Zakaz handlu pozwoli zarobić. Zyskają państwowi giganci
Posłowie zadbali o swoich. Zakaz handlu w niedziele pozwoli zarobić państwowym spółkom, a pracownicy i właściciele sklepów zamiast spędzać czas z rodziną, będą kombinować, jak legalnie pracować.
- Ustawa wprowadzająca zakaz handlu w niedziele, którą Sejm przyjął w nocy, to bardzo niefortunne rozwiązanie. Zmiany w Kodeksie Pracy mogły zagwarantować co najmniej dwie wolne niedziele pracownikom handlu. Tymczasem nowe regulacje ograniczą konsumentom wolność wyboru, jak chcą spędzać swój wolny czas i kiedy robić zakupy - mówi money.pl Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystybucji.
Dni bez handlu w 2018 roku. Zobacz, kiedy zrobisz zakupy w niedziele:
Dużo cieplej o przyjętych zmianach mówi przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. - To wielki sukces "Solidarności". Ostateczna wersja ustawy nie jest może taka jakiej chcieliśmy, szczególnie jeśli chodzi o stopniowe wprowadzanie wolnych niedziel, ale i tak jesteśmy zadowoleni. Przede wszystkim dlatego, że dochodzenie do wszystkich niedziel zapisane jest w ustawie - przekonuje szef związkowców. To właśnie kierowany przez niego związek wniósł do Sejmu obywatelski projekt ustawy w tej sprawie.
Piotrowi Dudzie nie przeszkadzają nawet liczne wyjątki, które politycy zawarli w dokumencie. - Zmiany doprecyzowujące wiele wyłączeń są do zaakceptowania. Nie obawiamy się tzw. obejść jak w przypadku np. stacji benzynowych. Ale będziemy się temu bardzo uważnie przyglądać i współpracując z PIP, reagować - zapewnia.
Zarobią państwowe spółki
Nocne głosowania nad ustawą o ograniczeniu handlu w niedziele ucieszą z pewnością odpowiedzialnych za nadzór nad spółkami Skarbu Państwa. Przepisy pozwalają bowiem na to, by stacje benzynowe prowadziły sprzedaż. Jak pisaliśmy przed kilkoma dniami, PKN Orlen zmienia swój statut w taki sposób, by sprzedaż przemysłowo-spożywcza była dozwolona na wszystkich stacjach sieci. Podobny ruch ze strony drugiego państwowego koncernu paliwowego – Lotosu – wydaje się być tylko kwestią czasu.
- Ustawa uderzy także w rodzime sklepy zlokalizowane w centrach handlowych, dla których obrót weekendowy stanowił dużą część całego obrotu. Koncerny paliwowe już zapowiedziały rozszerzenie oferowanego na stacjach paliw asortymentu. Tak więc ograniczenie handlu w niedziele uderzy w wolną konkurencję i równe prawa wszystkich podmiotów do udziału w rynku - ocenia Juszkiewicz.
Jednak nie tylko państwowe stacje benzynowe zarobią. Ustawa zezwala bowiem placówkom pocztowym prowadzić handel w niedzielę. W efekcie zarobi państwowy monopolista – Poczta Polska. O zyski spółki spokojni mogą być także menedżerowie PKP. Posłowie poparli poprawkę senatorów, która mówi o tym, że nie ma przeciwskazań do niedzielnego handlu w "środkach transportu. Kolejnym z punktów, na które musiały liczyć PKP, jest wyłączenie spod zakazu dworców. Dotyczyć to będzie także zarządcy państwowych lotnisk. Spółki nie będą musiały rozważać obniżenia czynszów najemcom lotniskowych i dworcowych sklepów. Wpływy z tego tytułu powinny pozostać niezmienione.
Wszyscy, którzy martwili się, że w niedzielny poranek nie zjedzą świeżego pieczywa na śniadanie, mogą odetchnąć z ulgą. Piekarnie, cukiernie i lodziarnie pozostaną otwarte. Zarobią więc przedsiębiorcy, którzy prowadzą tego typu punkty.
Nie stracą także osoby prowadzące kwiaciarnie oraz hurtownie kwiatów, choć w ostatecznym kształcie ustawy pojęcie zostało znacznie rozszerzone. Jest w niej mowa o "placówkach handlowych, w których przeważająca działalność polega na handlu kwiatami”. Słowa o "przeważającej działalności" pojawią się w ustawie jeszcze kilkukrotnie i to one mogą powodować największy ból głowy walczących o wolne niedziele. By stwierdzić, że sklep zajmuje się przede wszystkim sprzedażą towarów wyłączonych spod reżimu ustawy, wystarczy wpisać w państwowym rejestrze odpowiedni kod PKD. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której w "piekarni" kupimy także inne produkty spożywcze.
Wyjątki, wyjątki, wyjątki...
Co ciekawe, posłowie nie uznali za stosowne dać prawo do wolnych niedziel pracownikom kiosków. Najwyraźniej część palących posłów obawiała się, że nie będzie mogła kupić paczki ulubionych papierosów. Interesujące ich tytuły prasowe ukażą się bowiem w poniedziałkowy poranek. Ewentualnie mogą kupić je w wersji elektronicznej w niedzielny wieczór.
To, co nie zaskakuje, to fakt, iż handlować będą mogli sprzedawcy pamiątek i dewocjonaliów. O ile ruch ws. pamiątek jest zrozumiały – ruch turystyczny przybiera na sile w weekendy – o tyle handel dewocjonaliami wywołuje pewny zgrzyt. Hierarchowie kościelni popierali zakaz handlu, a pod ich okiem, w przykościelnych punktach, pracownicy będą musieli pojawiać się w niedziele w pracy.
Istnieje także bardzo szeroka interpretacyjnie kategoria wyłączenia placówek handlowych powiązanych ze sportem, oświatą, turystyką i wypoczynkiem. Centra handlowe mogą przecież w każdą niedzielę organizować wydarzenia edukacyjne, a przy okazji prowadzić normalną działalność. Podobnie rzecz ma się z wyłączeniem jednorazowych wydarzeń, jak jarmarki i festyny. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zarządcy hal lub placów targowych raz na siedem dni, w niedzielę, organizowali jarmarki. Zakupy w niedziele, mimo ustawowego zakazu, zrobimy w przeżywających renesans halach łączących gastronomię z dystrybucją. Przykładem może być stołeczna Hala Koszyki. Jedynym warunkiem, które spełnić będzie musiał prowadzący, jest wpisanie odpowiedniego kodu PKD głównej prowadzonej działalności.
Ciekawym przypadkiem wydaje się być nowy punkt dodany przez senatorów. Mówi on o handlu rybami. Poza portami i targowiskami rybnymi, niejasny przepis, może doprowadzić do otwarcia wszystkich sklepów rybnych w niedziele.
Ustawa pozwala również na niedzielną sprzedaż w warzywniakach. Warunkiem jest oferowanie towarów zakupionych na giełdach owocowych i warzywnych, których ustawa także nie dotyczy.
Obawiać nie muszą się także rolnicy w trakcie żniw. Politycy pozwolili na sprzedaż części do maszyn rolniczych od 1 czerwca do 30 września – w okresie najintensywniejszych prac na roli. Zakaz nie obowiązuje także w placówkach związanych z ochroną zdrowia – szpitali, aptek, punktów aptecznych i innych. Ten sam przypadek dotyczy lecznic dla zwierząt.
Więzień zakupy zrobi
Zabawnym paradoksem jest to, iż posłowie ograniczyli wolność gospodarczą kupców oraz możliwość zrobienia zakupów przez obywateli, ale zachowali prawo więźniów do niedzielnych zakupów. Sklepy na terenie "jednostek penitencjarnych", czyli popularne kantyny więzienne, mogą działać także w niedzielę.
Za radą senatorów posłowie pozwolili na sprzedaż w sklepach ulokowanych na terenie jednostek wojskowych. Wcześniej przepis mówił o "garnizonach", ale uznano, że to pojęcie zbyt pojemne.
Sprzedawać bez ograniczeń mogą także przedsiębiorcy, którzy prowadzą sklepy, ale w niedzielę staną za ladą osobistą. Jeśli powierzą obowiązki pracownikowi, mogą zapłacić nawet 100 tys. zł. Jeśli będą "uporczywie" stosować tę praktykę, sąd może ograniczyć im wolność.
Węgierski przypadek
Parlamentarzyści, którzy popierali ustawę nie powinni spać spokojnie. Istnieje duża szansa, że już wkrótce znów zajmą się tym samym problemem.
- Przypadek Węgier, w których wprowadzono zakaz handlu w niedziele, a po niespełna roku się z niego wycofano, pokazuje, że ruch wcale nie przeniósł się do małych, rodzinnych sklepików, tak jak przewidują inicjatorzy ustawy. Tam klienci robili duże zakupy w supermarketach w dni poprzedzające weekend. Istnieje prawdopodobieństwo, że w Polsce będzie podobnie. Zakładamy, że w piątki i soboty poprzedzające niehandlowe niedziele klienci będą narażeni na gigantyczne kolejki, parkingi przed centrami handlowymi będą oblężone, a personel sklepów – przeciążony. Wszytko to będzie miało negatywny wpływ na komfort klientów – mówi nam szefowa POHiD.