Wyjechali do Hiszpanii i nie mają jak wrócić
Mój syn pojechał do pracy do Hiszpanii i
nie może wrócić! Z innymi Polakami siedzi na walizkach i nie
wiedzą co robić - skarży się Maria J. z Zielonej Góry i szuka
pomocy w gazecie.
13.10.2006 | aktual.: 27.07.2007 10:46
Jak pisze "Gazeta Lubuska", Andrzej, syn pani Marii w sierpniu zgłosił się do zielonogórskiego pośredniaka, który organizował wyjazd do pracy przy zbiorze winogron w Hiszpanii. _ Syn wyjechał z Zielonej Góry autokarem z dużą grupą. Dzwonił do domu z Hiszpanii i mówił, że jest zadowolony z pracy. Bardzo chwalił pracodawcę _- opowiada pani Maria.
Problem zaczął się w minioną niedzielę. Okazało się, że Andrzej J. nie ma jak wrócić do domu. Zadzwonił do matki z prośbą o interwencję.
W podobnej sytuacji są i inni Polacy. We wrześniu na zbiór winogron do Hiszpanii pojechało z woj. lubuskiego i dolnośląskiego 370 osób. Do pracy zaproszeni zostali przez stowarzyszenie plantatorów winogron z Toledo. W kontrakcie Hiszpanie zapewniali polskim pracownikom dowóz do pracy i powrót do domu.
_ Są problemy z powrotem tych ludzi. Stowarzyszenie plantatorów rozwiązało umowę z przewoźnikiem _- mówi Małgorzata Kordoń, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. _ Od polskiego ambasadora w Madrycie wiemy, że pomógł w powrocie do kraju czterem rodakom. _
Ambasada Hiszpanii interweniowała u plantatorów. Listownie zapewniła WUP, że do Polski już wraca 70 pracowników, a kolejnych 50 miało wyjechać w środę. Okazało się, że wielu Polaków zostało w Hiszpanii i szuka pracy na własną ręką. Stąd trudności ze skompletowaniem pełnej liczby pasażerów autobusu. _ Szkoda, że tak późno zgłosiłam się do "GL", syn wróciłby szybciej _ - mówi pani Maria. _ Teraz musi czekać na kolejny transport _. (PAP)