Zabiorą dzieci za brak szczepień. Już nie tylko kara finansowa

Koniec patyczkowania z rodzicami, którzy nie szczepią swoich dzieci. Sądy wydają pierwsze wnioski o ograniczenie praw rodzicielskich osobom, które nie uodpornią swoich pociech.

Zabiorą dzieci za brak szczepień. Już nie tylko kara finansowa
Źródło zdjęć: © Fotolia
Sebastian Ogórek

19.05.2017 | aktual.: 19.05.2017 11:24

"Szukam kogoś, kto odda mi swoje dziecko do zaszczepienia" - takich ogłoszeń w internecie jest coraz więcej. Rodzice, którzy wierzą w antyszczepionkowe herezje, przestraszyli się konsekwencji prawnych. Szukają więc dzieci, które mogą przyprowadzić do przychodni i zaszczepić rzekomo jako swoje.

Powód? Rodziców, którzy nie chcą szczepić dziecka, nie tylko karze się finansowo, ale także próbuje się im ograniczyć władzę rodzicielską - podaje "Rzeczpospolita". Jak dodaje, w najlepszym przypadku rodzicom grozi nadzór kuratora, w najgorszym - odebranie dziecka i umieszczenie go w rodzinie zastępczej lub rodzinnym domu dziecka.

Rozprawa w takiej sprawie odbędzie się 14 czerwca w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu. Sprawa dotyczy 3,5-miesięcznej Wandy, której rodzice nie zgodzili się na szczepienie w pierwszej dobie po porodzie.

Gazeta podaje, że to niejedyny przypadek w Polsce, gdy sprawie nieszczepienia dziecka przygląda się sąd. W ostatnich miesiącach do Sądu Rejonowego w Pile wpłynęły trzy takie zawiadomienia. W jednym przypadku sąd wszczął postępowanie.

Według rzecznika praw dziecka Marka Michalaka, cytowanego przez "Rz", sąd ma wręcz obowiązek wyjaśnić, czy prawa dziecka nie są naruszane. Jego zdaniem sąd posiada bardziej szczegółowe informacje, dzięki którym będzie mógł ocenić decyzję rodziców.

Od kilku lat można zaobserwować tendencję spadkową w liczbie zaszczepionych. Liczba nieuodopornianych dzieci rośnie w tempie 40 proc. rocznie.

- Mam obecnie problemy z coraz to większymi ruchami antyszczepionkowymi. Pojawiła się przestrzeń do ich działania, wirtualna sieć, czyli Facebook i Twitter. Radzimy sobie jednak z tym coraz lepiej, jest większa grupa młodych lekarzy i absolwentów zdrowia publicznego, ale także osób, które potrafią analizować badania naukowe i przeciwstawiać się argumentom typu: „tak mi się wydaje”, „słyszałam, że..” - mówił niedawno Jarosław Pinkas, do niedawna wiceminister zdrowia, a obecnie pracownik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Im nas będzie więcej w sieci, im bardziej racjonalnie będziemy argumentować, tym bezpieczniejszym krajem będziemy - dodawał.

Ocenia się, że w Polsce odsetek zaszczepionych osób sięga ok. 95 proc. populacji. Taki odsetek zapobiega szerzeniu się zachorowań na choroby zakaźne, chroniąc nie tylko osoby, które się zaszczepiły, ale również te, które z powodu przeciwwskazań zdrowotnych nie mogły zostać zaszczepione. Ocenia się, że taki odsetek oznacza odporność populacyjną. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, łącznie w latach 2011–2014 liczba osób uchylających się od poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym wzrosła jednak z ok. 5 tys. do ponad 12 tys. osób.

Źródło artykułu:Newseria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (632)