Zaczęła płakać. Mówiła, że musi mieć tę pracę

Bezrobocie rośnie, a osoby rekrutujące przyznają, że brakuje odpowiednich kandydatów.

Zaczęła płakać. Mówiła, że musi mieć tę pracę

12.12.2011 | aktual.: 12.12.2011 10:48

Bezrobocie rośnie, a osoby rekrutujące przyznają, że brakuje odpowiednich kandydatów. Nie kogo rekrutować. Twierdzą, że szukającym pracy nie zależy na zatrudnieniu – nie są przygotowani do rozmowy kwalifikacyjnej, często się na nią spóźniają. Kandydaci twierdzą jednak, że to rekruterzy mają zbyt wygórowane wymagania.

Spóźniają się na rozmowę kwalifikacyjną

- Czekałam kilka minut, kandydat zadzwonił i uprzedził, że na spotkanie rekrutacyjne przybędzie za trzy godziny. Gdy zaproponowałam inny termin, bo miałam umówionych innych kandydatów, powiedział mi, że nie będzie dziesięć razy jeździł z Krakowa do Warszawy – mówi Maria Wolna-Laniecka, doradca pesronalny, head hunter. Rekruterzy przyznają też, że kandydaci nie znają profilu firmy, w której chcieliby pracować. Często nie wiedzą nawet na jakie stanowisko aplikują. Tłumaczą, że wysyłali tyle CV, że już się gubią.

- Zdarza się, że kwalifikacje kandydata są tak rozległe, że poszukuje on pracy w obrębie kilku, nawet kilkunastu branż. Miałam kandydata, który przez połowę spotkania przekonywał mnie, że jest świetnym kierownikiem produkcji. Tymczasem ja szukałam szefa zespołu IT. Gdy zwróciłam na to uwagę, ten powiedział, że informatykę też studiował i że na pewno sobie poradzi – mówi Joanna Balicka, rekruterka z Job&Human.

Bywa, że kandydaci do pracy są niezadowoleni z tego, że muszą brać udział w wieloetapowej rekrutacji. Rezygnują, gdy się okazuje, że muszą wykonywać testy na inteligencję. Uważają, że to poniżające. Rekruterzy twierdzą, że brakuje im determinacji i konsekwencji w działaniu. Ale wymagania zależą od branży i stanowiska, o które ubiega się kandydat.

Przed rozmową wypijają kieliszek "na odwagę"

- Jeśli staramy się o pracę na odpowiedzialnym stanowisku, w poważnej firmie, musimy się liczyć z tym, że będą nas sprawdzać z każdej strony. CV i 15-minutowa mogą nie wystarczyć. Spóźnianie się na spotkanie rekrutacyjne jest bardzo częstą wpadką. Ale zdarzają się inne. Na przykład alkohol. Zdarza się, że kandydat tuż przez spotkaniem wypija kieliszek „na odwagę”. Niestety osoba rekrutująca czuje woń i co ma sobie pomyśleć – pyta Wolna-Laniecka.

Rekruter - Wojciech Wojdyło - twierdzi, że im wyższa presja by zdobyć pracę, tym więcej wpadek. Kandydaci są w stanie szantażować rekrutującego lub proponować im łapówkę. Poza tym polskie firmy coraz częściej stosują bardziej wyrafinowane metody rekrutacji, które dziwią lub też niepokoją kandydatów. Na przykład denerwują się, gdy rekruter robi im zdjęcia.

- Kandydaci wypełniali formularz w Internecie, do którego nie dodawało się zdjęć. Robiliśmy je więc podczas rozmowy kwalifikacyjnej, tylko po to, by móc szybciej skojarzyć kandydata. Jednak połowa kandydatów nie chciała dać się sfotografować. Zdarza się, że niektórzy kandydaci dziwnie się zachowują. Tak bardzo zależy im na zatrudnieniu, że są w stanie błagać, prosić, a nawet proponować łapówkę. Zdarzyło mi się, że kandydatka zaczęła płakać. Mówiła, że musi otrzymać pracę w supermarkecie, bo ma sześcioletniego syna, którego wychowuje sama. To trudne momenty dla rekrutującego. Wiadomo, że musimy przyjąć osobę odpowiednią na dane stanowisko, a nie tą, która łapie nas za serce. To oczywiście sytuacje incydentalne, ale zdarzają się. Najczęściej, gdy przyjmujemy pracowników tzw. niższego szczebla – twierdzi Wojdyło.

Ale podobnie jest również podczas zagranicznych rekrutacji. Z raportu Federation of Small Businesses wynika, że ponad 27 proc. małych firm w Wielkiej Brytanii narzeka na brak odpowiedniego personelu. Mimo że bezrobocie wciąż rośnie. Okazuje się, że wielu absolwentów nie posiada podstawowych umiejętności potrzebnych do znalezienia pracy. Kandydaci spóźniają się na rozmowy kwalifikacyjne, nie są w stanie napisać bezbłędnie CV, popełniają podstawowe błędy wykonując proste działania matematyczne.

Chcą zmęczyć kandydata

Kandydaci widzą ten problem inaczej. Uważają, że to rekrutujący mają zbyt wysokie wymagania. W kryzysie, gdy liczba bezrobotnych rośnie, kandydaci szukają pracy dłużej i już nie w kilku czy kilkunastu miejscach, a kilkudziesięciu. Stres jest dużo większy.

- Testy na inteligencję, kilkuetapowa rekrutacja, do tego rozmowy z psychologiem. W sumie proces rekrutacyjny na agenta ubezpieczeniowego w jednym z towarzystw zajął pół roku. Firma proponowała na początek system prowizyjny. Teoretycznie można było zarobić około 5 tys. zł na rękę, w praktyce – 1,5 – 2 tys. zł. Długość rekrutacji była przesadna. Ale podobno firma miała takie standardy we wszystkich oddziałach w Europie. Bardziej chyba chodzi o zmęczenie kandydatów, odsianie ich niż przyjęcie odpowiedniego. Rezygnowali najlepsi kandydaci, bo wiedzieli że szybciej znajdą prace gdzieś indziej – mówi Monka Machnicka, obecnie szef zespołu w jednym ze znanych towarzystw ubezpieczeniowych.

(toy)

cvżycioryskandydaci do pracy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)