"Zabetonowany" samochód odnaleziony. "Wystrychnął straż na dudka"

Mieszkańcy ul. Legionów w Łodzi i odwiedzający w niedzielę remontowaną drogę byli zdziwieni i zaskoczeni zniknięciem słynnego, oblanego betonem z każdej strony auta. Pojazd odnalazł się w Manufakturze. Strażnicy miejscy mają pojazd na oku i ustalają, kim jest jego właściciel.

Już wiadomo co grozi kierowcy najsłynniejszego samochodu w Polsce
Już wiadomo co grozi kierowcy najsłynniejszego samochodu w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marian Zubrzycki

07.11.2023 | aktual.: 07.11.2023 10:45

Samochód, wokół którego 3 listopada rozlano beton na remontowanej ulicy Legionów, stał się atrakcją turystyczną i bohaterem memów. Zaparkowany w niedozwolonym miejscu pojazd uniemożliwiał wylanie nawierzchni, więc drogowcy otoczyli go szalunkiem i wylali beton wokół pojazdu pozostawiając go w miejscu prac.

Niespodziewanie jednak w nocy z soboty na niedzielę samochód zniknął. Wczoraj okazało się, że samochód stoi na parkingu na tyłach Manufaktury. Sprawą zainteresowała się łódzka straż miejska. Jak podaje "Dziennik Łódzki", jeśli strażnicy ustalą, kto w feralnym czasie pozostawił samochód przy ul. Legionów, wystawią mandat. Jaka kara grozi prowadzącemu pojazd?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Słynne "zabetonowane" auto z Łodzi zniknęło w nocy z ulicy

Za zaparkowanie samochodu za znakiem B-36, czyli za zakazem zatrzymywania się, grozi 100 zł mandatu i 1 punkt karny. Zgłoszenie sprawy do sądu przez wykonawcę drogi lub inwestora, który uzna, że poniósł straty, może się jednak wiązać z dużo poważniejszymi konsekwencjami. W pozwie może znaleźć się żądanie wypłaty wysokiego odszkodowania.

- Na ulicy widać ślady drugiego auta. Bez wsparcia samochód nie najechałby na te podkładki, bo są one za wysokie. Nie jestem zaskoczony tą sytuacją, bo sam jestem brukarzem i sytuacje z zaparkowanymi autami blokującymi prace na budowie zdarzają nam się bardzo często. Niestety, wzywanie Straży Miejskiej to ostateczność, bo ich skuteczność jest niewielka. Najczęściej na własną rękę szukamy kierowcy. Tu nie winiłbym wykonawcy, bo zrobił co mógł, żeby robota szła do przodu. Budowa jest właściwie ogrodzona, to auto po prostu nie miało prawa tu parkować – przekonuje mieszkaniec z rozmowie z "Dziennikiem Łódźkim".

O drugiej w nocy auto zniknęło

Jak powiedział PAP Jarosław Kostrzewa z informującego o stanie komunikacji i dróg profilu "LDZ Zmotoryzowani Łodzianie", auto miało zniknąć ok. godz. 2.

- O tej porze mieszkańcy słyszeli, że coś się dzieje na ulicy. Dziwię się straży, że nie założyła blokady na koło, dzięki czemu kierowca musiałby się do nich zgłosić i zapłacić za to wykroczenie. A teraz wystrychnął ich na dudka. Znów za wszystko - jak choćby za zalanie betonem tej dziury - zapłacą łodzianie. Z tym może być jednak problem, bo rozmawiałem na ten temat z wieloma fachowcami i mówili mi, że beton w tym miejscu może się w przyszłości wykruszać. Ciekawe więc czy wykonawca udzieli na to gwarancję - wyjaśnił.

Paweł Śpiechowicz z Urzędu Miasta Łodzi zapewnił PAP, że pozostawienie luki w betonie i późniejsze uzupełnienie jej nie wpłynie na jakość nowej ulicy. Jak tłumaczył, zostanie tam położona jeszcze jedna warstwa pod tory tramwajowe.

- Straż Miejska będzie dalej ustalać, kto jest właścicielem auta. Pomóc w tym może monitoring miejski w okolicy Legionów. Dla nas najważniejsze jest to, że remont idzie zgodnie z planem i mieszkańcy nie będą mieli zbitego tytułu dodatkowych komplikacji - zaznaczył Śpiechowicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (299)