Za nami FED, przed nami G20

Czwartek paradoksalnie nie przynosi znaczących zmian na rynkach walut. Głównie dlatego, iż wczorajsze posiedzenie FED nie wniosło zbyt wiele. Utrzymane zostały sformułowania sugerujące niski poziom stóp procentowych przez dłuższy czas.

Za nami FED, przed nami G20
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

24.09.2009 12:19

Jedyną zmianą, która została dokonana było przedłużenie programu wykupu toksycznych aktywów z rynku hipotecznego, który jest wart 1,45 bln USD do końca I kwartału 2010 r. (pierwotnie miał być to koniec roku). Nie padły nawet sformułowania, których Ben Bernanke użył w ubiegłym tygodniu w związku z rocznicą upadku Lehman Brothers - szef FED powiedział wtedy o końcu "technicznej" recesji w amerykańskiej gospodarce. Słowem, członkowie FED okazali się teraz mniej "jastrzębi", niż można by się tego było obawiać. Resztę "dołożyli" już sami inwestorzy - mowa tutaj o obawach, iż bank centralny będzie się przymierzał do wycofania z programów pomocowych, co może doprowadzić do wzrostu ryzyka gospodarczego w 2010 r., które były przytaczane jako jeden z oficjalnych powodów wczorajszego spadku indeksów na Wall Street. Bo skoro "tego" obawiano się wcześniej, a "to" nie nastąpiło, to chyba zachowanie rynku powinno być nieco inne? Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy rynek dokonuje pewnych "nadinterpretacji". Niemniej
wczorajsze spadki na giełdzie dość dobrze wytłumaczyły późniejszy spadek notowań EUR/USD z 1,4843 do 1,4685 w przeciągu trzech godzin (wcześniej EUR/USD "prawidłowo" wzrósł z 1,4732 do 1,4843.

Co dzisiaj? Agencje podają, iż Francuzi będą chcieli poruszyć podczas spotkania państw grupy G-20 kwestię zbyt mocnego euro, które ich zdaniem zagraża konkurencyjności europejskich produktów na rynkach zagranicznych. W sumie nie dziwi, iż Francja ponownie korzysta z okazji, aby "poskarżyć" się na spekulantów, którzy bez "uzasadnionego" powodu podbijają notowania wspólnej waluty na rynkach zagranicznych. Wpływ tych "żali" na rynek będzie jednak niewielki, niemniej inwestorzy mogą to potraktować jako pretekst do dalszej przeceny wspólnej waluty - w nocy notowania EUR/USD wykonały korektę w górę rosnąc z okolic 1,4680 do 1,4768. Zresztą wokół rozpoczynającego się dzisiaj spotkania państw grupy G20 narosło już sporo mitów i oczekiwań, które mogą służyć do wytłumaczenia krótkoterminowych ruchów. Ze sfery makro "podkładką" pod wytłumaczenie spadków EUR/USD będzie też mniejszy od oczekiwanego wzrost indeksu IFO w Niemczech. We wrześniu odczyt wyniósł 91,3 pkt. wobec spodziewanych 92 pkt. Dzisiaj poznamy jeszcze
dane z USA o cotygodniowym bezrobociu o godz. 14:30 i dynamice sprzedaży domów na rynku wtórnym o godz. 16:00.

A co w kraju? Dzisiaj rano złoty paradoksalnie pozostawał stabilny mimo obserwowanego umocnienia się dolara. O godz. 10:03 za euro płacono 4,1910 zł, dolar był wart 2,84 zł, a frank 2,7720 zł. Naszej walucie mógł pomóc pozytywny rozwój wypadków na giełdach azjatyckich (handel w Tokio ruszył po 5 dniach przerwy). Słabość giełd europejskich i spadki kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy i perspektywa dalszego umocnienia dolara, nie wróżą jednak dobrze na kolejne godziny. Złoty może ponownie stracić przebijając barierę 4,20 zł za euro. Nad naszą walutą wisi także kwestia jutrzejszego walnego PZU i narosłych wokół niego spekulacji dotyczących mega-dywidendy, jaka mogłaby narobić dużo zamieszania na rynku długu (sprzedaż obligacji) i na walutowym rynku spot (5 mld zł to ogromna kwota).

EUR/PLN

Wskaźnik MACD pokonał poziom zera, co jest potwierdzeniem rysującego się trendu wzrostowego. Wydaje się, zatem, iż bez ponownego testowania okolic 4,24 w najbliższych dniach się nie obejdzie. Na razie najbliższym oporem pozostają okolice 4,20-4,21, a wsparcie to rejon 4,16-4,18.

USD/PLN

Na fali spadku EUR/USD notowania zbliżyły się do kluczowych 2,85 wyznaczających od kilku dni obszar konsolidacji 2,80-2,85. Układ wskaźników wskazuje, iż poziom ten może zostać naruszony, a wtedy celem będą okolice 2,87.

EUR/USD

Mimo pojawiających się optymistycznych prognoz sugerujących szybki ruch do 1,50, układ ostatnich dziennych świec sugeruje coś innego. To nie jest układ pro wzrostowy. Co najwyżej może sugerować konsolidację w przedziale 1,4650-1,4800. Układ dziennych wskaźników nie wyklucza jednak głębszej korekty. Tak jak wspominałem wcześniej, celem mogłyby się stać okolice 1,45. W krótkiej perspektywie kluczowe będzie jednak zejście poniżej 1,4685, czyli wczorajszego minimum. Wskaźniki intraday sugerują, iż nie będzie to trudne.

Marek Rogalski
analityk
DM BOŚ S.A.

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
kurswalutykursy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)