"Wydałam ostatnią kasę". Fani Taco Hemingwaya totalnie zaskoczeni

Wtorek, godzina 22.24. Zerkam na telefon. Trzy wiadomości na Messengerze: „Jest nowy Taco!”. Tak szybko na newsy nie reaguje nawet Reuters. Album Taco Hemingwaya „Pocztówka z Wwa, lato ‘19” ujrzał światło dzienne dwa tygodnie przed zapowiadaną premierą. Nie wszyscy fani są z tego powodu zadowoleni.

"Wydałam ostatnią kasę". Fani Taco Hemingwaya totalnie zaskoczeni
Źródło zdjęć: © Youtube.com

25.07.2019 09:39

Dzień ogłoszenia daty premiery nowego krążka Rapowego Wieszcza Polski był również dniem startu przedsprzedaży. Fani popędzili na stronę internetową wytwórni Asfalt Records i zaczęli masowo dodawać krążki do wirtualnego koszyka. Efekt? Padły serwery. Gdyby Taco zdecydował się sprzedawać płyty w Lidlu, sieć pewnie musiałaby zgłosić imprezę masową.

Nikt nie wie, co mam w planach

Emocje związane z próbami zamówienia preorderu opadły i ustąpiły miejsca napięciu związanemu z oczekiwaniem. Kolejni artyści wrzucali na swoje instagramowe story charakterystyczne logo symbolizujące nową produkcję warszawskiego rapera. Działania promocyjne jeszcze bardziej podsycały emocje. Wśród fanów trwały spekulacje – kto jeszcze zaśpiewa „na feacie”? Ile razy w tekstach padnie słowo „Warszawa”? Czy artysta powróci do stylu z czasów „Trójkąta warszawskiego”?

Rozważania miały trwać do 9 sierpnia. Jednak – jako że Raper Znad Wisły lubi robić swoim fanom niespodzianki – zdecydował się wypuścić album już w lipcu. „Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę zmyłkę i że preorderowicze nie poczują się urażeni. Potraktujcie ten album jako jeden wielki singiel” – pisze na swoim Instagramie, zapowiadając tym samym prace nad kolejnym projektem.

Zobacz także: Zbigniew Ziobro jakiego nie znacie. Mówił o strachu przed dentystą

– Spodziewałem się tego. Fifi przyzwyczaił fanów do wypuszczania albumów znienacka. Sam zamówiłem preorder, ale nie czuję się specjalnie poszkodowany - preorderowicze i tak mają otrzymać płytę z dwoma dodatkowymi utworami. – mówi 23-letni Mateusz, określający się mianem „największego fana Taco”.

To, co jednym jawi się jako błogosławieństwo, dla innych jest osobistą tragedią. Niektórzy nie kryją zażenowania:
- Ja się popłakałam, bo wydałam ostatnią kasę na preorder… a tu nagle płyta. Ale można było spodziewać się tego po Taco” – pisze Dominika, członkini jednego z internetowych fanclubów rapera.

Niniejszą EPkę rzucę na torrenty

Taco Hemingway znany jest z niesztampowego podejścia do promocji i dystrybucji. Tym, co cenią w nim fani – oprócz oczywiście niezaprzeczalnej wartości jego twórczości – jest fakt, że wszystkie wydane przez niego albumy można legalnie i nieodpłatnie pobrać z internetu.

Artysta otwarcie przyznaje, że w młodości muzykę pozyskiwał z nielegalnych źródeł – na początku były to pirackie płyty ze Stadionu Dziesięciolecia, następnie krążki pobierane z torrentów. „Poczucie winy rosło. Obiecałem sobie, że – celem spłacenia długu – moje albumy zawsze trafiać będą do internetu za darmo” – tłumaczy muzyk.

Ile w takim razie zarabia Taco Hemingway? Czy opłaca mu się udostępniać swoje albumy bez opłat? Na początku kariery bezpłatny dostęp do płyt umożliwiał szerokiemu gronu odbiorców zapoznanie się z jego twórczością – było to świetne działanie promocyjne. Później, jako że popularność rapera rosła w zawrotnym tempie, fani zaczęli kupować jego krążki w celach kolekcjonerskich – mimo że nadal były dostępne za darmo. Patrząc długoterminowo, była to bardzo dobra decyzja.

Należy przy tym zaznaczyć, że w przypadku muzyków wydających płyty za pośrednictwem wytwórni do nich samych trafia jedynie mały procent zysku ze sprzedaży. Najwięcej korzyści finansowych czerpią z koncertów – w przypadku znanych osobowości takich jak Taco Hemingway jest to minimum 30 tys. złotych za jeden koncert.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)