uważa profesor. - Być może wynik byłby podobny – albo być może byłby nieco gorszy. Ale dzisiejsza sytuacja polityczna byłaby inna.
Pewne sprawy byłyby od samego początku postawione jaśniej. A teraz łatwo wmawiać Polakom, że Kaczyński zmienił zdanie. Trwały, konsekwentny przekaz byłby bardziej zrozumiały – ocenia. - Ja naprawdę nie znam nikogo, kto głosował, tak jak głosował, dlatego że Marek Migalski założył kapelusz kowbojski, a przedtem kupił stringi – mówi z przekąsem.
Zdaniem prof. Krasnodębskiego najpoważniejszym problemem Polski jest PO, która oszukuje Polaków. - Dopiero, gdy nastąpi zmiana rządu, okaże się, jaka jest naprawdę sytuacja polskiego budżetu – ostrzega. Jego zdaniem rząd stosuje kreatywną księgowość. - Rząd zaciąga kredyty, żeby wypłacić ludziom emerytury albo żeby spłacać zobowiązania wobec OFE. Chciałbym, żeby dziennikarze tym się zajmowali. Przecież ten system emerytalny się załamie. Niedługo ludzie zobaczą, jak niskie mają emerytury – prognozuje.