Zmiany w rozliczaniu czasu pracy

By pomóc firmom przetrwać trudny okres na rynku, rząd zmieni przepisy kodeksu pracy. Na początku lutego przekazał on do parlamentu nowelę ustawy, która umożliwi wydłużanie okresów rozliczeniowych i wprowadzanie ruchomego czasu pracy. Nowe przepisy mają wejść w życie najpóźniej z początkiem maja tego roku

Zmiany w rozliczaniu czasu pracy

01.03.2013 | aktual.: 01.03.2013 15:57

Projekt kompleksowych zmian przepisów działu VI. kodeksu pracy, dotyczących czasu pracy, ministerstwo przedstawiło już na początku czerwca 2012 roku. Zmiana ma dotyczyć fundamentalnej dla rynku zatrudnienia ustawy, jaką jest prawo pracy. Postanowiono skonsultować ją z przedstawicielami pracodawców i pracowników, w zespole prawa pracy Komisji Trójstronnej. Pierwsze spotkania ruszyły jeszcze w wakacje 2012 roku. Na początku grudnia 2012 r. resort uznał, że stanowiska stron, dotyczące ruchomego czasu pracy i wydłużenia okresu rozliczeniowego są na tyle zbieżne, że można przekazać je do parlamentu, jako pierwszą, „węższą” część kompleksowej nowelizacji działu VI. kodeksu pracy. Natomiast 5 lutego br. rząd zaakceptował zmiany i jako rządową nowelizację przekazał do sejmu. Rozluźnienie gorsetu

Kolejne zmiany (nowa definicja doby pracowniczej, przerywany czas pracy, rozliczanie świąt i pracy w dni wolne itd.) są przedmiotem dalszych negocjacji. Jako „szersza” wersja nowelizacji kodeksu pracy mają one trafić pod obrady parlamentarne jeszcze w 2013 roku.

- Chcemy, w większym niż dotychczas stopniu, umożliwić pracodawcom i pracownikom organizowanie czasu pracy w drodze wzajemnych porozumień. Porozumienie jest istotą tych propozycji. Chodzi o poszerzenie przestrzeni dialogu i wspólnego podejmowania decyzji - komentuje Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej, odpowiedzialny z ramienia resortu za nowelizację kodeksowych przepisów o czasie pracy. Zdaniem Błażeja Miernika, menedżera HR w Lidl Polska, proponowane zmiany idą w dobrym kierunku.

- Rozluźnieniu ulegnie gorset ustawowych norm, a w zamian pracodawcy i pracownicy uzyskają swobodę, by kształtować czas pracy stosownie do swoich potrzeb. Widzę w tym odejście od dominujących na kontynencie skłonności do nadregulacji prawa pracy - w kierunku bardziej liberalnych koncepcji, które nie narzucają sztywnych rozwiązań, ale określają granice i przestrzeń do wolności, która jednak powinna się w nich mieścić - ocenia.

Sprawdzone rozwiązania

W uzasadnieniu noweli wskazuje się, że jej podstawą są rozwiązania ustawy antykryzysowej, obowiązującej w latach 2009-2011. Umożliwiała ona wydłużanie okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy i stosowanie ruchomego czasu pracy, czyli dokładnie tych rozwiązań, które teraz zostaną wpisane do kodeksu pracy. Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że od września 2009 r. do końca 2011 r., z możliwości wydłużenia okresu rozliczeniowego skorzystało 1075 firm. Rozwiązania antykryzysowe objęły ok. 100 tys. pracowników.
- Wbrew obawom nie było lawiny wydłużania okresów rozliczeniowych - komentuje Radosław Mleczko. - Oba rozwiązania dobrze się sprawdziły. Wydłużenie okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy nie oznacza, że miejsce dotychczasowego maksymalnie czteromiesięcznego okresu, zajmie okres dwunastomiesięczny. Chodzi jedynie o umożliwienie pracodawcom i pracownikom skorzystania z tego rozwiązania, ale po uprzednim zawarciu porozumienia. Ponadto należy spełnić ustawowy warunek, który mówi, że wydłużenie okresu rozliczeniowego musi być uzasadnione przyczynami obiektywnymi, technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy. Podobnie jest z ruchomym czasem pracy - może to być rozwiązanie korzystne dla pracownika. Dlatego, jeśli w firmie nie zostanie zawarte porozumienie w sprawie wprowadzenia takiej organizacji czasu pracy, to pracownik będzie mógł złożyć u pracodawcy indywidualny wniosek w tej sprawie. Oba te mechanizmy powinny sprzyjać racjonalizowaniu czasu spędzanego w pracy - podkreśla.

Możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego do dwunastu miesięcy to rozwiązanie popularne w Europie - z powodzeniem funkcjonuje w kilkunastu państwach, w tym u naszych sąsiadów: w Niemczech, Czechach, na Słowacji, ale też np. w Austrii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, we Włoszech.

– Firmy działające w Polsce nie powinny być pozbawione możliwości stosowania instrumentów, z których korzysta się w innych krajach unijnych - uważa Mleczko. Tym bardziej, że systematycznie przybywa tych, których zasięg działania przekracza granice Polski i obejmuje też jeszcze jeden czy nawet kilka, innych krajów unijnych. Zaproszenie do kontroli

Wiceminister pracy przyznaje, że można sobie wyobrazić sytuacje, w których firmy będą starały się wykorzystać dwunastomiesięczny okres rozliczeniowy przede wszystkim do obniżenia kosztów, przez odwleczenie w czasie wypłat za nadgodziny.

- Na pewno jednak wiele firm skorzysta z niego, by chronić miejsca pracy. Warto tu podkreślić, że - na wzór ustawy antykryzysowej - projekt noweli zawiera wymóg zgłaszania do inspekcji pracy każdego przypadku wydłużenia okresu rozliczeniowego wraz z kopią stosownego porozumienia, zawartego między pracodawcą i pracownikami. Jest to swoiste zaproszenie PIP do kontroli i sprawdzenia, jak wydłużony okres rozliczeniowy funkcjonuje w praktyce. Proponowane zmiany nie są więc pozbawione mechanizmów bezpieczeństwa - wskazuje Mleczko i zapowiada dalsze zmiany przepisów kodeksu pracy.

- Powoli kończymy prace nad projektem wprowadzającym instytucję urlopu rodzicielskiego. Będziemy kontynuować prace nad kolejnymi zmianami działu VI. kodeksu pracy. Podejmiemy także próbę nowego uregulowania telepracy. Można zmienić i uprościć procedury związane ze stosowaniem tej formy zatrudnienia, z korzyścią dla firm i młodych pracowników, dla których ta forma pracy jest często jedyną, jaką znają. To wszystko w najbliższych tygodniach - zapowiada wiceminister.

Ustawa przeciw kryzysowi

Niezależnie od noweli kodeksu pracy, resort przygotował nową ustawę antykryzysową. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że zostanie ona uchwalona najdalej do maja bieżącego roku. Jej przepisy będą miały zastosowanie do tych firm, u których wystąpi spadek obrotów o co najmniej 15 proc. w okresie 6 kolejnych miesięcy, w ciągu 12 poprzedzających wniosek o pomoc. Na wspieranie firm doświadczających dekoniunktury rząd rezerwuje ok. 500 mln złotych. Nowa ustawa nie jest dokładnym powtórzeniem starej, sprzed dwóch i pół roku. Resort wyciągnął wnioski ze stosowania poprzedniej regulacji.

- Poprzednio firmy, które chciały w kryzysie skorzystać z pomocy publicznej musiały uczynić zadość złożonym wymogom formalnym. Z powodu biurokracji zainteresowanie dopłatami było więc o wiele mniejsze, niż przewidywano - przypomina dr Grażyna Spytek-Bandurska, ekspertka PKPP Lewiatan.

Pracodawcy postulowali, by w taki sposób uprościć wymogi formalne, aby każdy przedsiębiorca po przeczytaniu ustawy mógł ją zrozumieć i następnie napisać wniosek. Resort uwzględnił ten postulat. Proponowana w nowej ustawie procedura wnioskowania o pomoc została uproszczona i sprowadza się do wypełnienia jednej, stosunkowo prostej deklaracji. Niemniej uzyskanie dofinansowania wymaga też spełnienia określonych w ustawie wymogów.

Pomoc zagrożonym firmom

Firmy zagrożone zwolnieniami będą mogły ubiegać się o dopłaty do wynagrodzeń pracowników. Świadczenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych - wypłaty części pensji - będą przysługiwały pracownikom za czas przestoju ekonomicznego, w kwocie 717 zł miesięcznie w okresie pierwszych trzech miesięcy przestoju i 563 zł miesięcznie w okresie dalszych trzech miesięcy. Zgodnie z projektem ustawy pracodawca, który otrzymał pomoc dla swoich pracowników, nie będzie mógł wypowiedzieć im umowy o pracę w okresie pobierania przez nich świadczeń pomocowych, ani w okresie trzech miesięcy następujących po wykorzystaniu wsparcia.

- Zamiast wypłacać zasiłki, lepiej przez pewien czas dopłacić pracownikom do wynagrodzeń. Dzięki temu utrzymają pracę - tłumaczy minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Inną formą pomocy będzie możliwość obniżenia wymiaru czasu pracy z proporcjonalną redukcją wynagrodzenia, bez konieczności dokonywania zmian w obowiązujących umowach o pracę. Dzięki temu, gdy zaczną spadać obroty, pracodawca będzie mógł puścić pracowników do domu po czterech godzinach, a gdy wzrosną, będzie mógł zatrzymać ich dłużej w pracy. Zarówno przestój, jak i czasowe obniżenie wymiaru czasu pracy będą mogły być wprowadzane na sześć miesięcy, po uprzednim porozumieniu się pracodawcy ze związkami lub reprezentacją pracowników. Wsparcie szkoleniowe

W drugiej, lutowej wersji projektu ustawy antykryzysowej, powstałej w wyniku analizy uwag wniesionych do pierwszej wersji ze stycznia br. przez stronę społeczną, resort uwzględnił postulat szkoleniowego wsparcia firm zmagających się z dekoniunkturą. Jeśli pracodawca postanowi zmienić profil działalności, będzie mógł wystąpić do starosty powiatowego o dofinansowanie kosztów szkolenia pracowników. Szkolenie musi być uzasadnione jego potrzebami. Dofinansowanie z Funduszu Pracy obejmie szkolenia maksymalnie przez 6 miesięcy, a studia podyplomowe przez 12 miesięcy. Wysokość wsparcia wyniesie maksymalnie 80 proc. kosztów szkolenia, ale nie więcej niż 300 proc. przeciętnego wynagrodzenia w kwartale poprzedzającym złożenie wniosku.

- Rozwiązania ustawy antykryzysowej będą dostępne dla firm, które przechodzą przez przejściowe trudności. Liczmy, że dzięki wsparciu odzyskają pełną możliwość funkcjonowania, gdy sytuacja na rynku pracy i w gospodarce się poprawi. A na taką poprawę w drugiej połowie roku liczymy - komentuje Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej.

Praca dla młodych

Pogarszająca się sytuacja młodzieży na europejskim rynku pracy, skłoniła Komisję Europejską do zarezerwowania w unijnym budżecie na lata 2014-2020 sumy 6 mld euro, na wspieranie zatrudnienia młodych, do 25. roku życia. Z tej puli 200 mln euro, czyli prawie 1 mld zł ma trafić do Polski. Pieniądze będą przeznaczone na szkolenia, praktyczną edukację, wspieranie przedsiębiorczości i zatrudnienia młodych. Pomoc ma trafić do regionów, w których bezrobocie wśród młodych przewyższa 25 procent. Obecnie problem ten dotyczy 11 państw, w tym Polski. Wg Eurostatu, w grudniu 2012 r. bezrobocie wśród osób do 25. roku życia wyniosło w Polsce 28,4 procent.
Polecamy: Akcje pracownicze: skarb czy kukułcze jajo?

- 200 mln euro na pewno nie wystarczy, by rozwiązać problem bezrobocia młodzieży w Polsce. Może jednak przyczynić się do jego zmniejszenia. Kluczowe jest to, czy tylko wydamy te środki, czy je odpowiednio zainwestujemy - komentuje Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.

W tych krajach UE, w których bezrobocie młodych jest najniższe (Austria, Niemcy, Holandia) funkcjonują systemy zapewniające młodym pracę, staż bądź praktyki - w trakcie nauki lub zaraz po jej zakończeniu. Zdaniem Palikowskiego także w Polsce pracodawcy powinni aktywniej angażować się w walkę z bezrobociem młodych. W jaki sposób?

- Głównie przez tworzenie dobrych programów stażowych dla osób uczących się. Pozwoli to zdobyć im doświadczenie i efektywniej rozpocząć życie zawodowe. Same szkolenia, dopłaty i dotowanie edukacji nie wystarczą. Trzeba zastanowić się nad takim zainwestowaniem unijnych środków, które pomoże zbudować trwałą praktykę współpracy biznesu i edukacji, funkcjonującą po wyczerpaniu się unijnego wsparcia – dodaje Palikowski.

Również Komisja Europejska, w swojej strategii Europa 2020, wskazuje że zmniejszenie bezrobocia wśród młodych wymaga stworzenia aktywnych „trójkątów wiedzy”, z udziałem ośrodków edukacyjnych, pracodawców i instytucji otoczenia biznesu. Komisja popiera też pomysł wprowadzenia systemów gwarancji pracy dla młodych do 25. roku życia. Według wyliczeń KE bezrobocie wśród młodych jest jednoznaczne z utratą korzyści dla gospodarek oraz wypłatą zasiłków - straty dla państw członkowskich z tego tytułu wynoszą ok. 153 mld euro rocznie.
Krzysztof Polak

[

Obraz

]( http://www.centrumrekrutacyjne.pl/ )

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (902)
Zobacz także