Wyższa pensja dla syna szefa. Patologia czy norma?
Szef przyjął do pracy swoje dziecko i od razu dał mu pensję, na którą Ty pracujesz od lat? Niesprawiedliwe, a może normalne?
24.03.2011 | aktual.: 24.03.2011 11:30
Córka i siostrzeniec
- Pracuję w miejskim ośrodku pomocy społecznej, wolę nie podawać w jakim mieście. Jestem pracownikiem socjalnym od 5 lat, ukończyłam kierunkowe studia i znalazłam pracę zgodną z wykształceniem. To ciężka i odpowiedzialna praca. Jesteśmy narażeni na ataki klientów, wielu z nich przychodzi do nas z roszczeniami. Tak, czy siak jestem zadowolona. Kłopot w tym, że kierowniczka miesiąc temu zatrudniła na swego zastępcę swoją córkę, która dopiero ukończyła studia, jakieś prywatne hotelarskie. Córka zarabia więc więcej niż ja, bo ma dodatek funkcyjny. Do tego nie ma kwalifikacji, ani praktyki. Źle odnosi się do klientów, mówi, że z tym brudasem i alkoholikiem nie będzie rozmawiać. Brzydzi się bezdomnymi, zatyka sobie nos, gdy przychodzą po zasiłek. Komentuje prośby rodzin wielodzietnych, że jak można mieć tyle dzieci. Co gorsza kierownik kilka dni temu przyjął nowego pracownika, swego siostrzeńca. To osoba, która jest po maturze i będzie robić jakieś studia zaocznie. Jest mi przykro, bo chłopak ten przyjeżdża do
pracy dobrym samochodem, nosi drogie koszule. Nie wyobrażam sobie, by mógł pójść na wywiad do klienta, do jego domu, który może nie być najczystszy – bo z takimi ludźmi też pracujemy. Nie wnikam w kwestie rekrutacyjne, nie wiem, czy było ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników. Ale wydaje mi się, że kierowniczka zamierza całą swoją rodzinę umieścić w naszej instytucji. Sama zaś myśli o awansie, żyje w komitywie z burmistrzem. Uważam, że to karygodne i zamierzam wysłać anonim do ministerstwa i urzędu wojewódzkiego – opowiada Mirosława, pracownik socjalny.
Synek szefa
W podobnej sytuacji jest Michał, który pracuje w firmie transportowej. Zajmuje się załatwianiem zleceń i nadzorem nad kierowcami. Jak mówi pół roku temu szef zatrudnił swego syna.
- Nic nie mogę zrobić, bo szef jest właścicielem firmy i może zatrudniać kogo chce. Ale wkurza mnie to, że synek nic nie robi, o niczym nie ma zielonego pojęcia, a dostaje wyższą pensję niż my. Po prostu jest. Na dodatek rządzi się, jest bezczelny, potrafi skrytykować długoletniego pracownika, który jest trzonem firmy. Jeździ sportowym samochodem, a my doświadczeni pracownicy musimy tłuc się pociągami. Najgorsze, że szef jest zapatrzony w synka, nie da złego słowa o nim powiedzieć. A ja myślę, że synek zrujnuje dorobek szefa i przy okazji nas, pracowników – mówi Michał Kędziora z Suwałk.
Ojciec jest surowy
Jacek jest synem właściciela firmy reklamowej. Jak mówi ledwo wytrzymuje w pracy. - Ojciec buduje firmę od lat i to było jasne, że ja będę w niej pracował, że stanę się kontynuatorem dzieła ojca. Ojciec niejako zaprogramował moje życie. Wysłał na studia do najlepszych szkół za granicą. Teraz pracuję w firmie jako szeregowy pracownik, rozpoczynam od zera, chociaż mam kwalifikacje, by zarządzać zespołem. Ojciec jest wymagający, krytyczny i dużo bardziej surowy wobec mnie niż wobec innych pracowników. Czasem myślę, że zawsze będę w jego cieniu, nigdy go nie zadowolę. Myślę czasem o odejściu, ale to byłby cios dla ojca. Z drugiej strony go rozumiem, chce być sprawiedliwy i pokazać innym, że nie faworyzuje syna. Tyle, że on wpada w skrajności w tym względzie. Czuję się źle i nie potrafię rozwinąć skrzydeł – mówi Jacek, prosi o anonimowość.
Czy coś złego jest w zatrudnianiu członków rodziny? A gdybyś ty mógł zatrudnić swoje dziecko?
Z sondażu, który przeprowadziliśmy w serwisie Praca.wp.pl wynika, że 67 proc. internautów nie zgadza się, by szefowie zatrudniali członków swoich rodzin, 11 proc. stwierdziło, że nie ma w tym nic złego, zaś 22 proc. twierdzi, że to jest nieodpowiednie, ale tylko na najwyższych szczeblach.
- W urzędach, sądach nie ma takiej możliwości, by np. ojciec i syn pracowali w stosunku podległości. Przepisy dokładnie precyzują te wyłączenia. Duże korporacje określają zasady zatrudniania w specjalnych regulaminach. Najczęściej stosują zapis, że członkowie rodziny nie mogą pracować w jednym dziale – np. mąż nie może być szefem swojej żony. Chodzi o to, by wyeliminować możliwość nepotyzmu, żeby szef zatrudniał najlepszych kandydatów, a nie tych należących do rodziny. Ale już w małych firmach tego typu regulaminy nie obowiązują. Nie ma nad tym kontroli. Bardzo często w firmach pracują całe rodziny. Jeśli szef przyjął taką zasadę, inni pracownicy muszą się z tym pogodzić. Nikt nie może z zewnątrz nakazać właścicielowi firmy, by nie zatrudniał np. syna - tłumaczy Jarosław Grzegorzewski, radca prawny z kancelarii Leximm.
Krzysztof Winnicki