Złoty odporny na złe wiadomości?
W minionym tygodniu do inwestorów napływały głównie informacje, które dla złotego korzystne nie są: słabsze dane z USA mogą dawać podstawy do obaw o powtórkę spowolnienia wzrostu wzorem ubiegłego roku, zaś bardzo słaby raport o produkcji może oznaczać, iż głębsze spowolnienie dociera także do nas.
20.04.2012 15:57
Mimo złoty poradził sobie bardzo dobrze, tracąc do euro, ale zyskując w relacji do dolara. Czy polska waluta jest zatem odporna na złe wiadomości?
Sygnały alarmowe, które na przestrzeni ostatniego miesiąca napłynęły ze wszystkich ważniejszych części globalnej gospodarki w konfrontacji z oczekiwaniami z pierwszego kwartału są ewidentnym rozczarowaniem. Na tę listę w pomijającym tygodniu dopisaliśmy regionalne indeksy aktywności w USA oraz tygodniowe dane o nowych bezrobotnych. Pozornie te raporty nie są ważniejsze od danych o sprzedaży, czy produkcji, ale pozory te mogą mylić, gdyż to właśnie wskaźniki aktywności w połączeniu z danymi z rynku pracy zasygnalizowały pogorszenie koniunktury w USA… w kwietniu 2011 roku! Zbieżność nie ma wyłącznie charakteru kalendarzowego, w obydwu przypadkach mieliśmy bowiem niekorzystne czynniki, takie jak wysokie ceny ropy, a także negatywny wpływ wydarzeń w Azji (w ubiegłym roku trzęsienie ziemi w Japonii, teraz spowolnienie w Chinach). Problem nie kończy się na amerykańskiej gospodarce (mimo wszystko radzi sobie ona nieźle w porównaniu do Europy), znaki zapytania stoją także nad wzrostem gospodarczym w Europie i
Chinach. Tu za dobrą monetę można wziąć niemieckie indeksy ZEW i Ifo, ale one nie są jeszcze przesądzające. W przyszłym tygodniu w poniedziałek poznamy indeksy PMI, które dadzą cenne wskazówki co do rozwoju sytuacji w tych częściach globu.
Pomimo wzrostu premii za ryzyko kredytowe na europejskim rynku obligacji oraz pomimo przeceny na europejskich parkietach akcji, notowania złotego są dość stabilne, wykazując jedynie niewielką tendencję zniżkową. Nie oznacza to jednak, iż złoty jest odporny na te sygnały. W przeszłości złoty często nie reagował na pierwsze symptomy pogorszenia sytuacji globalnej, czego najlepszym przykładem jest rok 2008, a bardzo dobrym także lato ubiegłego roku. W momencie jednak gdy okazywało się, iż pogorszenie koniunktury na rynkach globalnych jest znaczące, złoty szybko „doganiał” te rynki, z nawiązką tracąc na wartości. Tym samym kolejne publikacje makro (poczynając od wspomnianych PMI dla Europy i Chin w poniedziałek) oraz rozwój sytuacji w Hiszpanii będą miały w najbliższym czasie kluczowy wpływ na notowania złotego.
W tym kontekście czynniki krajowe schodzą na drugi plan, nawet pomimo starań członków RPP. Prezes NBP pomimo bardzo słabych danych o produkcji (zaledwie +0,7% R/R, drugi kolejny wyraźny spadek rocznej dynamiki) i słabych danych z rynku pracy (wzrost wynagrodzeń poniżej poziomu inflacji) potwierdził, iż Rada rozważy wniosek o podwyżkę stóp procentowych. Jednak dla rynku ma to drugorzędne znaczenie, gdyż inwestorzy zdają sobie sprawę, że ewentualna podwyżka będzie zdarzeniem jednorazowym (na cykl podwyżek nie ma szans w przewidywalnej przyszłości), a być może nawet będzie musiała być odwrócona za kilka miesięcy.
W przyszłym tygodniu poza indeksami PMI wydarzeniem będzie też posiedzenie Fed (środa). To szansa dla złotego, szczególnie że po decyzji mamy jeszcze kwartalną konferencję prezesa amerykańskiego banku centralnego, który wobec słabszych danych z amerykańskiego rynku pracy może dać inwestorom nadzieję na rozluźnienie monetarne. Jeśli jednak tak się nie stanie, a poniedziałkowe PMI będą słabe, złoty może zacząć szybciej tracić na wartości. W piątek o godzinie 15.35 euro kosztowało 4,1930 złotego, dolar 3,1780 złotego, frank 3,4885 złotego, zaś funt 5,1180 złotego.
dr Przemysław Kwiecień
główny ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.