Wysłała zdjęcie i życiorys. Nie wymagano żadnych kwalifikacji

Co czwarty Polak odpowiedziałby na zagraniczną ofertę pracy, w której pracodawca nie stawia żadnych wymagań kandydatom. Ta beztroska jest na rękę handlarzom żywym towarem.

Obraz

Ewa pochodzi z małej wsi pod Wejherowem, gdzie bieda aż piszczy. Cztery lata temu skończyła szkołę handlową. Ale - jak twierdzi - do pracy za ladą talentu nie ma. Owszem, sprzedawała w sklepie, sprzątała pensjonat, roznosiła obiady w szkolnej stołówce, ale po okresie próbnym żaden szef nie chciał przedłużyć z nią umowy. Pogodziła się z tym, że już nic dobrego jej nie spotka. Ani na rynku pracy, ani w życiu. Ale oto pewnego dnia znalazła w internecie ogłoszenie: „Bogaty Holender szuka żony w Polsce”. Wysłała swoje zdjęcie i życiorys pod wskazany adres. Potem były jeszcze rozmowy przez komórkę, prowadzone z pomocą tłumacza. Po kilku tygodniach dziewczyna dostała zaproszenie i bilet na samolot do Amsterdamu. Na lotnisku czekał na nią „przyszły małżonek”, który – o dziwo – świetnie mówił po polsku. Zawiózł ją rozklekotanym samochodem do starej, walącej się kamienicy na peryferiach, która okazała się - agencja towarzyską.

Ewa wydostała się stamtąd dopiero po 1,5 roku – dzięki jednemu z klientów, młodemu Holendrowi, który odwiedzał agencję często, głównie ze względu na Polkę.

- Długo nie mogłam się zdecydować, by opowiedzieć mu, jak zostałam sprzedana przez własnych rodaków. Wreszcie się przemogłam. Chłopak powiadomił policję. Tak zaczęło się rozpracowywanie dużej sprawy – wspomina Ewa.

Dziś ma narzeczonego, który lubi żartować, że Ewa miała więcej szczęścia niż rozumu. Jej nie jest do śmiechu, ale przyznaje partnerowi rację. I cieszy się, że jej nie odrzucił, kiedy wyjawiła mu prawdę o pracy w seksbiznesie.

Groza i wstyd

Ewa to jedna z milionów ofiar handlarzy ludźmi. Współcześni niewolnicy. Świadczą usługi seksualne, żebrzą na ulicach, kradną w hipermarketach. A nawet wyłudzają świadczenia socjalne i kredyty, by potem pieniądze oddać swym oprawcom. Proceder kwitnie. Nie tylko gdzieś daleko w świecie, np. w Azji czy Ameryce Łacińskiej. Bo to przez Polskę wiedzie jeden z głównych szlaków szmuglowania ofiar. A często są nimi np. „tirówki”, czyli Białorusinki, Ukrainki bądź Rosjanki kupczące ciałem przy każdej ważniejszej drodze w naszym kraju. Jedne skusiła atrakcyjna oferta matrymonialna, inne – propozycja pracy, nauki czy ciekawego wyjazdu.

- Wolność i godność tracą młode kobiety, ale także bezrobotni, niepełnosprawni i chorzy – informuje Grzegorz Waśko, prywatny detektyw zajmujący się m.in. poszukiwaniem za granicą osób zaginionych. - Atrakcyjne panie – a często też kilkuletnie dzieci – sprzedawane są do domów publicznych. Natomiast osoby z różnych powodów niezdolne do pracy zawodowej muszą np. zakładać konta, by gangsterzy na ich karty kredytowe i debety mogli kupować sprzęt RTV.

Albo zostają dilerami narkotyków jak Tadeusz Furman, młody mechanik z Gdańska. Został zwerbowany przez polską szajkę działającą w Niemczech. Dał się nabrać na ofertę dobrze płatnej pracy (3 tys. euro miesięcznie) w warsztacie samochodowym w Hamburgu. Na miejscu przestępcy zakomunikowali, że ogłoszenie było blefem. Zabrali mu dokumenty, głodzili i bili. Na początku próbował się stawiać. Jednak tydzień spędzony w obskurnej norze bez okien zrobił swoje.

- Ostatecznie złamały mnie groźby bandytów, że zgwałcą mi żonę, która pozostała w kraju. A do tego podpalą sklep teścia i szwagra. Nie wiem, kto był ich informatorem, ale faktycznie, świetnie orientowali się w mojej sytuacji rodzinnej – wspomina Furman.

Mężczyzna rozprowadzał narkotyki głównie w dyskotekach i przed szkołami. Po miesiącu wpadł w ręce hamburskiej policji, która już od dawna miała na oku polską grupę przestępczą. To zatrzymanie pozwoliło mu odzyskać wolność i wrócić do kraju.

- Niech moja historia będzie przestrogą dla innych młodych Polaków, szukających za granicą lepszej pracy i wyższych zarobków, bez dokładnego sprawdzenia, kim są ludzie oferujący tak atrakcyjne warunki – podkreśla Tadeusz Furman.

Nie tylko seksbiznes

Według szacunków ONZ, każdego roku na całym świecie od 2 do 4 milionów osób staje się ofiarami handlu żywym towarem. A według National Crime Squad (Wielka Brytania), co roku około 200 tysięcy osób jest nielegalnie wwożonych do Unii Europejskiej, z czego znaczna większość jest wykorzystywana seksualnie.

- Skala zjawiska świadczy zarówno o bezwzględności sprawców, jak i o naiwności tych, którzy dają się im zwerbować. Niestety, ostrożnością nie grzeszą też Polacy – przyznaje detektyw Waśko.

Według zeszłorocznego badania TNS OBOP, zdecydowana większość (65 proc.) Polaków zdaje sobie sprawę, że handel ludźmi istnieje, a jednak mało kto dopuszcza do siebie myśl, że sam mógłby wpaść w sieć zastawioną przez przestępców. Jedna trzecia ankietowanych podjęłaby pracę w kraju, którego języka nie zna, a 20 proc. pojechałoby tam bez znajomości żadnego języka obcego. Aż co czwarty respondent deklaruje, że odpowiedziałby na ogłoszenie oferujące pracę bez żadnych wymagań, a tylko co setny zabrałby ze sobą numery telefonów konsulatu i innych instytucji niosących pomoc ofiarom procederu.

Większość uczestników sondażu TNS OBOP handel żywym towarem kojarzy głównie z wywożeniem dziewcząt do domów publicznych. A przecież proceder dotyczy nie tylko seksbiznesu i nie tylko kobiet. 15-20 proc. wszystkich ofiar to mężczyźni – wynika z danych fundacji La Strada. Jedynie część „niewolników” obojga płci zajmuje się prostytucją czy gra w filmach porno. Handel ludźmi to każda praca przymusowa – najczęściej w charakterze pomocy domowej, w rolnictwie, przemyśle, budownictwie i branży hotelarskiej.

Mirosław Sikorski

\ak

Wybrane dla Ciebie
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów
ZUS zmienia terminy wypłat. Te grupy dostaną pieniądze wcześniej
ZUS zmienia terminy wypłat. Te grupy dostaną pieniądze wcześniej
Rewolucja w polskich sadach. Oto jak zbiera się teraz jabłka
Rewolucja w polskich sadach. Oto jak zbiera się teraz jabłka
Zamykają zakład w Niemczech. Produkcja trafić m.in. do Polski
Zamykają zakład w Niemczech. Produkcja trafić m.in. do Polski
Skarbówka dała zielone światło. Te wydatki wliczysz do kosztów
Skarbówka dała zielone światło. Te wydatki wliczysz do kosztów
Duża zmiana na Poczcie już wkrótce. Mówią o rewolucji
Duża zmiana na Poczcie już wkrótce. Mówią o rewolucji