Trwa ładowanie...
blog
19-07-2012 08:46

Z czego żyje najlepsza polska blogerka

Nie ma jeszcze dwudziestu pięciu lat, a udowodniła, że systematyczna praca i konsekwentne działanie, mogą wynieść na szczyt

Z czego żyje najlepsza polska blogerkaŹródło: Maffasion
d1uoqix
d1uoqix

Nie ma jeszcze dwudziestu pięciu lat, a udowodniła, że systematyczna praca i konsekwentne działanie, mogą wynieść na szczyt. Juliett Kuczyńska uznana jest za najlepszą polską blogerkę zajmującą się modą. Poświadcza to liczba osób odwiedzających każdego dnia jej osobistą stronę Maffashion, tysiące fanów na całym świecie i liczne nagrody, które wręczają jej modowi guru. Dlaczego na blogu nie zarabia setek tysięcy złotych, choć mogłaby?

- Twoje zdjęcia publikował m.in. niemiecki „Vogue” i japoński magazyn „NYLON”. Jako jedyna Polka znalazłaś się na pierwszym miejscu, na międzynarodowym portalu lookbook.nu. Jak się czujesz ze sławą?

- Ciągle nie chce mi się w to wierzyć. Pochodzę ze Złotowa. To niewielkie miasteczko koło Piły, w którym dopiero niedawno pojawił się Rossman. Mieszkając tam, nie marzyłam o wielkim świecie czy karierze. Nigdy nie miałam parcia na szkło. Za to od dziecka byłam kreatywna i ciągle poszukiwałam czegoś nowego. Mam wiele zainteresowań i pasji. Śpiewałam w chórze, chodziłam na zajęcia plastyczne, tańczyłam, pływałam, grałam w piłkę nożną. Głowę miałam zawsze pełną pomysłów. Strona, którą prowadzę, powstała z pasji, nie z chęci zysku czy ścigania się o miejsce na podium.

- Długo trwało pięcie się na szczyt?

- Trudno powiedzieć, ponieważ od kiedy pamiętam, robiłam coś związanego z tym, czym się zajmuję obecnie. Od zawsze interesowałam się fotografią. Na komputerowym dysku przechowywałam zdjęcia ściągnięte z sieci, które mnie fascynowały. Bardziej niż sama moda, interesowała mnie stylizacja i konkretna estetyka zdjęć. Lubiłam eksperymentować. Chodziłam do lumpeksów i przerabiałam rzeczy. Miałam sporo pomysłów i postanowiłam się nimi podzielić lub poddać je ocenie. Pięć lat temu założyłam profil na jednym z serwisów modowych. Dodawałam zdjęcia i byłam w tym systematyczna. Zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały, że ludziom podoba się mój styl. Od pewnego serwisu, wraz z innymi dziewczynami, wygrałam zaproszenie na warsztaty modowo-fotograficzne. Wtedy nie myślałam, że tak to się rozwinie. Cieszyłam się, że mogę robić to co lubię. Nawet dzisiaj wolę nie myśleć, nie pamiętać o całej tej popularności i pozycji bloga. Najbardziej mobilizująca i dodająca mi wiatru skrzydła jest sama świadomość zasięgu publikowanych
przeze mnie rzeczy. *- Od kiedy funkcjonuje blog? *

- Blog założyłam trzy lata temu. Pracowałam wtedy w Złotowie jako grafik. Jestem samoukiem. W pracy poznałam i nauczyłam się kolejnych programów. Jednak przede wszystkim najwięcej dała mi nauka projektowania graficznego przy składzie gazet. Gdy postanowiłam pójść na studia, wybrałam kulturoznawstwo o specjalizacji grafika projektowa na uczelni w Poznaniu.

d1uoqix

W tym czasie blog rozwijał się bardzo dynamicznie. Byłam systematyczna, choć miałam coraz mniej czasu, który dzieliłam między pracę na etacie a studia. Regularnie pojawiały się propozycje związane z prowadzeniem bloga. W tym czasie dostrzegł mnie też Vogue, w którym moje zdjęcia zamieszczono dwa razy.

- Podobno postanowiłaś zrezygnować z etatu, by skupić się na prowadzeniu bloga. Ile w tym prawdy?

- W Złotowie kończyła mi się umowa. W tym czasie dostałam ofertę pracy w stolicy. Wtedy zaryzykowałam. Rzuciłam się na głęboką wodę. Przyjechałam na rozmowę i udało się. Dostałam pracę menagera w showroomie z biżuterią Cocktail’me, który mieści się w salonie Jagi Hupało. Przeprowadziłam się. Byłam sama, nieznająca nikogo w nowym mieście, w nowym otoczeniu i wciąż studiami w Poznaniu. Z propozycją współpracy zadzwoniła do mnie Doda. Moim zadaniem było wyszukiwanie dla niej oryginalnych inspiracji, trendów. Ta kilkurazowa „przygoda” pokazała mi nieco specyfikę tej branży. Mimo zmiany życia o 180 stopni, nadal systematycznie prowadziłam Maffashion. Miałam naprawdę dużo zajęć. O 6 rano jechałam do przyjaciela, przez 10-20 minut fotografował mnie i robiliśmy zdjęcia na bloga, po czym szybko jechałam do pracy. Po powrocie obrabiałam zdjęcia, uzupełniałam posty na stronie, odpisywałam na maile, komentarze i uczyłam się do egzaminów. W weekendy jeździłam do Poznania na studia. Nigdzie nie chodziłam, nie
imprezowałam. Gdy to mówię, nikt w to nie wierzy. Nawet po Warszawie poruszałam się tylko po kilku ulicach. Nie miałam kiedy poznać miasta. Z czasem przestałam się wyrabiać, postanowiłam pracować na pół etatu. Późnej i to, z natłoku innych obowiązków, było zbyt dużym obciążeniem. Ciężko było mi wyżyć, ale wierzyłam w bloga i w jego potencjał. Wiedziałam też, że muszę skończyć studia.

- Czy prowadzenie bloga można nazwać pracą? A może to ciągle pasja, która, przy okazji, pozwala zarabiać?

- Teraz jest to już dla mnie praca. Często czuję, jakbym prowadziła małą firmę.

- Wielu osobom czytającym blogi wydaje się, że to łatwa i przyjemna praca - robi się niewiele i w większości to, co się lubi. Jak jest naprawdę?

- Wiem, że wiele osób myśli, że prowadzenie bloga jest banalne. Ale już przestałam z tym walczyć. To nie ma sensu. Każdy musi wyobrazić sobie, że w czasie, gdy on je popcorn przed telewizorem, ja godzinami wybieram zdjęcia na bloga, obrabiam je, szukam pomysłu na stylizacje i... nie dostaję za to pieniędzy, bo przecież za pisanie postów na mojej osobistej stronie nikt mi nie płaci. Profity przychodzą później i są konsekwencją wielu nieprzespanych nocy i mojego ciągłego zaangażowania, dbania o wszystko w pojedynkę.

d1uoqix

- Co cieszy w tym zajęciu?

- To, że się realizuję i jestem sama sobie panią.

- Ile jest prawdy w tym, że na blogu można zarobić krocie. Media wyliczały, że Kasia Tusk na swoim, miesięczne wpływy ma większe niż jej tato. Czy to rzeczywiście tak dobry zarobek? - Rzeczywiście, jeśli blog należy do popularnych, można na nim zarobić duże pieniądze. Jednak ważne jest to, co tak naprawdę po przez prowadzenie bloga chcemy kreować, pokazać. Czy sponsorowane posty np. AGD (za spore pieniądze), czy coś, co ma więcej wspólnego z pojęciem bloga modowego. Firmy oferują średnio 300 – 500 zł za konkursy lub za prezentowanie ich ubrań czy butów. Każdy bloger sam określa sobie stawki; ja wyznaję zasadę „chciwy traci na początku dwa razy”.

Na swojej stronie postanowiłam mocno ograniczyć wpisy sponsorowane. Kiedyś było ich faktycznie więcej, bo cały czas się uczę jakimi zasadami i możliwościami rządzi się blogosfera. Teraz wolę wstawić jeden baner za większą kwotę, niż zachłannie obwiesić stronę reklamami, które jedynie psują estetykę bloga, a pieniądze są z nich żadne. Krótko mówiąc, nie zarabiam tyle, ile bym mogła. Jestem ciągle rozdarta między „czystością” bloga, a możliwością zarobienia pieniędzy. Przyznaję. Raz na jakiś czas przyjmuję interesują mnie reklamę, ponieważ nie pracuję już na etacie, a za coś muszę opłacić czynsz. Nie potrzebuję wiele. Kupony będę odcinała później, ponieważ mocno wierzę w to, co robię. Na szczęście jestem dość ekonomiczna w utrzymaniu. Potrzebuję mieć na opłaty, internet, lody i kawę. Zauważam, że obecnie wiele blogerek zatraciło pasję, licząc na szybki zysk. Jednak ludzi nie da się oszukać. Nie złapią się na przykład na kopiowaniu innych blogów. Nie staniemy „wyjątkowi” powielając pomysły innych. Ja nigdy tego
nie robiłam, inspirowałam się wieloma rzeczami, ale nigdy nie udawałam kogoś, kim nie jestem. Nie spamowałam, nie reklamowałam się, nie wysyłam maili z informacją o mojej stronie i nie zachęcałam na innych blogach do czytania mojego. Nie satysfakcjonowałoby mnie budowanie sukcesu na plecach innych. Cieszę się, bo pozycja, na której obecnie znajduje się mój blog, jest w 100 procentach efektem mojej ciężkiej pracy, pasji i samodzielności. - Czy są jakieś elementy w prowadzeniu bloga, które nie należą do najprzyjemniejszych?

d1uoqix

- Naprawę upierdliwe jest to, że brakuje mi czasu. Jestem pracoholiczką. Nawet nie potrafię odpoczywać. Ostatnio byłam ze znajomymi na plaży, ale tylko dlatego, że wyłączono mi w domu internet.

- Dostajesz zaproszenia na pokazy mody najlepszych polskich projektantów, bywasz na pokazach w Paryżu i Londynie. Traktujesz to jak pracę, czy jak dodatek do prowadzenia bloga?

- Rzeczywiście zdarza mi się wyjechać dzięki temu, że jestem blogerką. Jednak, każdy taki wyjazd jest pewnego rodzaju współpracą. Kiedy rok temu byłam pierwszy raz w Madrycie, widziałam miasto jedynie z autobusu i taksówki w drodze na sesje zdjęciową. Gdy pojechałam na FashionWeek do Paryża, też nie zobaczyłam miasta. Tak w większości wyglądają te podróże. Trochę jak życie modelki, nie będąc modelką.

- Blog pozwolił ci się rozwijać. Dzięki niemu przeprowadziłaś się do Warszawy i prowadziłaś program telewizyjny. Zaczęłaś też projektować ubrania pod własną marką. Masz zaplanowaną przyszłość? Czym jeszcze chciałabyś się zajmować?

- Rzeczywiście blog pozwolił mi się rozwijać. Uczestniczę w wielu projektach, ale nauczyłam się już, że dopóki nie rozpocznie się praca nad nimi, nie opowiadam o nich. Wiele rzeczy nie dochodzi do skutku. Taka branża. Dzięki blogowi poznałam wspaniałą dziewczynę, z którą tworzymy ubrania pod własną marką StaffbyMaff. Razem projektujemy, a Marta dba o wykonanie. Ostatnio pojawiła się propozycja, bym innej firmie zaprojektowała czapki, a jeszcze w innej torebki. Od ponad roku jestem twarzą australijskiej marki BlackMilk. Traktuję to jako wielkie wyróżnienie, ponieważ współpracują oni także z innymi popularnymi blogerkami z calego świata. Niedługo, z moim fotografem, lecimy do Australii. Wezmę tam udział w pewnej kampanii oraz dostanę możliwość zaprojektowania swoich własnych wzorów ubrań. To wszystko traktuje jako inwestycję w siebie. Nie mam z tego dużych pieniędzy i wpływy są nieregularne. Za to satysfakcja ogromna.

- O czym marzysz?

- Czasami marzę aby cofnąć się w czasie, pojechać do rodzinnego Złotowa, by usiąść na promenadzie z przyjaciółką Kasią i ukochanym psem, po którego śmierci zrobiłam sobie tatuaż. Przyszłość mnie ciągle zaskakuje. Nie umiem przewidzieć tego, co będę robiła za miesiąc. Chciałabym żyć szczęśliwie, otoczona ludźmi, na których mi zależy i dalej spełniać się w artystyczny, kreatywny sposób.

ml/ma

d1uoqix
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1uoqix